Biblioteka Publiczna m.st. Warszawy-Biblioteka Główna Województwa Mazowieckiego i miesięcznik POEZJA DZISIAJ zapraszają w środę 16 kwietnia o godz. 17 na spotkanie z okazji VIII Światowego Dnia Poezji
W spotkaniu udział biorą:
Adam LIZAKOWSKI (Chicago) laureat nagrody UNESCO za 2008r oraz Andrzej ZANIEWSKI
Prowadzenie Aleksander NAWROCKI redaktor naczelny miesięcznika POEZJA DZISIAJ
Biblioteka Publiczna m.st. Warszawy, budynek Kierbedziów, Sala Konferencyjna,
ul. Koszykowa 26/28
O POECIE PISALI
Jerzy Giedroyć – w liście do autora (Instytut Literacki, Paryż, 22.01.1988).
Czesław Miłosz przesłał mi trzy Pana wiersze, które przeczytałem z zainteresowaniem. Chcę je zamieścić w jednym z najbliższych numerów KULTURY.
Czesław Miłosz – list do Marka Skwarnickiego z 1989 r. (M. Skwarnicki: Mój Miłosz,2004).
Piszę w sprawie młodego poety, który nazywa się Adam Lizakowski (...). Widzę w nim autentyczność i nie-literackość, co rzadkość dzisiaj, tak że postanowiłem mu pomóc kierując się ponadto następującymi założeniami:
1. Niechże ta liczna diaspora emigrantów po r. 1980 wyda choć jednego poetę, który by był brutalnym głosem jej bólów.
2. Polskiej poezji dzisiejszej potrzebne odtrutki na literackość, jakiegoś mięsa rzeczywistości, a to znajduję u Lizakowskiego.
Marek Skwarnicki – Goście zza oceanu (Tygodnik Powszechny, nr 50, 10.12.1995).
(...) Lizakowski ma wiele do powiedzenia, gdyż zachował wiarę w poezję, literaturę, wymierzającą sprawiedliwość i widzialnemu i niewidzialnemu światu. Wiersze Lizakowskiego (publicystyczne) wyrażają wyłącznie naj-większe problemy losu człowieka (...). Poza tym jest to kronika świadomości młodszego pokolenia emigrantów.
Janusz Drzewucki – Jak się żyje w Chicago (Rzeczpospolita, nr 25 30.01.1999).
Słabo znany w kraju Adam Lizakowski należy do najciekawszych poetów polskich średniego pokolenia, mieszkających i tworzących w USA (...). Uprzywilejowaną formą wypowiedzi Lizakowskiego jest (...) reportaż liryczny. Jego wiersze rozgrywają się w konkretnym miejscu
Marek Nowakowski – Adama Lizakowskiego przypadki (Rzeczpospolita, nr 141, 17/18, 06.2000).
Wartość relacji Adama Lizakowskiego ma kilka walorów. Po pierwsze, niewątpliwy autentyzm, prawdziwa historia. Po drugie, broni się przed pułapkami stereotypów, opisując zdarzenia z dbałością o prawdziwy szczegół. Po trzecie, język narracji, rzeczowy i lapidarny. To zapewne dobry wpływ angielszczyzny. Oczyszczenie stylu z sarmackiego gadulstwa, egzaltacji i nadmiernej skłonności do zdobnictwa, inkrustacji (...).
Karol Maliszewski – Czynsz nie do zapłacenia (Sycyna, nr 11, 28.05.1996).
Wiersze Lizakowskiego spadły na mnie trochę jak grom z jasnego nieba (...). Mamy w nich obraz amerykańskiej cywilizacji, obserwowanej „podwójnymi oczami”.
Wacław Iwaniuk – Debiut Adama Lizakowskiego (Tydzień Polski, Londyn, 16.03.1991).
Tomik wierszy Adama Lizakowskiego, „Złodzieje czereśni”, wydany w ubiegłym roku w USA, jest dla mnie wyjątkowym zjawiskiem. Jak to się stało, że młody poeta, mieszkający od ośmiu lat w USA, włada bardziej żywiołowym językiem od współczesnych mu poetów w kraju? Czyżby decydowała tu siła talentu, czy oddalenie od kraju, a może zauroczenie poezją amerykańską, kontrast między poetami San Francisco, ich tęczową plejadą, a przeżyciami w rodzinnych Pieszycach na Śląsku?
