Spotkanie miało odbyć się już tydzień temu, jednak z uwagi na szalejącą nad Warszawą ulewę, zostało ono odwołane. Część zawodników by nie tracić dnia przygotowań do nowego sezonu, już bez trenera udała się na luźną gierkę. Zagrali ze sobą mini mecz po pięciu, w okolicach Agrykoli.
W sobotę miało dojść do meczu z Gwardii z KS Kamionkiem w Parku Skaryszewskim, ale znów nic z tego nie wyszło. Z praskim klubem zagrała bowiem reaktywowana Korona. Powstała w 1909 r. Przy Warszawskim Kole Sportowym, Korona, nie zaliczyła długiej historii. Przestała istnieć już w 1928 r, przechodząc w tym czasie jednoroczną przerwę w działalności, jak i fuzję z WKS Warszawa, będącym późniejszą Legią. Wówczas Korona znów zniknęła, pojawiając się ponownie w 1924 r. Okres próby przetrwał zaledwie 4 lata lata, i o Koronie nikt już więcej nie słyszał.
Aż do maja tego roku. Zespół do tego momentu tylko trenował trzy razy tygodniowo, aż przyszło mu zagrać cztery dni temu pierwszy mecz po ponad ośmiu dekadach. Uległ w nim 4:1 Kamionkowi , bardzo często panicznie broniąc się , wybijając piłki na oślep po autach. Korona starała się, ale więcej nie mogła nic zdziałać.
zdj. Ghoti http://www.wikipedia.pl
Podobnie było i dziś. Gwardia dość łatwo zaaplikowała jej cztery ładne bramki. Szczególnej urody była ta, po uderzeniu z rzutu wolnego zza pola karnego. Pozostałe trzy padały po kombinacyjnej grze, o jaką na grząskim, tartanowym boisku nie było wcale łatwo. Poza tym nie raz nie wiele brakowało, by piłka znalazła drogę do siatki.
W kilku sytuacjach zapobiegał temu pewnymi interwencjami bramkarz, a w kilku innych futbolówka przechodziła tuż koło słupków bądź poprzeczki. WKS trafienia mógł też zanotować po wrzutkach z rzutów rożnych, ale na wysokości zadania stawał golkiper „Koroniarzy”.
Jego koledzy kilka razy też pokazali się z dobrej strony, ale akcji mieli jak na lekarstwo, lub ich ataki rozbijała pewna gra obronna zespołu z Racławickiej. Warto wspomnieć o akcji, w której napastnik Korony mimo asysty dwóch, trzech obrońców, potrafił sobie z nimi poradzić tuż przy linii końcowej na wysokości rogu.
Dograł piłkę do partnerów, lecz ci w obliczu gąszczu nóg gwardyjskich obrońców, w tym zamieszaniu mimo chęci, nie zakończyli jego wysiłku powodzeniem. Gwardia przeważała i to wyraźnie. Gdyby mecz odbył się w normalnych warunkach, zapewne wynik byłby znacznie wyższy.
W sobotę „Harpagony” zagrają u siebie trójmecz z juniorami Polonii z rocznika '94 oraz LKS Chlebnią. Od tego momentu czeka ją prawdziwy maraton. Będzie rozgrywała mecze co trzy dni, aż do startu rozgrywek Ligi Okręgowej , do której wicemistrzowie Polski z 1957 r. wracają po rocznej przerwie. Gwardia zagra w pierwszej warszawskiej grupie. Korona w tej samej, tyle, że ostatniej stołecznej ligi, B Klasy.