Zbiórka punkt 13.00 pod bazarkiem Rogatka. Wycieczkę poprowadzi varsavianista Cezary Polak. Choć spora grupka przyszłych wycieczkowiczów już się zebrała, my nadal czekamy - jak się okazało na pomnikową postać Grochowa – Pana Tadeusza Zazebskiego. Jest to idealny moment, żeby dowiedzieć się, dlaczego prawidłową nazwą Pragi Południe ze względów historycznych jest Grochów. Kwestia, o którą co jakiś czas toczą się zażarte spory. Dla jednych jest to sprawa bez znaczenia mogąca jedynie przysporzyć niepotrzebnych kłopotów, a dla innych fundamentalna kwestia. - Uzasadnienie jest mocne i na pewno dobre dla wszystkich. Na Grochowie mówi się: "Jadę na Pragę", a na Pradze: "Jadę na Grochów". To dla mnie tak oczywiste, jak śmieszne jest wmawianie grochowianom, że są prażanami - przekonuje Rafał Wodzicki - jedna z osób, które na początku roku podpisały się pod petycją do ratusza.
Wreszcie ruszyliśmy. Na pierwszy ogień poszła najstarsza kamienica na Grochowie - przy Mińskiej 15 po drugiej stronie bazarku. W jej fasadzie zachował się posąg Matki Boskiej, kiedyś tak popularnego motywu na podwórkach, dziś spotykanego rzadko, jedynie przy praskich często zaniedbanych budynkach.
Kolejnym punktem wyprawy było miejsce gdzie kiedyś znajdowała się fabryka samochodów. Zburzoną podczas wojny, teraz możemy podziwiać jedynie na pocztówkach z czasów przedwojennych. Dziś w tym miejscu znajdują się zakłady PZO. Obok nich stoją typowo fabryczne budynki „Pocisku”, które aż się proszą o to, by jakoś wyeksponować ich charakter. I choć istniały plany zaadoptowania ich do zabudowy wykorzystywanej artystycznie, na planach się skończyło, tak jak kończy się możliwość podziwiania ich po dojściu do szlabanu. Rangę historyczną tego miejsca podnosi głaz upamiętniający miejsce, w którym stał dom, zamieszkiwany w latach 1917, 1918 przez Józefa Piłsudskiego.
Opuszczamy ten obszar, przechodząc przez pozostałości po bramie, prowadzącej na teren zakładów i kierujemy się na ulicę Gocławską, podziwiając po drodze Głuchą, na której zachował się najprawdziwszy bruk. Spacer cały czasu urozmaica nam Pan Tadeusz Zazębski. Autor książki o Kamionku opowiada w czasie spaceru anegdotki związane z dzielnicą i mijanym miejscami.
Na Gocławskiej oglądamy budynki byłej Fabryki Aparatów Elektrycznych Szpotańskiego zbudowanej z szarej cegły, kojarzonej z typowo industrialnymi, ponurymi obiektami, jednak dla wielu mającymi jakiś nieowity i unikalny klimat. Obecnie cały teren należy do Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej. Aż trudno sobie wyrazić, że kiedyś w tym miejscu można było podziwiać bujne ogrody, pośród których potomstwo Szpotańskiego chłodziło się w basenie, podglądane przez zazdrosnych rówieśników.
Podążamy dalej, przez ulice Rybia, która swą nazwę wywodzi od płynącego nią kiedyś potoku, z którego mieszkańcy bezpośrednio mogli łowić ryby. Zaglądamy w podwórko z przyozdobioną czerwonymi kwiatami kapliczką. Mijamy kamienicę niegdyś zamieszkiwaną przez Cyganów, dziś opuszczoną z zamurowanym oknami. Spotykamy staruszkę, która chętnie dzieli się z nami swoimi wspomnieniami i zapewnia, że Kamionek jest dzielnicą wartą zamieszkania. W końcu docieramy do Domu Handlowego Cora – centrum mody socjalistycznej, miejsca spotkania z uwielbianym bohaterami brazylijskiej telenoweli „Niewolnica Isaura”. Jedna z towarzyszek spaceru opowiedziała nam, jak jako nastoletnia dziewczynka miała okazję, wziąć udział w tym spotkaniu, a nawet dostała zdjęcie z autografem. Zdaję sobie sprawę, że to ostatnie chwile, kiedy można podziwiać pozostałości po zakładach odzieżowych Cora, ponieważ w najbliższym czasie zostaną one zburzone, a na ich miejscu stanie blok mieszkalny.
Po Domu Towarowym przyszedł czas na kolejny budynek związany z fabryką „Pocisk”. Jest to kamienica dla inżynierów fabryki przy ulicy Chodowskiej 22. Teraz budynek stoi nieużywany. Mieszkańcy walczą żeby się ostał i na nowo został wykorzystany jako centrum kultury, nie zaś dołączył do grona budynków, które musiały ustąpić miejsca nowo powstającym blokom mieszkalnym.
Spotkanie zakończył krótki pokaz zdjęć dawnego Kamionka i Grochowa i filmów, których akcja toczy się w tych dzielnicach.
Spacer po Kamionku i Grochowie to właściwie wycieczka w przeszłość. Aby odbyć tą podróż wystarczy odrobina wyobraźni wspierana opowieściami ludzi, w których głosie można wyczuć ogrom zamiłowania do tych miejsc, pasję i chęć zarażenia nią wszystkich dookoła. W tym przypadku to około 30 osób, zarówno starszych, jak i tych młodszych, Warszawiaków i przyjezdnych, którzy wybrali się na tą niezwykłą wycieczkę.
Spacerując tymi ulicami, można odnieść wrażenie, że czas się tam zatrzymał w dwudziestoleciu międzywojennym: usłyszeć głośne dźwięki wydawane przez pracujące w fabrykach maszyny, czy poczuć zapach czekolady wydobywający się ze świeżo przeniesionej na Kamionek fabryki Wedla. Każdy, kto choć razu wczuje się w klimat tego miejsca, pozna opowieści z nim związane, dostrzeże jak ważne jest by jak największy procent z jego zabudowy nie został zniszczony.
Wspaniała pogoda, cudowny spacer, najlepszy sposób na naukę historii i poznanie własnego miasta. Oby więcej takich inicjatyw!
Spotkanie zorganizowane zostało w ramach projektu Akademiasz przez Teatr Konsekwentny, przy finansowym wsparciu Miasta Stołecznego Warszawy. Informacje o kolejnych spotkaniach będzie można znaleźć w naszym serwisie, a także na stronie internetowej projektu - www.akademiasz.waw.pl