Przypominamy artykuł „Wielki kram” autorstwa Aleksego Czerwińskiego.
Tygodnik Stolica, numer 23 z 10 czerwca 1962 roku.
WIELKI KRAM
ALEKSY CZERWIŃSKI
Wśród bieżących realizacji warszawskich „Supermarket” przy placu Unii Lubelskiej zajmuje zupełnie wyjątkowe miejsce. Wynika to nie tyle z jego niezwykłych rozmiarów - po sali kongresowej jest to największe w Warszawie wnętrze wolne od podpór - ile przede wszystkim z pionierskiego, eksperymentalnego charakteru rozwiązania konstrukcyjnego i architektonicznego oraz z nowej w naszej sieci handlowej funkcji. Wprawdzie funkcja „Supermarketu" przypomina w jakimś stopniu tradycyjny plac targowy, gdzie gospodynie zaopatrują się pod gołym niebem w artykuły spożywcze i inne przedmioty codziennego użytku, lecz jest to takie samo podobieństwo, jak między nowoczesną limuzyną i wozem zaprzężonym w woły. Porównanie całkowicie uzasadnione w odniesieniu do architektury, a miejmy nadzieję, że okaże się słuszne również pod innymi względami. W każdym razie zrobiono tu wszystko, aby stworzyć warunki dla wszechstronnego i świetnie funkcjonującego handlu, a bogato rozbudowane i dobrze wyposażone technicznie zaplecze pozwala nie tylko na właściwe magazynowanie i konserwowanie artykułów spożywczych, lecz również na różne formy ich przygotowania do sprzedaży, jak mycie, czyszczenie, paczkowanie itp. W oparciu o to zaplecze obok handlu zorganizowany został również bar samoobsługowy i kawowy.
Autorami tego „Wielkiego kramu" są architekci prof. Jerzy Hryniewiecki i Maciej Krasiński oraz konstruktorzy: Wacław Zalewski i Andrzej Żórawski.
Mówiąc o eksperymentalnym charakterze „Supermarketu" prof. Hryniewiecki podkreśla, że jest on obliczony na obsługę 100-200 tys. mieszkańców, tzn. dzielnicy, a nie całego miasta. Cała Warszawa będzie potrzebowała 11-12 takich obiektów, jeżeli, rzecz jasna, ta pierwsza próba zda egzamin.
Sytuacja „Supermarketu" została pomyślana w ten sposób, aby znalazł się on między miejscem pracy a mieszkaniem, przy węźle komunikacyjnym, przez który przepływa główny strumień ludności Mokotowa.
Jest to zasadnicza różnica w stosunku do koncepcji podobnych obiektów amerykańskich, które są sytuowane w miejscach, gdzie można rozwinąć olbrzymie przestrzenie parkingowe.
- Jeżeli motoryzacja w Polsce - powiada prof. Hryniewiecki - poczyni szybsze postępy, niż można dziś przewidywać, to przed urbanistami stanie w przyszłości trudne zadanie wygospodarowania odpowiedniego terenu na parking. Wzmożony na skutek powstania „Supermarketu" ruch pieszy przy placu Unii Lubelskiej mogłoby znacznie odciążyć podziemne przejście, łączące skwer przy Klonowej i Chocimskiej z przeciwległą stroną ulicy Puławskiej. Cofnięta dzięki rogatkom zabudowa stwarza szczególnie dogodne warunki, aby w tym właśnie miejscu zapoczątkowane zostało urządzanie tak niezbędnych w Warszawie przejść podziemnych na ruchliwych skrzyżowaniach. Nawiasem mówiąc, w przejściu tym można by zmieścić wiele spośród rozrzuconych obecnie chaotycznie wokół placu kiosków.
Usytuowany w osi ulicy Puławskiej budynek „Supermarketu" zamyka niedokończoną kompozycję budynków mieszkalnych Banku Narodowego. Nie stwarza on wprawdzie wysokiego akcentu, jaki postulowany był w tym miejscu przez dotychczasowe studia układu przestrzennego placu, lecz role tę spełnia znajdujący się na dalszym planie Dom Studentów przy ul. Polnej.
W bezpośrednim otoczeniu budynku autorzy usiłują zachować charakter przestrzeni zielonej o dużej swobodzie ruchu. Przewidują m. in. możliwość umieszczenia tam okolicznościowego handlu w dobrze pomyślanych stoiskach (artykuły szkolne, choinki, kiermasze książki, zaś w długich okresach letnich - kwiaty).
Korzystając z faktu, że rozległe wnętrze sali sprzedaży nie wymaga rygorystycznego przestrzegania jednego kierunku ruchu, wejście do „Supermarketu" zorganizowali od placu Unii Lubelskiej i od ulicy Puławskiej.
Architekturę budynku kształtuje wiszący dach o oryginalnej, niespotykanej dotąd konstrukcji, która składa się ze stalowych łuków odciążonych sprężonymi linami. Zawieszone na przestrzeni około 80 m liny przeplatają się z wygiętymi do góry belkami, opartymi na betonowym trzonie środkowym i prefabrykowanych słupach zewnętrznych. Formy powstałe z połączenia zwisów z łukami tworzą specyficzny, niebywale lekki kształt. Efekt wichrowatych fałd podkreślających swą formą przyjętą zasadę konstrukcyjną wzbogacony został przez piękne wykończenie za pomocą wąskich drewnianych listew. Przy okazji chciałbym wspomnieć o wypowiedzi prof. Hryniewieckiego, który z naciskiem stwierdza, że dobrą jakość wykonania wielu elementów tej budowli należy zawdzięczać osobistej energii i wysiłkom współautora - arch. M. Krasińskiego.
Różne względy skłoniły autorów do zastosowania konstrukcji wiszącego dachu. Niemałą rolę odegrała tu inspiracja tradycyjnego placu targowego, którego nastrój nie harmonizuje z trwałym budynkiem. lecz raczej z jakąś formą namiotową, jak również chęć stworzenia wolnej od podpór wewnętrznych przestrzeni, gdzie człowiek czuje się najswobodniej.
Zachowując zasadę maksymalnej ekonomii kubatury przez racjonalną organizację planu i skrócone drogi towaru, architekci uzyskali zmienną wysokość sali sprzedaży od 6 do 12 m, która przy rozpiętości około 42X45 m zapewnia dostateczną ilość światła i powietrza. Celem niedopuszczenia do wnętrza bezpośrednich promieni słonecznych znaczne połacie przeszklonej ściany południowej zostały zasłonięte falowaną blachą aluminiową o efektownej fakturze.
Walor plastyczny wnętrz podnoszą dwie kompozycje M. i G. Rechowiczów. Wielka płaszczyzna malarstwa ściennego w barze szczęśliwie współpracuje z architekturą, wprowadzając do wnętrza kolor i nadając mu przestrzenności przez odebranie ścianie oddzielającej bar od kuchni wrażenia płaskiej przegrody.
Umieszczona w hallu mozaika z otoczaków, której efekt polega głównie na fakturze i światłocieniu dobrze kontrastuje z płaskimi płaszczyznami szklanych ścian.
Zobacz również: