Imieniny:
Szukaj w serwisieWyszukiwanie zaawansowane

Motoryzacja

2010.10.25 g. 22:34

Trening czyni mistrza

Felieton Mirka Rutkowskiego
Producenci samochodów wabią klientów na najróżniejsze sposoby. Podkreślają nadzwyczajną urodę czy funkcjonalność auta, niskie koszty eksploatacji, wyposażenie, bezpieczeństwo, łatwość prowadzenia czy warunki zakupu.

Od zawsze jednak najważniejszymi parametrami są osiągi.

 

Moc oraz moment obrotowy czyli to, od czego zależy prędkość maksymalna i przyspieszenie. Rzadko dziś spotyka się na polskich drogach samochody, które pozwalają rozwijać prędkość poniżej 150 km/h, nietrudno kupić – niedrogo – auto, którym można pędzić i powyżej 200 km/h.
Tylko co z tego?

 

Statystyki wskazują, że takich aut jest w Polsce około 8 mln. Ich posiadacze, najczęściej ludzi rozsądni, którzy nie zamierzają stwarzać na drogach zagrożenia dla siebie i innych, nie tylko nie mają gdzie wykorzystać możliwości swego samochodu, ale nawet sprawdzić jak deklaracje producenta mają się do rzeczywistości. O tym, aby nauczyć się właściwych reakcji i panowania nad autem przy prędkościach powyżej 100 km/h nie ma co marzyć.

 

Po polskich drogach jeździ się trudno.
Zaplanowanie czasu przejazdu np. z Gdańska do Krakowa jest niemal niemożliwe. Jeśli nawet przyjmie się bardzo niską dla samochodu osobowego średnią prędkość na całej trasie 60 km/h, to i tak okaże się, że dojechać na czas się nie uda. W efekcie, gdzie tylko wydaje się to w miarę bezpieczne, kierowcy przekraczają dozwoloną prędkość.

 

Na drogach w obszarze niezabudowanym jazda z prędkością 100 km/h (a bywa i dużo większą) jest normą. W obszarze zabudowanym, zamiast przepisowej „pięćdziesiątki” gonimy siedemdziesiąt i więcej. Wszystko jest dobrze do momentu, dokąd nie zdarzy się coś niespodziewanego.

 

A to na drogę wyskoczy jakieś zwierzę, a to jadący przed nami zobaczył radar i nagle hamuje, inny znów kierowca wykona niesygnalizowany manewr, a to nagle okazuje się, że na drodze jest zamarznięta kałuża.
I zaczyna się polka.

 

Gwałtowne hamowanie czy próba ominięcia przeszkody może skończyć się źle. Manewrów takich na co dzień nie wykonujemy, a z większymi prędkościami nie jesteśmy obyci.

 

Doświadczeni kierowcy wraz z pierwszymi przymrozkami próbują przypomnieć sobie, jak zachowuje się auto na śliskiej nawierzchni, mniej doświadczeni, lub ci, którzy nie mają gdzie potrenować wiedzą zazwyczaj, jak należy się zachować, ale w razie konieczności najczęściej reagują niewłaściwie. Bo nie przetrenowali takich zachowań.

 

W nielicznych szkołach doskonalenia techniki jazdy samochodem instruktorzy pokazują jak w trudnych, niespodziewanych sytuacjach drogowych należy reagować i co robić.
To jednak nie wystarcza.

 

Aby opanować auto wykorzystując, nawet nie do końca, jego możliwości konieczny jest trening z prędkościami, jakich na autodromach rozwinąć nie ma gdzie. A takich miejsc w Polsce jak na lekarstwo.

 

Szczęśliwi mieszkańcy Wielkopolski mogą skorzystać z Toru Poznań, gdzie bezpiecznie można jeździć „ile fabryka dała”. Automobilklub Wielkopolski udostępnia kierowcom „cywilnym” możliwość takich ćwiczeń na torze.

 

Tor w Miedzianej Górze pod Kielcami stwarza możliwość treningu, z której korzystają  mieszkańcy najbliższych okolic, ale też przyjeżdżają tam kierowcy z Krakowa.
Ale co mają zrobić pozostali?

 

W planach jest budowa toru wyścigowego w Gdańsku, we wstępnej fazie projektowej jest świetnie pomyślany ośrodek w Słomczynie koło Grójca, ale to perspektywa co najmniej kilku lat. Większość posiadaczy samochodów nie ma gdzie nauczyć się szybkiej i bezpiecznej jazdy.

 

Ćwiczymy więc, w normalnym ruchu na drogach i nielicznych autostradach, starając się poznać sztukę jazdy samochodem na podstawie wiedzy książkowej lub porad kolegów. Nierzadko utrwalamy niedobre nawyki, uczymy się „na wyczucie”, na zasadzie „wyda – nie wyda”.

 

Niestety na drodze, w sytuacji ekstremalnej często „nie wydaje”.  I dobrze, jeśli kończy się tylko na mniej lub bardziej głębokiej modyfikacji karoserii…



Opublikowal: Michał Pawlik
-
Serwis oprogramował Jacek JabłczyńskiCopyright(c) 2002 - 2014 Fundacja Promocji m. st. Warszawy