Imieniny:
Szukaj w serwisieWyszukiwanie zaawansowane

Dla mieszkańca

2011.01.29 g. 20:27

Wspomnienia polskich dzieci wywiezionych z Polski w 1942 r do ZSRR

"Tułacze dzieci" opowieść o indyjskim Maharadży
Kolejny raz w Domu Spotkań z Historią na Karowej mogliśmy wysłuchać bardzo ciekawego wykładu. Tym razem gośćmi byli przedstawiciele polskich dzieci wywiezionych przez Sowietów do ZSRR w 1942 roku, gdzie przebywały kolejnych sześć lat.

Przedstawiali nie tylko swoje tragiczne losy, ale także szeroko wspominali indyjskiego Maharadżę będącego ich wielkim przyjacielem, jak i naszego kraju.

 

Opiekun naszych rodaków wypędzonych z Ojczyzny siedem dekad temu jest patronem pobliskiej szkoły z Mariensztatu znajdującej się na Bednarskiej. Od października zeszłego roku są czynione starania, by Jam Saheba Digvijay Sinhji został pośmiertnie odznaczony przez prezydenta Bronisława Komorowskiego. W tej sprawie został złożony wniosek u głowy państw, który można poprzeć podpisując petycję znajdującą się na prezydenckiej stronie lub na Facebooku.

 

Historia styczności indyjskich Maharadży z Polską sięga okresu tuż po I Wojnie Światowej. Wówczas doszło do spotkania stryja patrona Bednarskiej z państwem Padarewskimi posiadającymi w Genewie willę, gdzie właśnie się poznali. Padarewscy znali także jego następce. Podczas spotkania z nimi jak i generałem Andersem z którym później dzieci dostały się do Azji, przypomniano tamten fakt, co jeszcze bardziej zacieśniło nasze stosunki. Stąd właśnie chętna pomoc wypędzonym dzieciom.

 

Sinhji traktował je jak swoje rodzone. Polskość tak go pochłonęła, że zaczął czytać nawet "Chłopów" Władysława Reymonta. Wielokrotnie wspomagał je finansowo. Nie raz w ich jak i opiekunów wlewał nadzieję i szczerze wierzył, że przyjdzie im żyć jeszcze w wolnym kraju. Dzieci w liczbie 1-1,5 tys przebywały pod jego pomocnymi skrzydłami przez sześć lat, począwszy od 1942 roku. Były skoszarowane w specjalnie zbudowanym osiedlu, które powstało w błyskawicznym tempie 3-4 miesięcy. Na miejscu znajdował się nie tylko sierociniec, ale także kaplica, plac zabaw, szpital oraz salka w której często grano przedstawienia. Działalność artystyczna nie ograniczała się tylko np do prezentowanych Jasełek czy też Kordiana . Maharadża specjalnie zatrudnił zawodowych muzyków którzy uczyli dzieci gry na instrumentach, co nieźle im wychodziło. Dodatkowo za sprawą angielskiego lekarza Clarcka  zajmującego się młodymi Polakami, „Oda do młodości” została przetłumaczona na tamtejszy język.

 

Dzieciaki prezentowały nie tylko artystyczny talent, ale także sportowy. Założyły kilka drużyn sportowych trenując piłkę nożną, siatkówkę oraz hokej na trawie. W każdym z tych elementów znacznie górowały nad swoimi indyjskimi rywalami w rozgrywkach ligowych. Prawdziwe emocje wywoływały więc mecze z drużynami zawodowych żołnierzy. Także i oni musieli uznać wyższość swych przeciwników. Spotkania piłkarskie i siatkarskie kończyły się wygranymi naszych wysiedlonych rodaków w stosunku 2:1. Co najciekawsze, Maharadża był zawsze po stronie nie swoich, zaś Polaków. W momencie powrotu do kraju w 1948 bardzo się wzruszył. Był tak z nimi zżyty, że popłakał się nawet. W przedostatnim roku pobytu, 15 sierpnia dzieci wraz z innymi mieszkańcami Indii świętowały uzyskanie przez ten kraj niepodległości. Jak dobrze wiemy to także ważna dla nas data z powodu Bitwy Warszawskiej, kiedy powstrzymaliśmy Bolszewików.

