Aniu oby tak dalej! Wszyscy jesteśmy z Ciebie dumni a Tata z Mamą mało nie pękną tak się nadęli.
(Witek Nerling)
Ania Weinzieher
Ania o zawodach:
Na właśnie zakończonych regatach Pucharu Świata w Kilonii zajęłam 3 miejsce i potwierdzając wynik, ostatniego dnia wygrałam medal race, wyścig finałowy dla 10 najlepszych zawodniczek, punktowany podwójnie.
Na 3 pozycję, którą utrzymałam już do samego końca regat awansowałam po 3 dniach ścigania, stąd tytułowa różowa koszulka, którą zakładali wszyscy zawodnicy sklasyfikowani na 3 miejscu. Żółta dla lidera, niebieska dla v-ce liderów i różowa dla zawodników na 3 pozycji.
Ania Weinzieher na podium
Regat nie rozpoczęłam tak dobrze od pierwszego dnia. Ponieważ większość czasu pływaliśmy przy wietrze od brzegu, w wyścigach dużo się działo. Częste i duże zmiany wiatru ustawiały stawkę. Pierwszy wyścig rozpoczęłam od „wpadki”. Nie zrobiłam zwrotu na decydującej zmianie doprowadzającej do boi i zapłaciłam za to dopiero 22 miejscem na mecie. Potem było już coraz lepiej. W jednym z wyścigów dostałam żółtą flagę na starcie za niedozwolone ruchy sterem, jednak zmobilizowałam się jak tylko potrafiłam, goniłam, goniłam, aż dogoniłam zawodniczki z czołówki kończąc wyścig na 7 miejscu. Podczas całych regatach wygrałam 3 wyścigi i z tym wynikiem byłam zawodniczką z największą ilością wygranych wyścigów.
Jest to moje pierwsze podium na międzynarodowych regatach i jak się okazało jestem pierwszą Polką w klasie Laser Radial, która stanęła na podium Pucharu Świata grade 1. Tym bardziej się cieszę! Przede mną powrót na parę dni do domu i zgrupowanie w Cetniewie, po którym czekają mnie już ostatnie przed Igrzyskami testy wydolnościowe, ślubowanie olimpijczyków i w końcu, wyjazd na Igrzyska!
Ceremonia wręczenia nagród podczas Pucharu Świata w Kilonii
Ania sama o sobie:
Żegluję od urodzenia. Chociaż nie...
Ania Weinzieher żegluje
...Właściwie to żegluję od kiedy pojawiłam się w brzuchu mamy. Pewnie nie do końca jeszcze wiedziałam wtedy po co to robię, ale na pewno to lubiłam. Jako dziecko nie poznałam nigdy innego sposobu spędzania wolnego czasu niż nad wodą. Naturalną koleją rzeczy było więc, że wcześniej czy później trafię do jakiegoś żeglarskiego klubu.
Zaczęło się od Optymista, gdy miałam 6 lat pod okiem trenera Leszka Pawlika. To był mój pierwszy obóz żeglarski. Pływanie głównie na omegach, kąpanie się i zabawa. Kolejny był już "prawdziwy", z trenerką Gośką Garbarczyk i to z nią żeglowałam aż do czasu kiedy zmieniłam barwy klubowe na K.S Spójnia Warszawa, gdzie piecze nade mną zaczął sprawować Jurek Jodłowski. Pływanie z rodzicami już nie robiło na mnie wrażenia. Na tej malutkiej łódeczce byłam panem i władcą. Nauczyłam się podstaw - jak robić zwroty, jak stawiać łódkę kiedy się wywali, jak ściga się w regatach. Choć wtedy nie była to moja silna strona. Podobno na jednych z pierwszych regatach kiedy zawołała mnie koleżanka płynącą za mną zatrzymałam się i na nią poczekałam. Na szczęście już nigdy więcej taki pomysł nie przyszedł mi do głowy.
Gdy skończyłam 13 lat moja przygoda z Optymistem się skończyła. Przeszłam do trenera Darka Czapskiego i przesiadłam się na znacznie większą, trudniejszą i bardziej wymagającą Europę - ówczesną klasę olimpijską dla kobiet. Ledwo zdążyłam nauczyć się "obsługi" tej łódki, gdy po Igrzyskach w Atenach w 2004 roku zakończyła się kariera Europy w programie Igrzysk, a rozpoczęła nowa era - Lasera Radiala. W moim przypadku z Jarkiem Joachimczakiem, Bartkiem Szotyńskim, Maćkiem Kaczorowskim.
Och! Jak ja nienawidziłam tej łódki. Nie miałam siły, nie potrafiłam, wywalałam się... Chodziłam tylko i narzekałam, że Europa była lepsza. Jednak już za bardzo pokochałam żeglarstwo żeby się poddawać. Po roku żeglowania na Radialu jak gwiazdka z nieba spadł mi żagiel wielkości 4.7 metra. Do tego wystarczy dodać inną kolumnę i zamieniając jedynie 2 części z Lasera Radiala mamy Lasera 4.7 (żeby z któregoś z nich zrobić 3 wersję -Lasera Standarta, również wystarczy zamienić te 2 części). Pokochałam go!
Ania Weinzieher żegluje
Teraz byłam w stanie zapanować nad łódką, polubiłam jak wieje, mogłam ścigać się na równi z chłopakami, przestałam walczyć o życie, poczułam to "coś" co sprawiało, że mogłam szybko żeglować. W końcu potrafiłam pociągnąć łódkę z uda. Moja sympatia z Lasera 4.7 powoli zaczęła przenosić się na Laser Radiala. I tak już zostało. Polubiłam tą dziwaczną łódkę, ten ból w udach podczas silnego wiatru, w plecach podczas słabego, to walenie głową w bom pomimo tylu lat pływania i w końcu ten ciągle mokry tyłek.
Życiowo jestem studentką rehabilitacji na AWF w Warszawie. Jest to coś, co mnie interesuje i z czym będę chciała związać przyszłość po zakończeniu kariery sportowej.
Zdjęcia pochodzą z archiwum Ani .