I kto by pomyślał, że warszawianka, pani Ola, w Konstancinie Jeziornej warzy takie smakusy i specjały.
Takiego frykasu jakim jest żubrowiec to nawet maja szanowna Mamuśka nie przyrządza.
I nie bez kozery nad stoiskiem pani Aleksandry Kozdrońskiej - Dmochewicz wisi napis odwołujący się do boskiej miłości.
No bo na pierwszy rzut oka żubrowiec wygląda jak smalczyk ze skwareczkami, a może i z cebulką.
A tu skucha...
Jak wyjaśnia cierpliwe kolejnym ciekawskim pani Ola, żubrowiec to wytopiony wędzony boczek z dużą ilością suszonych owoców, zioła i przyprawy.
Przed samym zamknięciem słoiczka, pani Ola dodaje tam żubrówki.
Stąd nazwa przysmaku, która jest zastrzeżona w Urzędzie Patentowym RP.
Pękaty słoiczek do najtańszych nie należy, bo trzeba wyskoczyć na jego okoliczność z 12 zł, ale w zamian, żubrowiec ze świeżym chlebkiem to poezja smaku.
A do żubrowca możemy dodać pizdrygał.
No właśnie, co to jest ten tajemniczy pizdrygał?
Pizdrygał występuje u Pani Oli w trzech smakach:
Są to dodatki smakowe do mięs, serów pasztetów czy wędlin. Tak zimnych jak i ciepłych
Odparowywane owoce na różnego rodzaju octach, z różnego rodzaju przyprawami i dodatkami. Tak na prawdę, to każdy pizdrygał jest inny.
Na przykład pizdrygał wiśniowy jest odparowywany na czerwonym occie winnym i korzeniu z chrzanu z dodatkiem chili, cukru, i bardzo dużo korzennych przypraw.
Pizdrygał jabłkowy pani Ola poleca jako dodatek do drobiu.
Jest to zielone jabłko odparowane na occie jabłecznym z dodatkiem rodzynek, cebuli, cukru trzcinowego, kurkumy i cynamonu.
Pizdrygał porzeczkowy jest odparowany na soku z pomarańczy i małej ilości białego octu winnego z dodatkiem czosnku, pieprzu, cukru i przypraw korzennych.
Pierwszym pizdrygałem, jaki powstał w kuchni Pani Aleksandry był pizdrygał wiśniowy.
Jak to zazwyczaj bywa, pierwszym testerem nowego wyrobu był mąż Pani Oli.
Kiedy okazało się, że smakowita przyprawa nie ma nazwy, orzekł:
- wiesz kochanie, udał Ci się ten pizdrygał.
I tak już zostało na zawsze, co zapisano i zastrzeżono w rejestrach Urzędu Patentowego.
I już zapowiadamy, że w maju Pani Ola wprowadza na rynek nowy dodatek, jakim będzie musztarda z gruszy.
Pani Ola nie prowadzi stacjonarnego sklepu.
Pizdrygały i żubrowce, oraz oczywiście panią Aleksandrę, można spotkać na regionalnych i ekologicznych jarmarkach.
A ponieważ żyjemy w XXI wieku kontaktować się można również za pomocą poczty elektronicznej.
Na terenie Warszawy pani Ola dowozi zamówione przysmaki, a w dalszą podróż wysyłane są pocztą.
Ja spotkałem panią Aleksandrę, wczoraj, właśnie na takim jarmarku, w dużym centrum handlowym na Ochocie, przykrytym olbrzymią niebieską mycką
Co pewien czas organizowany jest tam jarmark produktów regionalnych.
Dziś jest ostatni dzień odbywającego się aktualnie.
Następne się zapowiadają na:
Pytajcie też o cudmaliny, śliwunie i paprykę!