Trzy załogi, które stanęły na rampie, wypuścił na trasę Prezes AK Rzemieślnik Piotr Tonderski, a całość ze znaną sobie swadą okraszał komentarzem słynny „Szaya”.
W rajdzie wystartuje prawie 350 załóg, reprezentujących 40 światowych marek.
Nie zabraknie tutaj Polaków i polskich samochodów, jak by nie było Polski Fiat też ma swój udział w budowaniu legendy Rajdu Monte Carlo.
Wśród gwiazd największym bodaj blaskiem świeci Bjorn Waaldagard. Pierwszy zwycięzca inauguracyjnych Rajdowych Mistrzostw Świata z 1979 roku, który także w Monte Carlo odniósł przed laty swój pierwszy międzynarodowy sukces, na tego roczną trasę wyruszy z numerem 6.
W tym roku, podobnie jak w czasach swojej świetności, wystartuje samochodem Porsche 911 L z 1968 roku.
Nas jednak najbardziej interesują załogi polskie:
Rozgrywany na tych samych trasach co zakończony tydzień wcześniej Rajd Monte Carlo wpisany w tegorocznym kalendarzu do serii IRC, Rajd Monte Carlo Historique wymaga od zawodników nieco innych umiejętności.
Poza szybką jazdą po zaśnieżonych trasach alpejskich odcinków specjalnych trzeba utrzymać niezwykle precyzyjną regularność. Na poszczególnych odcinkach kontrolowany jest z sekundową dokładnością przejazd kolejnych punktów. Nie ma więc mowy o tym, aby gdzieś zwolnić, a gdzieś przyspieszyć.
Za każdą sekundę przyspieszenia lub opóźnienia przyznawane są punkty karne. Wygrywa ta załoga, która ma ich na koncie najmniej.
Jak polskie załogi i ich dostojne samochody poradzili sobie w tegorocznej edycji rajdu, będziemy informowali w kolejnym numerze AUTA warszawskiego.