Imieniny:
Szukaj w serwisieWyszukiwanie zaawansowane

Kolej

2012.06.11 g. 07:43

PKP Okęcie

Spostrzeżenia Pana Zbyszka

Nie było mnie tydzień, ale dziś, 8 czerwca 2012, o 5.30 rano przyleciałem na lotnisko. Wiedziałem o nowym dworcu, więc postanowiłem pojechać pociągiem do domu.

Bez trudu trafiłem na peron, po drodze kupiłem bilet w automacie i... stoi jeden do Dworca Wschodniego a drugi do Sulejówka. Ale ja chcę do Legionowa.

 

Dworzec PKP Okęcie fot. Piotr Marchel Dworzec PKP Okęcie fot. Piotr Marchel

 

Nigdzie żadnego rozkładu jazdy, żadnej informacji.
Dotarłem do maszynisty i dowiedziałem się, że mój pociąg to jakoś tak rzadko jeździ i lepiej pojechać do Śródmieścia i dalej kombinować. O.K

 

Dworzec PKP Okęcie fot. Piotr Marchel Dworzec PKP Okęcie fot. Piotr Marchel

 

Wsiadłem, ale nie ma w pociągu żadnych kasowników, więc mam bilet, ale jadę na gapę. Po kilku minutach z przeciwka mija nas "mój pociąg S3". Wysiadam więc na stacji W-wa Rakowiec i poczekam. Tu na tablicy jest rozkład jazdy, ale godziny S3 niewidoczne, bo część rozkładu się odkleiła i opadła. Za ok. 20 minut jest mój pociąg. Wsiadam i jadę.

 

Dworzec PKP Okęcie fot. Piotr Marchel Dworzec PKP Okęcie fot. Piotr Marchel

 

Kasownik tu był więc jestem spokojny, ale pociąg jedzie jakoś dziwnie, szybkość przeciętnie tak ok 40 km/godz., na każdym przystanku po dobre 5 minut postoju. Wreszcie po 50 minutach dojechał do stacji Choszczówka i głos z głośników zakomunikował, że skończyła się jakaś strefa biletowa. Tylko, że na stacji Choszczówka niema nawet budki z piwem nie wspominając o kasie biletowej. Tak więc znowu do Legionowa dojechałem na gapę.

 

Dworzec PKP Okęcie fot. Piotr Marchel Dworzec PKP Okęcie fot. Piotr Marchel

 

Ech... Tam, gdzie byłem na dworcach mówili w niezrozumiałym języku ale rozkłady jazdy były jasne, chociaż w obcym języku i zdecydowanie łatwiej się poruszałem podmiejskimi pociągami aniżeli w Warszawie.

 

Dworzec PKP Okęcie fot. Piotr Marchel Dworzec PKP Okęcie fot. Piotr Marchel

 

Zapytacie a gdzie jest tak łatwo?
A z Osaki do Kioto, Nara i Tanabe.

 

 

Dworzec fotografował Piotr Marchel

 

  

Dziękujemy!

Pierwsze koty za płoty, wszystko się dotrze :)

A nam powinien przypomnieć się stary dowcip:

 

Lata osiemdziesiąte, PRL. Kowalskiego wzywa raz dyrektor i oznajmia mu że zakład pracy dostał ofertę od kontrahenta z Japonii i że trzeba jechać do Osaki żeby omówić sprawę. Wyjazd w delegację następnego dnia rano.

 

Kowalski wrócił do domu do Zalesia, spakował się, o świcie idzie na stację kolejową PKP i mówi przy kasie:
- Dzień dobry, poproszę bilet do Osaki.
Kasjer:
- Gdzie? Do jakiej Osaki? Nie wiem gdzie to jest, nie ma takiego miasta. Jest Osiek, Osieczna, Ostrołęka... Najlepiej dam panu bilet do Warszawy, tam pana skierują dalej.

 

Kilka godzin później, w Warszawie kasjer w PKP powątpiewa:
- Osaka, Osaka... hmm, to chyba gdzieś na Dalekim Wschodzie, dam panu bilet do Moskwy, oni tam pana skierują.

 

Kilka dni później, w Moskwie kasjer państwowej kolei:
- Osaka? eeee.. to gdzieś na wschodzie, niech pan pojedzie do Władywostoku to tam będą wiedzieć dokładnie gdzie jest Osaka.

 

Półtora tygodnia później, we Władywostoku kasjer na państwowym dworcu kolejowym prawie na pewno wie, że Osaka jest gdzieś w Japonii i daje Kowalskiemu bilet do Tokio. Następnego dnia w Tokio Kowalski bez problemu dostaje bilet do Osaki, jedzie tam, załatwia z kontrahentem wszystkie sprawy w kilka dni, wypoczywa trochę, zabiera się do powrotu wreszcie. Idzie na dworzec kolejowy w Osace, podchodzi do okienka i mówi:
- Proszę bilet do Zalesia.
Japończyk spogląda na ekran komputera i pyta:
- A do którego Zalesia? Górnego czy Dolnego?

 



Opublikowal: Michał Pawlik
-
Serwis oprogramował Jacek JabłczyńskiCopyright(c) 2002 - 2014 Fundacja Promocji m. st. Warszawy