Około godziny osiemnastej ktoś zauważył pod dachem wystający palnik acetylenowy.
Istniała obawa zapalenia a może wręcz wybuchu?
Telefon do przyjaciela - strażaka, bo przecież strażacy to nasi przyjaciele.
I zaraz na Hożej, w pobliżu wytwórni serów pojawiły się dwie strażackie sekcje.
Jedna ze specjalnym podnośnikiem a druga ze środkami gaśniczymi.
Podnośnik rozkraczył się na środku ulicy Hożej a beczka z wodą przycupnęła obok.
Strażacy sprawdzili poddasze z zewnątrz wewnątrz.
Na szczęście żadnego zagrożenia nie było.
Jedyne straty poniosło drzewo rosnące w pobliżu.
Kilka gałązek.
Strażacy są niezawodni, narażają życie by chronić nas i nasze mienie.
Są doskonale wyszkoleni i mają, co raz lepszy sprzęt.
No i mogliby lepiej zarabiać.
Proszę wybaczyć jakość zdjęć.
To tylko telefon komórkowy.