Na stronie 158 Bedekera Warszawskiego z 1966 roku Olgierd Budrewicz zauważa:
FLIS
Najdziwniejszy bar Warszawy. Oblężony od 9 rano do samego wieczora. Kolejki klientów na ulicy. Piekielny ścisk wewnątrz. Ten mały, obskurny bar III kategorii na ulicy Hożej jest jedną z najbardziej dochodowych placówek gastronomicznych w Polsce. Bar sprzedaje wyłącznie flaki.
Ponad pół tony flaków zjadają co dzień goście Flisa. Z małych miseczek znikają szybko pięknie pokrojone wnętrzności zwierzęce, przysmak nad przysmaki. Porcja kosztuje zł 6.50. W sumie składa się to na obrót dzienny przeciętnie od 10 do 16 tysięcy złotych.
Flis jest osobliwością Warszawy. Osobliwością Flisa jest kuchnia, w której pracuje 17 osób. Piętrowo, inaczej się nie mieszczą.
Do baru należy przychodzić przed godziną 17. Później flaków brakuje. Rzeźnia nie może nastarczyć (?).
* 1965. Flis przeniósł się aż na MDM. Lokal lepszy - flaki gorsze.
Tyle Mistrz Budrewicz.
Od 1965 roku Bar u Flisa pod Szanghajem na Marszałkowskiej pod numerem 55 łamanym przez 73 żywił i poił swych gości w sympatycznej warszawskiej atmosferze.
Jak uzupełnia Krzysztof Olszak:
Flis przez wiele lat mieścił się w sąsiednim lokalu bliżej Wilczej i zajmował parter i pierwsze piętro.
Tak samo Szanghaj zajmował całość parter i piętro.
Dopiero gdzieś pod koniec lat 90. obie restauracje ściśnięto w jednym lokalu.
A lokal po Flisie zajęła Dekanta.
Na ścianach unikalne zdjęcia bawiącej się przedwojennej Warszawy, drewniane ławy i stoły, a za szynkwasem zawadiacko uśmiechnięty personel serwujący niedrogie i smaczne potrawy, a także niedrogie piwo a nierzadko i różne wódeczności.
Rok 2008
Po 55 latach obecności na Marszałkowskiej jesteśmy, zdaje się, świadkami końca jego historii.
Rok 2011
Jeszcze nie ustaliliśmy co jest powodem śmierci tego sympatycznego przybytku.
Być może są to kłopoty Specjalistycznej Spółdzielni Gastronomicznej w Warszawie?
A może żelazna ręka Urzędu Miasta narzucająca coraz większe czynsze?