Nie widziałam bowiem wcześniej ani „Monologów penisa” ani „Dialogów penisa”, chociaż wielokrotnie byłam zachęcana do „zaliczenia” tych spektakli.
Wyszłam z Magazynowej przednio ubawiona z nastawieniem na konieczność obejrzenia wcześniejszych produkcji monologowo-dialogowych. Zabawne, nieco rubaszne teksty, nie przekroczyły granic dobrego smaku, o co nietrudno w przypadku tak delikatnego tematu. Dzięki nim poznajemy „ludzką twarz” Rogera czyli penisa, jego pasje, marzenia, preferencje... Ten prawdziwy przyjaciel i pouczy, i doradzi, i zgani, mając niebagatelny wpływ na decyzje i dylematy swojego pana (?) Andy’ego. A te są zgoła całkiem nowe, bowiem bohater rozpoczyna nowy etap swego życia: zostaje mężem i wkrótce ma zostać ojcem.
I nagle się okazuje, że im obu nie do końca jest po drodze...
foto. Kasia Chmura-Cegiełkowska
Widownia co chwila reagowała na dialogi śmiechem, ale mimo to zarówno Marek Pituch – Andy i autor sztuki (debiut literacki), jak i Jakub Wons – Roger, jego penis, profesjonalnie skupili się na zadaniach aktorskich i interpretacji tekstu, zachowując stosowną powagę. Również w dynamicznych i świetnych scenach grania ciałem. Siedząc w pierwszym rzędzie, właściwie na krawędzi sceny, podziwiałam niezwykłą koncentrację młodych aktorów.
Zachęcam przeto do zgłębienia istoty przyjaźni „męskiej” – w końcu co dwie główki to nie jedna!
Spektakl trwa 1h 15 min.
Prapremiera: 28 I 2011 r.