Tomek czekał na ten wyczyn ponad trzy lata. Dokonał jego tak samo jak wtedy, w Zurychu. Rekord padł podczas kolejnej odsłony prestiżowej Diamentowej Ligi. W poprzednich dwóch zawodach Tomasz Majewski zajął dwukrotnie drugie miejsce.
Tomasz Majewski
zdj. www.wikipedia.pl
Widać, że warszawiak szybko doszedł do siebie po niepowodzeniu w minionych Mistrzostwach Świata w Dageu, które wybitnie mu nie poszły. Podobnie jak i dwójce pozostałych zawodników konkurencji rzutowych,: Anicie Włodarczyk (Skra) oraz Piotrowi Małachowskiemu (kiedyś również Skra jak i AZS). Gdyby w mistrzowskim konkursie Tomasz Majewski uzyskał taki sam wynik jak teraz, wówczas były czwartym, a nie ósmym kulomiotem świata.
Po mistrzowskiej klęsce cieszy cieszy tak dobry występ. Mogło być jednak trochę lepiej. Tomasz jeszcze przed ostatnią kolejką zajmował pozycję wicelidera ze stratą centymetra do późniejszego Reese Hoffa. Niestety później znów poszło nie tylko nie po myśli polskiego mistrza, ale i przewodzącego w stawce. Polak dał się wyprzedzić jeszcze dwójce zawodników, a Reese spadł na trzecie miejsce.
Tuż przed nimi znalazła się dwójka z Ameryki Północnej, Kanadyjczyk Dylan Armstrong i miotacz z USA, Ryan Whiting. Co ciekawe, jeszcze gorzej od wielkiego przegranego z Dageu, Tomasza Majewskiego, poszło również zwycięzcy koreańskiej imprezy, Niemcowi Davidowi Storlowi. Różnica między wszystkimi zawodnikami były spore. Kanadyjczyk uzyskał 21,63, Amerykanin 21,52. a jego rodak, trzeci Rossa Hoffa, 21,39 m.
Były to przedostatnie zawody. Zwycięzca szwajcarskich zawodów ma już zapewniony ostateczny sukces. Dylanowi Armstrongowi już nikt nie zagrozi.
Przeczytaj też: