Na praskiej Scenie Lubelska 30/32 w dniu 17 listopada o godz. 19.00 odbędzie się pokaz spektaklu"Łagodna" na motywach opowiadania "Łagodna" F. Dostojewskiego
Wstęp 15 zł.
Rezerwacja ojciec.pio@onet.eu <mailto:ojciec.pio@onet.eu>
REŻYSERIA: Dariusz Kunowski
MUZYKA: Olena Leonenko
AKTOR: Piotr Makarski
Projekt i wykonanie lalki: Katarzyna Proniewska Mazurek
Z ledwie jaśniejącego teatralnego mroku wyłania się zarys długiego podestu - stołu, którego faktura przypomina wyżłobione przez dotyk drewno ławy, służącej kiedyś na wsiach do obmywania zwłok. Na tym ofiarnym stole złożono naprzeciw siebie dwa ciała, tak, że prawie stykają się wewnętrzną stroną nagich stóp. Po dłuższej chwili jedno z nich zaczyna się delikatnie poruszać. Aktor bardzo powoli osuwa się wzdłuż desek Jego stopy dotykają stóp dziewczyny- lalki. Trudno oprzeć się iluzji, że jej pierś unosi się ledwo dostrzegalnym oddechem. Tak w całkowitej, pełnej napięcia ciszy, której nie zakłóci żaden dźwięk aż do końca, rozpoczyna się Łagodna.
Swoisty dance macabre, rozegrany pomiędzy aktorem i po mistrzowsku animowaną przez niego "nadmarionetą", na granicy erotyki i śmierci, sacrum i profanum. Łagodna Kunowskiego jest nade wszystko opowieścią o ludzkiej rozpaczy. Rozpaczy tragicznej, szalonej i tej bardziej lirycznej, wyciszonej, bliższej nostalgii epitafium. Mówi o poczuciu pustki, która dotyka każdego po utracie najbliższej osoby. Jest rytualnym lamentem Męża po śmierci młodej Żony- samobójczyni. Intymną ceremonią pożegnania mszą żałobną, świadectwem dojmującej tęsknoty, samotności i powracających wyrzutów sumienia po utracie bliskości, której nie sposób docenić w pełni, póki trwa, dotykalna i żywa. Manekin- trup, odrażający, ale jednocześnie- paradoksalnie, na powrót dziewiczy ewokuje najgłębiej skrywane, wyparte ze świadomości wspomnienia z życia małżeńskiego i nie spełnione marzenia o wspólnym szczęściu. Przeczuwamy, że tragedia między Nim a Nią rozegrała się dużo wcześniej Jesteśmy
świadkami epilogu małżeńskiego dramatu. Z drugiej strony cielesny i duchowy bezwład zwłok, całkowita niemożność przywrócenia samobójczyni do życia uświadamiają bohaterowi absurd śmierci. Epitafium staje się egzystencjalną medytacją. W kulminacyjnym momencie On, wypuszczając bezradnie ze swych ramion lalkę, unosi głowę i długo patrzy w ciemność. Bóg ich opuścił. Boga nie ma. Mamy wrażenie, że za chwilę aktor po raz pierwszy wyda z siebie choćby głuchy jęk. Wewnętrznie sparaliżowany, pełen trwogi podnosi ciało żony uginając się pod jego ciężarem jak pod krzyżem. Łagodna jest również próbą diagnozy choroby drążącej ludzką duszę. Świadectwem zła kryjącego się w nas samych. Pytaniem o istotę miłości, która bywa skażona egoizmem i przemocą, upartym dążeniem do uprzedmiotowienia drugiego człowieka. Bywają chwile, w których bohater spektaklu przemienia się w diabolicznego kochanka, Casanovę uprawiającego miłość z lalką, badającego granice ludzkiego doświadczenia. Innym razem przeobraża się w Strinbergowskiego męża- neurotyka i tyrana, pana, władcę niewinnej, Potulnej, dla której jedyną drogą ucieczki od cierpienia i moralnego upadku pozostanie samobójcza śmierć.
Maryna Bersz - "Teatr" Nr 4, kwiecień 1995
„SCENA LUBELSKA 30/32”
www. scenalubelska.art.pl