Jerzy Sikora – Poezja o smaku czereśni (Nowe Książki, nr 2-3, 1992).
Poezja Lizakowskiego nie jest wydumana, ale zakorzeniona w rzeczywistości, niesie wiele bystrych obserwacji, socjologicznych przemyśleń. Goszczą w niej ironia i sarkazm (...). Jest szczera i autentyczna. Po prostu – piękna.
Kazimierz Braun – List do Adama Lizakowskiego (Universytety at Buffalo, USA, New York).
Przeczytałem Pana tom, jak to się mówi „jednym tchem”. Bardzo Panu dziękuję za tę lekturę. Szukam określeń, przymiotników, pochwał, które by oddały moje wrażenia (...). Przychodzi mi to z trudem, bo wrażenia są bardzo głębokie i bardzo silne. Myślę, że to jest znakomita literatura i że są w Pana pisarstwie okruchy najszczerszej poezji (...). Zwłaszcza jednak, po raz pierwszy przeczytałem w moim życiu, może poza niektórymi napomknięciami Heleny Modrzejewskiej (...) prawdę na temat rzeczywistości wewnętrznej emigranta-wygnańca-osadnika polskiego w Ameryce. Dociera Pan głęboko i celnie do tych warstw wzruszeń, lęków, marzeń, wyrzutów sumienia, ataków rozpaczy i przypływów nadziei, które są naszym udziałem tutaj. Znam je – a Pan je odkrywa i nazywa. Czyni Pan to w sposób, który można by określić „czułą brutalnością”, albo „serdecznym okrucieństwem”, w każdym razie bardzo celnie, a zarazem w formie godnej wysokiej, wielkiej literatury.
Wojciech A. Wierzewski – fragment wstępu do tomiku Chicago miasto nadziei (1998)
Poezja Adama Lizakowskiego kojarzy mi się z pocztą gołębią, kierowaną znad jeziora Michigan do współbraci w niedoli, gdziekolwiek się oni znajdują. Jak z oblężenia, transzei największego getta na świecie.
Marian Grześczak – Twórczość nr 2 (2000).
Lizakowski jest poetą zachłannym, agresywnym, w szczególny sposób reporterskim.
Rafał Moczkodan – Obraz nasycony szczegółami (Nowe Książki, nr 3, 2001).
Lizakowski jest epikiem rejestrującym rzeczywistość – dzieli ją na atomy i opisuje kawałek po kawałku.
Zbigniew Andres – Reklama – Weekly Published in Polish, nr 7 z 13 lutego 2008, Chicago, USA.
Poezja Adama Lizakowskiego rozwija się na kontynencie amerykańskim od ponad ćwierć wieku, w coraz większym stopniu zespala się z literaturą krajową.
Aleksander Nawrocki – (redaktor naczelny Poezji dzisiaj)
Dotąd poetów emigracyjnych traktowaliśmy kurtuazyjnie i poniekąd interesownie: trzeba pochwalić, bo Polonia się ucieszy, a może i zaprosi. Lizakowskiego naszym polskim obowiązkiem jest traktować poważnie. To poeta konkretu. Słowa odziedziczył po Mickiewiczu i Miłoszu, ale doświadczenia i charakter ma własne, bez naszych miraży. Odkrywa przed nami na nowo Amerykę, i Polskę – z perspektywy Ameryki. Językiem rzeczowym, jakim Cezar pisał swoje pamiętniki.
Marek Skwarnicki – Chicago blues (Wprost, nr 25, 23.06.2002).
Uprzedzeni do poezji współczesnej, bełkocącej bez sensu o niczym, niech odrzucą swoje uprzedzenie, bo Adam Lizakowski nawet gdy „zabełkoce”, to z sensem. Nauczył się bowiem od miejscowych mistrzów (Sandbung, Auden) opisywać świat i ludzi lirycznym językiem oraz skrótami metafor. Wśród Polonii z ciupagami i w rogatywkach z pawimi piórami Lizakowski jest najprawdziwszym wyrazicielem przeżyć procesu naturalizacji psychologicznej i kulturowej imigrantów w USA.