 

Pobyt w odległym kraju jednak nie była sielanką. Pomijając sam fakt wypędzenia z Polski oraz długą uciążliwą i upodlającą podróż, trudy spotykały ich także na miejscu. Kraje z tamtego regionu niosą ze sobą przecież ogromną skalę chorób, jaką jest m.in malaria. Pandemia dotknęła aż 50 mln ludzi w całym kraju, jednak szczęśliwie żadne z dzieci nie umarło. Z tego też względu nawet planowano przeniesienie zamieszkałego przez nie osiedla, lecz zaniechano tego pomysłu.

 

Łącznie do Azji wyjechało 30.000 dzieci. 10% z nich na stałe wróciło do kraju. Wszystkich wysiedlonych naszych rodaków było 400.000. Współczynnik śmiertelności wynosił 30% u osób dorosłych, zaś u najmłodszych 20 więcej.

 

Tuż po wojnie o dzieci upominał się Rząd Lubelski, co wiązało się ze sprzeciwem dzieci, szczególnie tych najstarszych. Jeden z nastolatków nawet zakomunikował, że jeśli do tego dojdzie popełni samobójstwo. Z pomocną dłonią znów wyszedł Maharadża, zapewniając im dłuższy pobyt. Wierzył on w niepodległą Polskę. Zapowiedział, że dodatkowy pobyt jest wstanie przedłużyć o całe dwa lata, czekając na dalszy rozwój wypadków. Konwent Sióstr jak i jedno z seminariów zaprosiło po kilkadziesiąt dziewcząt oraz chłopców, lecz nie każdy z nich wytrwał do końca, mając zupełnie inne spojrzenie na swoją przyszłość.

 

W 1978 podczas wizyty papieża Jana Pawła II w Polsce doszło do pierwszego po latach nielegalnego spotkania uczestników azjatyckiej wyprawy. Obecna polityka jak i napięta sytuacja w kraju nie pozwalała na takie oficjalne spotkania. Pięć lat później dzieciom Indie wysłały ponowne zaproszenie do swojego kraju. Ku zdziwieniu dorosłych już przecież ludzi, osiedle na którym mieszkały w przeszłości wciąż funkcjonowało, mimo powstania w jego miejscu ekskluzywnej szkoły kadetów. Wciąż pamięta się jednak o poprzednikach. Zostali oni uhonorowani nawet specjalną gablotką, prezentującą liczny zbiór fotografii z tamtych czasów. Jest to nie jedyny akcent historyczny. Co jest niezwykle miłe, szkoła genezę swojego powstania upatruje właśnie w wydarzeniach z lat 40 poprzedniego wieku. W 1989 wmurowaną pamiątkową tablicę upamiętniającą ten fakt.

 

W pewnym momencie został powołany specjalny fundusz utrzymujący pierwszych 500 dzieci. W razie braku wystarczających środków, brakującą kwotę miał pokrywać rząd polski. Każdego roku 26 stycznia w dniu rocznicy ustanowienia Republiki Indyńskiej na uroczystych spotkaniach są obecni przedstawiciele wypędzonych dzieci. Okazuje się, że utarte od lat poglądy o bliskości Polsce nacji słowiańskiej, są jednak błędne. Otóż to mieszkańcy Afganistanu, Pakistanu oraz właśnie Indii są najbliższe Polakom.

 

W latach 1980-1982 Kurier Polski publikował szereg wywiadów jak i zdjęć z dziećmi przebywającymi wtedy w Indiach. W późniejszych terminie DSH planuje jeszcze jedno spotkanie. Zostanie na nim opowiedziana historia drugiego z obozów. W miejscowej bibliotece są do nabycia dwie wspominkowe książki z cenie 30 oraz 40 zł.



Opublikowal: Michał Kamiński
-

Dziś w Warszawie

Jutro w Warszawie

Zobacz także


2010.02.09 g. 23:41

Nasi Partnerzy










2009.12.06 g. 23:04

Warszawa – przecieramy szlaki

Projekt "Przetarty Szlak" - ułatwiamy życie
Nasza Fundacja chce wziąć czynny udział w ułatwianiu życia mieszkańcom stolicy. Również osobom niepełnosprawnym ruchowo, które mogą napotykać trudności w przemieszczaniu się po mieście na wózkach inwalidzkich czy o kulach.

Serwis oprogramował Jacek JabłczyńskiCopyright(c) 2002 - 2014 Fundacja Promocji m. st. Warszawy