W dyskusji udział wzięli zawodnicy zespołu Mistrza Polski 2000 Maciej Szczęsny i Igor Gołaszewski oraz red. Olgierd Kwiatkowski z "Gazety Wyborczej".
Głównym wątkiem dyskusji było porównanie potencjału obu drużyn "Czarnych Koszul" - obecnej i tej z 2000 roku. - Zauważam to, że Polonia gra bardzo pewnie i traci bardzo mało bramek. Jako byłemu piłkarzowi nie przeszkadza mi to, że nie gra pięknie, natomiast takiego ducha jaki miała ta drużyna z 2000, ducha zabójcy, obecna drużyna chyba nie przejawia i to mnie trochę martwi w kontekście walki o mistrzostwo - mówił Maciej Szczęsny.
Ocenił także, że ówczesny zespół był jednak silniejszy kadrowo. - Brakuje takiego lidera jak Tomasz Wieszczycki. "Wieszczu" potrafił poderwać drużynę do walki w trudnych momentach, bo i takich przecież nie brakowało, ale potrafił także precyzyjnie uderzyć z dystansu, nie mówiąc o tym ile widział na boisku - przekonywał były golkiper Polonii. - Teraz w zespole taką rolę pełni Igor Kozioł, który jest najbardziej doświadczonym zawodnikiem Polonii - zauważył Igor Gołaszewski.
Maciej Szczęsny zwrócił uwagę na bardzo udane transfery przed rundą wiosenną 2000. - Z przytupem wszedł do drużyny zwłaszcza Tomek Kiełbowicz, czego akurat się nie spodziewaliśmy. Niby sprowadzono obrońcę, a w praktyce mieliśmy trzeciego napastnika. Gdyby nie on, na pewno nie gralibyśmy tak skutecznie - twierdził.
- Coś w tym jest, że tej drużynie lepiej idzie na wyjazdach, a w 2000 wszyscy bali się przyjechać tutaj do nas. Nikt tu nie chciał przyjeżdżać, bo było wiadomo, że nawet jak się uda uszczknąć punkcik, to kosztem wielu siniaków i wielu krwiaków. Tymczasem do dzisiejszej Polonii przyjeżdża się z przyjemnością, na większym luzie - uważa Mistrz Polski 2000.
Igor Gołaszewski zwrócił uwagę na większą skuteczność tamtego zespołu w ofensywie. - Nie wystarczy nie stracić bramki, ale trzeba jeszcze strzelić. U nas akurat tak bywało, że oprócz pewnej defensywy przeważnie strzelaliśmy w meczu przynajmniej jedną, dwie bramki - wspominał. Red. Olgierd Kwiatkowski z "Gazety Wyborczej" zwrócił uwagę, że w obecnej drużynie brak tak wybitnego napastnika jak Emmanuel Olisadebe.
Maciej Szczęsny podkreślił, że wielką rolę w osiągnięciu sukcesu w 2000 roku odegrała głęboka wiara ówczesnych polonistów, że są w stanie wygrać ligę. - Umówiliśmy się, że być może dla niektórych będzie to jedyna szansa w życiu na zdobycie mistrzostwa Polski - wspominał.
Były golkiper przyznał, że najbardziej żałuje, iż tamtemu zespołowi nie udało się awansować do Ligi Mistrzów, choć było do tego bardzo blisko. - Awans do Champions League przegraliśmy poza boiskiem. Gdybyśmy grali na Konwiktorskiej, zagralibyśmy dużo lepiej. W Płocku pozbawieni byliśmy 80. procent naszych atutów. Nie było tam atmosfery, nawet ci kibice, którzy byli na stadionie, potrzebowali lornetek, bo trybuny są tam tak bardzo oddalone od boiska - wspominał.
- Miałem pretensje do Janusza Romanowskiego, że nie zdyskontowaliśmy tamtego sukcesu, dlatego odszedłem z Polonii. Szkoda, bo klub miał wielki potencjał. Jako legionista nigdy nie usłyszałem tyle dobrego od przypadkowych ludzi co jako zawodnik Polonii, który zdobył tytuł mistrzowski - ubolewał Maciej Szczęsny.