Pewnego dnia, kiedy jechałam do szkoły, zaobserwowałam taką oto scenkę.
Do autobusu w ostatniej chwili „wpadła” starsza kobieta. Tym razem miała dużo szczęścia, gdyż nadąsany kierowca nie zatrzasnął jej drzwi przed nosem. Zresztą przecież była emerytką , miała dużo czasu i nic takiego by się nie stało, gdyby poczekała na następny kurs. Obarczona siatami, przetaczała się to w prawo, to w lewo. Wpadała co chwilę na oburzonych pasażerów, którzy nie szczędzili jej przykrych słów. Ale to nie wszystko. Do worka wypełnionego arogancją, społeczną znieczulicą muszę dorzucić jeszcze brak kultury. Nie znalazł się żaden odważny, młody człowiek, który ustąpiłby starszej pani miejsca. Lepiej założyć sobie „klapki” na oczy, włożyć słuchawki w uszy i żyć we własnym egoistycznym świecie.
Wtedy zaczęłam się zastanawiać, jaki, my Polacy mamy stosunek do siebie nawzajem?
Kim na co dzień jest Polak dla Polaka? Bratem? Wilkiem? Najgorszym wrogiem? A może zwyczajnym człowiekiem?
W pracy, w szkole staramy się stwarzać pozory porządnych obywateli. Przestrzegamy ogólnie przyjęte normy społeczne. Jesteśmy w stosunku do siebie mili i uprzejmi. Jednak zawsze myślimy tylko o sobie, o tym jakie korzyści będziemy czerpać ze swoich czynów oraz słów. Ważąc na szali własne sukcesy, często nie zdajemy sobie sprawy, że osiągnięte są one cudzym kosztem. Zaślepieni własną dumą i honorem, często nietolerancyjni nie zwracamy uwagi na to, że możemy komuś wyrządzić krzywdę, bądź mu zwyczajnie zaszkodzić.
Polak Polakowi „pomoże” się stoczyć. „Nie pozwoli”, aby ten się przepracowywał, dlatego wygryzie go z posady. „Troskliwie” dopilnuje, żeby stracił poczucie własnej wartości, traktując go z góry. Może, naszym przysłowiem narodowym powinny zostać słowa „Polak Polakowi wilkiem”, które zostały napisane przez Ludwika Jerzego Kerna?
Jest też druga strona medalu lub jak kto woli złotówki.
Trzeba przyznać, że Polak dla Polaka jest też bratem, kamratem w doli i niedoli… Szczerym, prostym człowiekiem, który z potrzeby serca podzieli się chlebem, przygarnie pod własny dach, a nawet poświęci swoje życie. W każdym z nas przecież tkwią pokłady empatii, które potrafimy wydobyć, kiedy zaistnieje taka potrzeba. Wtedy zrzucamy z siebie skorupę obojętności. Zaczynamy dostrzegać w sobie przyzwoitych ludzi, którzy na co dzień obdarzają się szacunkiem i zrozumieniem.
Kim jest więc Polak dla Polaka?
Wszystkim - bratem, przyjacielem, wilkiem i wrogiem. Jednak trzeba przyznać, że więcej nas łączy niż dzieli… Bo na Polaku można polegać jak na Zawiszy.
Artykuł został napisany przez 15-letnią Oliwię Obuch-Woszczatyńską współpracującą z warszawskim 7-6 Środowiskowym Hufcem Pracy przy ulicy Rabsztyńskiej w ramach ramach warsztatów historyczno-dziennikarskich prowadzonych przez kadrę Hufca
Od Redakcji:
Warto wziąć sobie do serca przemyślenia Oliwii, żeby wilka nie doprowadził do porządku zając, jak to było w Ośrodku Kultury w Strzelcach Opolskich:
Na zdjęciach Teatr Duet z Krakowa (pozdrawiamy!)
w przedstawieniach :