Imieniny:
Szukaj w serwisieWyszukiwanie zaawansowane

Bezpieczeństwo

2009.01.12 g. 20:39

Zaparkował na lipę

Samochodem za ponad 300 000 PLN

Jan Kochanowski pisał:
"Gościu, siądź pod mym liściem, a odpocznij sobie!"

Gdyby sięgnął myślą do 21 wieku dodałby może:
"Lecz nie parkuj na torach, bo pojadą po Tobie!"

Warszawskiemu gościowi, którego stać na tak drogi samochód, zabrakło na parking.


Czarny Cadillac Escalade, luksusowy amerykański samochód osobowy z półki półciężarowych o słusznych wymiarach zagościł na ulicy Nowowiejskiej pozostawiając swój zadek na torowisku.

Nawet przeniesiony z przeszłości rzymianin zorientowałby się, że żaden rydwan tym szlakiem już nie przejedzie.

 

 

Zatrzymanie tramwajów w tym miejscu trwało, jak podają dobrze poinformowane źródła na internetowej grupie dyskusyjnej "ztm.binares", 168 minut.

 

Wizyta Gościa z Gorzowa Wielkopolskiego zostawiła ślad w historii miasta i warszawskiego Internetu.

 

 

Ślad, który niezbyt dobrze świadczy o porządkowych służbach miejskich, które wykazały się olbrzymią bezradnością i niekompetencją.
Może czas pomyśleć o zmianach, które do tych służb wprowadzą osoby z wiedzą i umiejętnością podejmowania decyzji?

 

No i wszystko zakończyło sie po 2 godzinach i 48 minutach dzięki interewencji jak zwykle niezastąpionej warszawskiej Straży Pożarnej.

 

 

A co pisali na ten temat Internauci?

 

Na grupie dyskusyjnej pl.regionalne.warszawa napisał Beno, który mieszka tuż obok:

 

  • I znów przy pl. Zbawiciela. Właściciel śpieszył się na sztukę do Współczesnego, a że nie było gdzie parkować, to stanął na wysepce na przystanku. Cadillac, osobowy, ale z tych większych, wielkości półciężarówki. Blachy z Gorzowa Wlkp. Tramwaje nie jeździły dwie godziny. W prawie dwumilionowym mieście, ze służbami, infrastrukturą i w XXI wieku.
    Kpina.

    W sumie nie byłoby o czym pisać, gdyby nie opieszałość służb miejskich. No bo ile może trwać odholowanie samochodu z torów? Okazuje się, że jednak długo. Najpierw przyjechał jeden samochód do holowania. Okazało się, że jest za mały. Potem drugi, z dźwigiem. Dalej nic. Dziesięciu funkcjonariuszy w kamizelkach, co chwila robili zdjęcia, nawet przez szybę dokładnie obfocili wnętrze. Gdy okazało się, że z tego drugiego holownika wózek nie daje rady z 10-centymetrowym krawężnikiem, panowie stanęli i pół godziny dywagowali, co robić dalej. Gostek z holownika co i rusz próbował, a to jakimś patykiem, a to jakimś drągiem, czasami ktoś zaglądał pod spód, ale coraz rzadziej, w końcu wszystko stanęło i panowie stanęli bezradni. To znaczy nie stanęli, bo żwawo się wszyscy ruszali i gadali. Tylko efektów nie było. Ewidentny brak przywódcy w grupie. Brak dowódcy akcji. Przynajmniej tak to wyglądało, bo na litość boską ile można stać, dyskutować i zastanawiać się, co robić dalej?


    W końcu zacząłem robić dym. Opieprzyłem faceta z Towingu, że jak nie jest w stanie odciągnąć samochodu, to niech się przyzna, a nie stoi bezradnie i dźga swój wózek do holowania jakimś patykiem. Któryś z Tramwajów Warszawskich (kamizelka, czapka z daszkiem) w końcu dał się sprowokować, i krzyknął do mnie "Jak pan takiś odważny, to dyskutuj pan ze strażnikami".


