Imieniny:
Szukaj w serwisieWyszukiwanie zaawansowane

Administracja

2013.12.14 g. 00:15

Coś o przetargu na promocję numerka

Komu chce dać zarobić Urząd Miasta?
Ogłoszenie przetargu jest obowiązkowe – wymaga tego prawo. Ale dlaczego nie pomóc zaprzyjaźnionym mediom, ustawiając kryteria pod jedną firmę? Ratusz nie widzi przeciwwskazań.

Urząd Miasta ogłosił przetarg na promocję nowego miejskiego numeru interwencyjnego – 19 115. Urzędnicy przewidują, że koszt tej promocji nie przekroczy kwoty 200 tys. euro. Rozdzwoniły się telefony i zagrzały internetowe łącza.

 

Kasa

 

Jeszcze nie tak dawno warszawiacy ze zdumieniem oglądali olbrzymią szmatę, wywieszoną na zabytkowym Pałacu Kultury i Nauki. Miała ona promować właśnie ten numer alarmowy. Była to inicjatywa Centrum Komunikacji Społecznej pod wodzą dyrektora Jarosława Jóźwiaka.

 

Sprawa tej promocji zakończyła się niechlubnie – zdjęciem szmat i rezygnacją ze stanowiska (po trzech  miesiącach) naczelnika Wydziału Estetyki Grzegorza Piątka, który nie dość, że nic nie zawinił, to jeszcze pokazał swą rezygnacją, że jest mocno charakterny i chwała mu za to.

 

Od pewnego czasu media warszawskie obiegła informacja, że urząd miasta jednak chce dalej promować swój numer interwencyjny i w związku z tym ogłosił przetarg na wyłonienie agencji i mediów, które mają to realizować.

 

Szefowie warszawskich serwisów zaczęli odbierać mejle i telefony od firm marketingowych, które chciałyby uczestniczyć w przetargu. Z Poznania, Wrocławia, Krakowa, ale też i z Warszawy. Wykonują one sporą pracę, ale czy warto?

 

 

Warszawska Wspólnota Samorządowa przyjrzała się Specyfikacji Istotnych Warunków Zamówienia (SIWZ) i znalazła tam wiele znaków zapytania.

 

Zacytujemy:

 

  • Urząd miasta chce promować w lokalnych mediach nowy numer telefonu interwencyjnego – 19115.
    Dziwnym trafem warunki przetargu zostały tak napisane, by większość pieniędzy mógł dostać jeden koncern medialny.


    Kto może dostać zlecenie od ratusza?
    „Gazeta płatna wydawana lokalnie o zasięgu obejmującym m.st. Warszawa, o nakładzie dziennym, właściwym dla dnia wydania gazety wynoszącym minimum 70 tys. egzemplarzy.
    Ogłoszenie ukaże się 1 raz, na stronach 1-3 dodatku lokalnego” – napisano w dokumentach przetargowych.


    Warunki te spełniają dwie gazety: stołeczny dodatek do „Gazety Wyborczej” i „Super Express Warszawa”.


    Cotygodniowe „Życie Warszawy” w Rzeczpospolitej nie spełnia normy nakładu, warszawska część „Faktu” nie ma trzeciej strony, a „Dziennik Gazeta Prawna”, nawet gdyby udało mu się wznieść statystyki do poziomu 70 tys. sprzedanych egzemplarzy, nie ma dodatku lokalnego. Nietrudno się domyślić, w której z tych dwóch gazet ratusz będzie chciał dać ogłoszenie.


    Ciekawe są też zapisy dotyczące gazet darmowych. Zlecenie na publikację reklam może dostać „gazeta darmowa wydawana i dystrybuowana na terenie m.st. Warszawy wydawana w nakładzie dziennym właściwym dla dnia zamieszczenia ogłoszenia wynoszącym minimum 90 tys. egzemplarzy dziennie”. Nie ma zapisu, że ma być to gazeta lokalna, co otwiera drogę należącemu również do Agory dziennikowi Metro, rozdawanemu w Warszawie. A która warszawska darmowa gazeta ma ponad 90 tys. egzemplarzy?


    Pieniądze na reklamę dostanie też „portal/serwis/ podstrona serwisu informacyjnego zawierająca informacje lokalne dla Warszawy, gwarantujący minimum 200 tys. odsłon dziennie”. Dlaczego nie po prostu portal? Bo należący do Agory serwis Gazeta.pl Warszawa nie jest osobną stroną, lecz tylko częścią portalu Gazeta.pl. Trudno będzie znaleźć stronę, która mogłaby odebrać Agorze zlecenie. Jednak na wszelki wypadek urzędnicy zastrzegli, że „Zamawiający nie dopuszcza proponowania w ofertach portali o charakterze blogerowym, randkowym, poradniczym, hobbystycznym, a tylko informacyjnym – podającym najnowsze wiadomości lokalne dla m.st. Warszawy”.


    Zlecenie dostać też będzie mógł „portal/serwis/ podstrona serwisu informacyjnego zawierającego informacje lokalne dla Warszawy, gwarantujący minimum 150 tys. odsłon dziennie” – jesteśmy bardzo ciekawi, czy taki istnieje.


    Chyba na otarcie łez zlecenie dostanie też portal/serwis/ podstrona serwisu informacyjnego zawierającego informacje lokalne dla Warszawy, gwarantujący minimum 50 tys. odsłon dziennie. Tu oczywiście pieniądze będą najniższe.


    Reklamy dostanie też „od 4 do 6 gazet darmowych obejmujących łącznie swoim zasięgiem nie mniej niż 16 dzielnic m.st. Warszawy”. I to jest jedyny fragment przetargu, gdzie rzeczywiście będą mogły wygrać prawdziwe media lokalne. Niestety, jeden z najmniejszych.

 

W Warszawie jest naprawdę dużo lokalnych tytułów, które docierają do mieszkańców, ale nie spełniają kryteriów określonych w przetargu Urzędu Miasta. Widać przez to, że UM nie chce rozmawiać z lokalnymi mediami, bo to za dużo pracy. Poza tym, po co gadać, skoro i tak wiadomo, kto ma dostać zlecenie. Lepiej więc wydać pieniądze na wyłonienie jednej firmy, która weźmie na siebie całą odpowiedzialność.

 

No i niech najwięcej zleceń dostanie firma, której nazwa zaczyna się na literę „A” i kończy na literę „a”. 
Ale kto wierzy w czystość intencji ratusza?

 

Tekst Warszawskiej Wspólnoty Samorządowej jakże krytyczny, też promuje inicjatywę urzędu miasta i numer alarmowy. I mimo że autor artykułu nie chce patrzeć na wynik przetargu, my z chęcią go zobaczymy, bo pisząc o tym też promujemy pewien sposób numerek ratusza... :)



Opublikowal: Michał Pawlik
-
Serwis oprogramował Jacek JabłczyńskiCopyright(c) 2002 - 2014 Fundacja Promocji m. st. Warszawy