Ech..., gdzież te czasy kultury i sztuki, węgla i stali, sosny i konwalii, kiedy w Warszawie handlowało się choćby Pałacem Kultury.
Dziś w nowoczesnym świecie myszki i klawiatury oraz wirtualnych userów miotających się pomiędzy googlami, allegro i porównywarkami cen, na aukcje wystawia się...rakiety w c częściach.
I choć wieść gminna zawsze niosła, że kiedyś na Bazarze Różyckiego, a potem na Stadionie X-lecia można było kupić wszystko, to już o rakietach nie wspominała.
Jakieś tam kałasznikowy, czasem TT-kę, no może granacik. Ale żeby zaraz rakietę?
Tymczasem pod koniec października policjanci wydziału do walki z terrorem kryminalnym i zabójstw monitorując ogłoszenia w Internecie natrafili na ofertę sprzedaży układu sterowania i naprowadzania rakiety ziemia-powietrze.
W ogłoszeniu były również zdjęcia osłony tytanowej i elektroniki wewnątrz.
Sprzedaż tego typu technologii bez wymaganej koncesji narusza przepisy ustawy o wykonywaniu działalności gospodarczej w zakresie wytwarzania i obrotu materiałami wybuchowymi, bronią, amunicją oraz wyrobami i technologią o przeznaczeniu wojskowym lub policyjnym, nawet jeśli dotyczy to technologii z lat 60-tych.
F unkcjonariusze bardzo szybko ustalili, że ogłoszenie zamieścił pewien mieszkaniec Warszawy, znany kolekcjoner, właściciel jednej ze Stołecznych galerii sztuki. Na co dzień sprzedawał srebra, meble i obrazy.
Gdy policjanci weszli do galerii, oferowany układ sterowania i naprowadzenia rakiety leżał na półce.
57-letni Jacek K. bagatelizował wszystko. Zapewniał policjantów, że to co chciał sprzedać, wcale nie jest niebezpieczne i z pewnością nie jest niezgodne z prawem. Twierdził, że wszystko to nabył od jakiegoś znanego warszawskiego kolekcjonera za 200 złotych.
Dla policjantów ważne jednak było, aby dowiedzieć się, kto i kiedy rozmontował rakietę. Ustalić też muszą, gdzie jest urządzenie napędzające i materiał wybuchowy do tej rakiety.
Układ zabezpieczono i przekazano do dalszych badań do Wojskowego Instytutu Techniczny Uzbrojenia.
Za sprzedaż technologii wojskowej bez wymaganej koncesji grozi do 10 lat pozbawienia wolności.
Handlarzom ku przestrodze:
może lepiej jednak zrezygnować z tej nowoczesności i wrócić na Różyca? :))