    Faktycznie, paru kręciło się wokół pojazdu i chyba namawiało na kolory, bo co można robić przez tyle czasu? W awanturze jeden w końcu mi powiedział, że jak nie będę się z nimi kłócił, to szybciej sprawę zakończą. No to jeszcze krzyknąłem na odchodne, że to wstyd itp. i żeby wreszcie zaczęli coś robić.
    No to zamknęli się w pojeździe Straży Miejskiej z napisem Ruch Drogowy. Koło dwudziestej pierwszej to już w ogóle przestało się cokolwiek dziać, oczywiście prócz rozmów panów ze służb, i w pół godziny później przyjechała wreszcie straż pożarna. Unieśli pojazd na poduszce pneumatycznej i Towing zjechał z krawężnika.


    I teraz pytania i wnioski:


    Strach, gdyby w mieście doszło do czegoś poważniejszego. To był tylko samochód osobowy, który zajechał 20 cm na tory. Czy nasze ukochane polskie prawo rzeczywiście chroni przestępców? Wystarczyłoby wziąć pojazd na hol wozu strażackiego, a za resztę zniszczeń obciążyć sprawcę (m.in. za zniszczenie wózka do holowania i wyrwane parę kostek brukowych). Czy rzeczywiście kilkaset ludzi musiało przez dwie godziny czekać z powodu frajera parkująceg o gdzie popadnie? Dobrze, że pora był późna i weekendowa, ale gdy to był środek dnia w tygodniu roboczym? Czy fakt, że to była luksusowa osobówka, sprawił, że cackali się z nią jak z jajkiem?


    Niech ktoś do jasnej Anielki weźmie się za ten bardak w mieście. Niech porobią kilka razy ćwiczenia ze zintegrowanego działania różnych służb w obliczu sytuacji kryzysowych, niech potrenują na przykład ściąganie pojazdów z torów, bo ta partyzantka woła o pomstę do nieba. Ci ludzie, którzy brali udział w akcji, przez 90% czasu stali się i zastanawiali, co robić. Przecież takie sytuacje ośmieszają Warszawę. Strach mieszkać w mieście, w którym do byle incydentu zjeżdża się kupa mundurowych tylko po to, żeby latać z latarkami, esemesować i bezradnie rozkładać ręce.

 

Tyle Beno.
Widać, że zdenerwował się chłopak, choć wiek chłopięcy ma dawno za sobą.

 

Nie będę cytował innych wypowiedzi, demaskujących umiejętności organizacyjne służb miejskich jak i wynajmowanych przez nich holowników.

 

 

 

 

Może warto tylko podkreślić, że koszt zatrymania komunikacji i całeja akcji powinien ponieść kierowca.

 

W wypowiedziach pojawiła się sugestia, by służby, jako instruktaż, oglądały filmy obrazujące pracę amerykańskich komorników egzekwujących wyroki sądowe, na mocy których odholowują nowoczesne, ciężkie amerykańskie pojazdy

 

 Ja sugerowałbym telefon do pogotowia Tramwajów Warszawskich i wykorzystanie ich ciężkich dźwigów przesuwających wagony tramwajowe (~40 ton) jak klocki lego.

 

Kończąc, chciałoby się powiedzieć:

 

  • Zapraszamy serdecznie do Warszawy, nawet większymi i droższymi samochodami.
    Lecz prosimy by były one pozostawiane na parkingach.

 

W okolicy, gdzie tak pomysłowo zaparkował kierowca Cadillaca są co najmniej 2 ogólnodostępne parkingi.

 

No i na koniec zagadka:
Ile przepisów Prawa o Ruchu Drogowym złamał ten pan kierowca?

 

Autorem zdjęć jest Michał Kiembrowski

 

 



Opublikowal: Michał Pawlik
-
Serwis oprogramował Jacek JabłczyńskiCopyright(c) 2002 - 2014 Fundacja Promocji m. st. Warszawy