…skwarne wrześniowe południe, wkoło skaliste grzbiety gór Lalvaru przedzielone urwiskami. Na dole widać kominy górniczego miasteczka Alaverdi. Mieliśmy dotrzeć tam dziś rano, ale wiemy już, że armeńskie góry prędko nas nie wypuszczą. Siedzimy na skraju pylistej drogi, smętnie wypatrując na horyzoncie ratunku. Samochodu, traktora, choćby drabiniastego wozu, który mógłby nas stąd zabrać i zaoszczędzić wielu godzin mozolnej wędrówki.
Nagle… nasze zmęczone oczy dostrzegają wyłaniającą się zza zakrętu postać. To kobieta, być może nasza wybawicielka? Podchodzi do nas, SERdecznie zagaduje, wyciąga rękę z białym pakunkiem…
O nie! Znowu SER! Czwarty kilogram SERA w ciągu dwóch dni… ***
Flaga Armenii
Armenia to pierwszy kraj, który oficjalnie przyjął chrześcijaństwo.
Słynie z wpisanych na listę UNESCO kamiennych, średniowiecznych monastyrów, gdzie powstawały bezcenne rękopisy.
My jednak poznawaliśmy tę krainę nie tylko szlakiem opisanych w przewodniku zabytków.
Dzięki wybitnej gościnności Ormian dowiedzieliśmy się na przykład, że królem armeńskiej kuchni jest bakłażan, a jej szarą eminencją SER w stu odmianach i rodzajach…
A więc zapraszamy na naszą, momentami niezbyt poważną, wyprawę do Armenii. Przemierzając górskie drogi i bezdroża zajadaliśmy się tam serem, chałwą i arbuzami, z pasterzami piliśmy malinowe wino, no i robiliśmy mnóstwo zdjęć.