Czuł to Fryderyk Chopin, który w wieku 20 lat opuścił na zawsze swój rodzinny kraj. Wykształcony według klasycznych zasad, często dostrzegany przez największych ówczesnego mu świata (w tym cara, wielu mistrzów i nauczycieli), przekazywał muzyką to, na co nie raz nie znajdował słów. Kiedy skończyło się jego dzieciństwo, skończył się i względny spokój w mieście, w którym się wychował i muzycznie rozwijał. To właśnie w Warszawie, w Teatrze Narodowym przy Placu Krasińskich dał swój ostatni polski koncert. To kawiarnie przy ulicach Koziej i Miodowej, gdzie Chopin spędzał wiele dni, były dla niego miejscem wymiany opinii i poglądów. To na placu nad trasą WZ mieściło się konserwatorium muzyczne, w którym pobierał nauki harmonii i kompozycji. To w pałacach Kazimierzowskim oraz Czapskich – między innymi – mieszkali Chopinowie. To wreszcie w Kościele św. Krzyża spoczywa serce Chopina, a w Pałacu Gnińskich-Ostrogoskich mieści się muzeum Jego imienia.
Pomnik Chopina w Łazienkach Królewskich.
Fot. Cezary Piwowarski.
Źródło Wikipedia
To Warszawa była miastem, w którym Chopin wyrósł i w którym się ukształtował. I choć Warszawa nie była już wtedy małym miasteczkiem, a o wsi stojącej kiedyś w jej miejscu nikt już nie pamiętał, to właśnie tam Chopin poznał ducha tego, co wówczas nazywano Polską – ducha legend i podań, ducha honoru i niezłomności, ducha nadziei, które zdawały się nieraz utracone, ducha dumy z tego, że na świecie wciąż znani byli Polacy, jako ci, którzy walczą do ostatka. I chociaż Chopin był człowiekiem chorowitym – mówi się, że wręcz genetycznie obciążonym mukowiscydozą – to również walczył, choć na swój sposób. Nie tylko, bowiem popularyzował polską kulturę, ale i sam ją tworzył tam, gdzie o tej kulturze niewiele wiedziano poza środowiskami emigracji. A ta kultura była na wskroś nie tylko ludowa, ale i warszawska – pełna jednocześnie kosmopolityzmu oraz przywiązania do podstawowych wartości, takich, jakimi były umiłowanie ojczyzny oraz wolności. I dlatego jest ona najdoskonalszym pomnikiem całej Polski – pomnikiem uwieczniającym pasję, zawziętość, niezłomnego ducha – tego, którego można odnaleźć w Warszawie wszędzie. Wystarczy tylko patrzeć i słuchać. I nie być obojętnym.
I chyba nie jestem obojętna. Sugestywność muzyki, w której czas pozostaje niezmienny, bo dyktowany tradycją, spowodowała, że poczułam potrzebę napisania tego listu…
Drogi Panie Fryderyku!
Wiele mówi się na temat Pańskiej twórczości. Muzyka klasyczna? Co to za gatunek? Owszem pop, rock czy hip - hop to dźwięki, które docierają bez trudu do naszych uszu. Pana muzyka została zagłuszona przez metaliczne akordy gitary elektrycznej i innych współczesnych instrumentów, a fortepian kojarzy się nam tylko z przestarzałymi i niemodnymi melodyjkami.
A jednak. Pana dorobek jest imponujący. Drzemie w nim niezwykły potencjał. Tak lekko i prosto wyrażone są uczucia i emocje. Delikatne nuty wydobywające się z czarno - białej klawiatury fortepianu potrafią w sposób naturalny skłonić do refleksji. To niewiarygodne, z jak wielką pasją i zaangażowaniem można tworzyć. Zamieniać słowa i obrazy w delikatne, pełne wrażliwości dźwięki. Subtelnie oddziaływać na wyobraźnię słuchacza.
Pana mazurki przepełnione są polskością. Słuchając ich, odwiedzamy ojczyste wsie, biegamy po polach porośniętych łanami pszenicy. Chodzimy leśnymi ścieżkami, jednoczymy się z naturą, dotykamy nieba. Łamiemy się z rodziną chlebem, cieszymy się drobnymi sukcesami, płaczemy, kiedy jest nam źle. Dostojne polonezy uczą miłości do własnego kraju, dumy, a za razem pokory. Hartują ducha narodowego, który powinien być przepełniony ogromnym patriotyzmem. Kiedy słuchamy ballad, stajemy się romantykami. Wkraczamy w świat baśni i fantazji. Czujemy się tak lekko i beztrosko. Na moment odrywamy się od otaczającej nas rzeczywistości.
Ta muzyka jest piękna. W każdej nucie zawarta jest miłość do ojczyzny, tęsknota za ukochanym krajem. Kiedy przychodził czas walki, delikatne akordy zmieniały się w hardych żołnierzy, walczących o wolność i niepodległość państwa polskiego.
Twórczość Pana jest ponadczasowa. Starsze pokolenia, wychowane na Pańskiej muzyce już odeszły, rodziły się młode, mające nowe cele i ideały. A Pana muzyka trwa i trwa. Cudowna, delikatna, wrażliwa. Przepełniona miłością do ludzi, ojczyzny i całego świata.
I chociaż był Pan wielkim Polakiem i oddanym patriotą, Pańskie serce wciąż bije dla Warszawy. Tutaj zostawił Pan swoją duszę, stworzył najpiękniejsze dzieła będące perłami w koronie narodu. To w rytmie tego miasta toczyło się życie młodego, utalentowanego artysty, bezustannie oddającego się muzyce. Walczącego szlachetnie, dostojnie i dumnie o powrót Polski na mapę współczesnej Europy.
Każdy niedzielny spacer w Łazienkach dedykuję Panu. Idę szlakiem Chopina - najwybitniejszego kompozytora wszech czasów. Wtapiam się w tamten niepowtarzalny klimat, w jego muzykę. Czuję, że jestem, czuję, że żyję. Nauczyłam się słuchać. Pokochałam klasykę. Swoją wędrówkę kończę. Kładąc różę pod pomnikiem wspaniałego i wielkiego człowieka, chylę z szacunkiem przed Panem czoło.
Dziękuję,
Oliwia
Artykuł został napisany przez Oliwię Obuch-Woszczatyńską, uczennicę 3 klasy gimnazjum, współpracującą z warszawskim 7-6 Środowiskowymn Hufcem Pracy przy ulicy Rabsztyńskiej w ramach projektu „Jestem stąd…kody pamięci” zainspirowanego przez kadrę Hufca