Fredro napisał ją po powrocie z Włoch w 1825 roku, stąd zapewne ta niezwykła sceneria akcji rozgrywającej się w ciągu jednej nocy w górskim zajeździe, gdzieś w Apeninach.
Muzykę do libretta napisało aż pięciu kompozytorów, ale wybrano partyturę młodego i nieznanego muzyka Stanisława Moniuszki, który przebywając na wakacjach w Wilnie w przerwie studiów w Berlinie popełnił to dzieło dla chleba, wcale się nim nie chlubiąc. Na prapremierowym afiszu w roku 1839 w Wilnie brakowało jego nazwiska, które ujawnił dopiero Oskar Milewski. Recenzent pochlebnie wyrażał się o usłyszanych kompozycjach będących utworami z gatunku ówczesnej muzyki popularnej, choć sam twórca w późniejszym liście do pisarza Fredry nie cenił zbyt wysoko tej pierwszej próby operetkowej. Z muzyką Moniuszki za jego życia „Nocleg w Apeninach” wystawiany był dwa razy, we wspomnianym Wilnie i we Lwowie w 1841 roku.
Sylwester Birga
Dziś, po 174 latach od prapremiery wileńskiej libretto i partytura wciąż brzmią lekko, ponadczasowo i zabawnie. Muzyka popularna XIX wieku łatwo wpada w ucho widzowi wieku XXI, wywołując refleksję porównawczą do współczesnej muzyki popularnej. Libretto zaś zatrzymane gdzieś między Bolonią a Florencją, z toskańskimi cyprami w tle dostarcza wartką akcję w tempie staccato utkaną postaciami niczym z Moliera – synem marnotrawnym, córką trzpiotką o wielkim sercu, kupczykiem-domokrążcą, sprzedajnym chciwcem, tęskniącym ojcem, dziewczyną w tarapatach. Do tego dorzućmy słowa jak paszport, posag, majątek, miłość, burza, nocleg, żandarmi i happy-end, a na pewno będziemy współczuć Rozynie, śmiać się z Bombalo, czuć odrazę do Fabricjo, poczujemy sympatię do Lizety, zrozumiemy Anzelmo i damy się oczarować Antonjo. Okazuje się, że kolor sepii ma wiele odcieni a czerwień w nim zawarta rozgrzewa serca by zaśpiewać „ Z radości serce mi bije! Radość, radość niech nam żyje!”.
Reżyser
Obsada: