Po wykładach na Politechnice jechałem swym harleyem w kierunku MDM.
Na Koszykowej, zaraz za Gmachem Architektury, znajdował się przystanek trolejbusu, który wówczas jeździł z pl. Zawiszy na Czerniaków doskonale spełniając swoje zadanie - cichy-szybki i często jeżdżący.
Warszawski trolejbusik w 1972 roku.
I takie sytuacje się zdażały :)
Wchodząc w zakręt tuz przed przystankiem wpadłem na plamę oleju pochodzącego prawdopodobnie z trolejbusu .... Harley wpadł w nie kontrolowany poślizg - wysadził mnie na ulicy, a sam poleciał na drugą stronę w kierunku trolejbusu nadjeżdżającego z naprzeciwka. Widząc to, jego kierowca zahamował w porę, i praktycznie nic się z Harleyem nie stało.
Zerwałem się z chodnika, przewróconego Harleya postawiłem na chodniku i zacząłem otrzepywać z kurzu stojącą na przystanku kobietę. Babina w wieku około 60 lat zaczęła zawodzić:
- to są hippisi! - wariaci na ryczących motorach - mógł mnie przejechać i zabić - pewnie pijany - dzwonić natychmiast po milicję!
40 letni mężczyzna, też przebywający na przystanku, bronił mnie i próbował sprawę załagodzić:
-to normalny chłopak, to wina plamy olejowej, nic nie mógł zrobić...
Babina nie dawała spokoju i dalej lamentowała aż zdenerwowany facet uderzył ostro:
- weź się lepiej kobito za gotowanie obiadu a nie wtrącaj się w sprawy techniki! - Spi......j do garów i daj spokój chłopakowi
Wystraszona babina nie spodziewając się takiej reakcji opuściła przystanek i poszła dalej.
Ja podziękowałem za wsparcie przechodnia, podziękowałem gestem ręki kierowcy trolejbusu, wsiadłem na Harleya i pojechałem dalej bez stresu na klawe na MDM...
Warszawa z początkiem lat 70 rożnie postrzegała Harleye i harleyowców.
Było to powodowane wiadomościami dochodzącymi z Ameryki i Anglii o grupach Hell Angels, Banditos czy innych ekstremalnych ugrupowaniach jeżdżących Harleyami i dużymi motocyklami, a którzy działali w bandyckich i mafijnych strukturach.
Janusz i Piotrek sudenci - harleyowcy na Obozowej - 71 rok
Po 1 Big Bike Rally w roku 1974 stosunek warszawiaków i milicji był juz inny, pozytywny.
Prawie byliśmy lubiani!
Będąc w lipcu 2010 w Warszawie czułem się zagubiony i przytłumiony. Nie mogłem znaleźć moich ulubionych miejsc - tylko Politechnika stoi dumnie jak stała za moich czasów. Warszawa rozbudowała się sensacyjnie - powstały nowe mosty i stadiony - powstały nowe osiedla - marzenia o „szklanych domach” z „Przedwiośnia” Żeromskiego chyba się wreszcie spełniły, bo przedłużenie Al. Jerozolimskich w kierunku Ursusa to przecież szklane domy.
Taką Warszawę widziałem w 2010 r.
Widok Warszawy z mostu Świętokrzyskiego w kierunku zachodnim to wieżowce, też szklane, a pozłacana iglica Pałacu Kultury to tak charakterystyczny znak Metropolii Polski - WARSZAWY.
Czekam teraz z niecierpliwością na rok 2012 kiedy to w Polsce odbędą się Mistrzostwa Europy w piłce nożnej - kiedy inwestycje i autostrady będą już gotowe, a zarezerwowany bilet na nowy Warszawski Stadion Narodowy - będę mógł zrealizować.
Wasz harleyowiec z Warszawy – Janusz
Fotografie z archiwum Autora.
Przeczytaj inne wspomnienia Janusza: