Imieniny:
Szukaj w serwisieWyszukiwanie zaawansowane

Ludzie/Społeczność

2009.01.28 g. 09:46

Warszawskość

Kwiryna Handke

Warszawskość - pochodna forma od nazwy Warszawa - nie zagościła jako odrębny wyraz hasłowy w leksykonach języka polskiego, w których możemy znaleźć nie tylko neutralny przymiotnik warszawski „znajdujący się w Warszawie, odnoszący się do Warszawy, właściwy Warszawie lub jej mieszkańcom", lecz również nieużywaną dziś, a nacechowaną emocjonalnie niechęcią lub lekceważeniem, nazwę warszawista, nadawaną warszawiakom przez mieszkańców innych polskich miast, a także warszawka, co pierwotnie było lekceważącym określeniem mieszkańców Warszawy - jako lekkomyślnych i mało poważnych, a w naszych czasach odnosi się do tzw. salonu, czyli głównie warszawskich kręgów towarzysko-opiniotwórczych, na ogół nieaprobowanych w pozostałych częściach kraju.


 

Nie przypadkiem brak w tych leksykonach warszawskości, bo jest to nie tylko określona forma wyrazu, nie tylko prosty znak językowy, ale wielowymiarowe pojęcie, zjawisko pełne treści i rozmaitych sensów, wpisywanych w nie przez stulecia, a oddających charakter miasta i jego mieszkańców.

 

Warszawskość mieści w sobie wiele rozmaitych cech: otwartość i przyjazny stosunek do przybyszów, dzielność, odwagę i patriotyzm, żywotność, prężność i przedsiębiorczość, hart ducha i lekceważenie niebezpieczeństw, zaradność, pewność siebie i zarozumialstwo, krewkość, niesubordynację i cwaniactwo, inteligencję, fantazję, wdzięk i poczucie humoru.

 

Warszawa zawsze była miastem otwartym - na ludzi i dla ludzi, na idee i nowości kultury i cywilizacji.

 

Przyjmowała i przyjmuje - poczynając od średniowiecza - do swego miejskiego organizmu różnych przybyszów z bliska i z daleka. Najwcześniej przy murach starej i nowej Warszawy osiedlały się przybyłe z Europy zakony. Wraz z przeniesieniem tu stolicy i dworu królewskiego przyjeżdżali do Warszawy liczni przedstawiciele różnych nacji, stanów i zawodów. W wiekach XVI, XVII i XVIII duchowieństwo, szlachta i magnateria zakładały jurydyki opasujące teren średniowiecznego miasta. Od drugiej połowy XIX stulecia zaczęły ściągać do Warszawy rzesze ludzi poszukujących pracy w rozwijającym się przemyśle. Te migracje, z przerwą na okres II wojny światowej, trwają do dziś.

 

Na tym tle relacja: swój - obcy miała w Warszawie szczególny wymiar. Kształtowała się dwojako: na zasadzie wrogości wobec obcego, jeżeli był on zaborcą czy okupantem, a na innej zasadzie wobec przybyszów, którzy zazwyczaj byli i są z życzliwością i bez oporów przyjmowani do wspólnoty.

 

Niełatwa jest egzystencja w przeciągach historii. Warszawa w dziejowych zawieruchach żyła od końca XVIII stulecia: Insurekcja Kościuszkowska i rzeź Pragi, fortyfikowanie się armii napoleońskiej, wojna polsko-austriacka, Powstanie Listopadowe, Powstanie Styczniowe, budowa carskiego miasta twierdzy, oblężenie Warszawy w 1939 r., Powstanie Warszawskie i jego skutki. Wszystkie one przyniosły kolejne, ogromne straty ludności i zrównanie z ziemią bądź lewobrzeżnego, bądź prawobrzeżnego miasta albo obu jego części równocześnie.

 

Klęski dziejowe konsolidowały wspólnotę warszawiaków, wykształciły w nich szczególną odporność i prężność w szybkim dźwiganiu się z wszelkich kataklizmów oraz poczucie konieczności zbiorowych wysiłków.

  

Spopularyzowany po II wojnie światowej jako piosenka A tu jest Warszawa utwór Artura Bartelsa powstał po 1863 r. i wyrażał wiarę - mimo klęski Powstania - w nieśmiertelność miasta: 

 

Niedowiarki, czcze umysły, pletą nam zozprawy,
Że na lewym brzegu Widy nie ma już Warszawy, [...]
Ale bylem, sam widziałem [...]
Choć nie taka jak ją znalem.
Ale jest Warszawa!

 

Zasada - co nas nie zabije, to nas wzmocni - w pełni sprawdzała się przez całą historię w odniesieniu do warszawiaków i warszawianek, do których doskonale można odnieść słowa wiersza Ernesta Brylla o polskiej babie:

 

I tak żyję, polska baba
w tym przeciągu tysiąc la [...]
Bo ja jestem polska baba,
A na babę nie ma siły [...]
Jak przeżyję i przytyję
Żadne zło mnie nie dobije!

 

Symbolicznym wyrazem etosu warszawskości był rok 1945, gdy ściągający zewsząd warszawiacy wskrzeszali ruiny miasta, żeby w nich, tutaj, a nie gdzie indziej, od nowa zbudować swoją przestrzeń życiową.

 

Miasto nieujarzmione dźwigało się, nawet po największych kataklizmach, dzięki sile charakteru swoich mieszkańców.

 

Warszawską społeczność cechowały fantazja i humor - goszczące w licznych, skrzących się dowcipem kabaretach oraz na ulicach, targowiskach i lokalnych skupiskach środowiskowych, wszędzie tam, gdzie powstawał specyficzny folklor miejski, który upowszechniał Stefan Wiechecki.

 

Uosobieniem warszawskości były i są warszawianki. Nie tylko te walczące w konspiracji i na barykadach Powstania Warszawskiego ani te zaradne polskie baby niedające się złamać przeciwnościom losu, lecz przede wszystkim te słynące z urody, dobrego gustu, szykowne, modne, zalotne, skłonne do żartów i flirtu.

 

Młody Stefan Zeromski w 1886 r. umieścił w Dzienniku znamienną charakterystykę: „W Siedlcach konduktor posadził mnie w jednym przedziale ze śliczną faceteczką [...], Gdym się jej natarczywie przyglądał, oblizała wargi językiem: aha, więc warszawianka!".

 

W okresie PRL-u przyjeżdżający do Warszawy cudzoziemcy nie mogli się nadziwić i zgłębić fenomenu, jakim byi wygląd warszawianek - modnych; i szykownych, mimo że ze sklepów wiało szarzyzną i bylejakością.

 

Charakterystyczne typy warszawskie: pyskata przekupka i cwaniak, zostały utrwalone w bogatej literaturze, poczynając od ich trafnego opisu w przewodniku Adama Jarzębskiego z połowy XVII w, Gdy Stanisław Grzesiuk, bard warszawskiego Czerniakowa, śpiewał: „Nie masz cwaniaka nad warszawiaka" pojmował owego cwaniaka - podobnie jak inni „warszawiacy z dziada pradziada" - jako kwintesencję sprytu, zaradności, zadziorności, inteligencji i fantazji. Cechy te dawały pewność siebie i poczucie dominacji, pozwalały górować nad pozbawionymi ich frajerami, głównie przybyszami spod Warszawy i z prowincji, którym można było wszystko wmówić i wszystko sprzedać, nawet kolumnę Zygmunta. Jednak pobłażliwe, a nawet lekceważące traktowanie przybyszów nie było podszyte wrogością, raczej chęcią imponowania.

 

Warunki, w jakich powstawała j: kształtowała się warszawska wspólnota, nigdy nie sprzyjały sennej mieszczańskiej stabilizacji, która stawała się pożywką dulszczyzny. Przeciwnie, tutaj życie - toczące się między wojnami i powracającą koniecznością odbudowy - wyzwalało energię, zaradność, rozmach, spontaniczność i fantazję.

 

Miasto otwarte od stuleci dla przybyszów z różnych stron stworzyło społeczność złożoną z różnych nacji, religii, środowisk i zawodów, a wszystkie one, wnosząc coś od siebie, urozmaiciły i wzbogaciły wspólną przestrzeń.

 

Ten spadek pozostawiony przez wiele pokoleń stanowi etos warszawskości. Niecały przetrwał do naszych czasów - tak przecież odmiennych od poprzednich epok i okresów, ale i dziś daje się zauważyć liczne i różnorodne jego ślady, mniej lub bardziej widoczne.

 

Niezmienne pozostały: otwartość, energia, przedsiębiorczość, zadziorność, fantazja i humor. Gdzie indziej jak nie tu mógł się urodzić w nowej Polsce po 1989 r. handel łóżkowy i powstać Jarmark Europa - strefy przedsiębiorczości i ulicznego dowcipu. W Warszawie jest powszechnie wiadome, że im gorzej się żyje, tym więcej rodzi się dowcipów.

 

Jerzy Kasprzycki trafnie zauważył, że jednym z dowodów niezwykłości Warszawy jest to, iż „nie ma tu faktów obojętnych, >ponadczasowych<, anonimowych. Wszystkie naznaczone są jakby wspólnym przeznaczeniem, powiązane ciągłością i logiką historii" (Korzenie miasta I, s. 104).

 

Nielubiana Warszawa stale przyciąga jak magnes. Ciągną do niej cudzoziemcy i Polacy z całego kraju. I choć powiadają: „To jest brzydkie miasto" lub „W tym mieście nie da się żyć", przecież znajdują tutaj pracę, a nierzadko również dom i swoje stale miejsce na ziemi.

 

Fenomen warszawskości trwa - bo jest to wspólnota miejsca, ludzi i pamięci o przeszłości.

 

 --

 

Prof. dr hab. Kwiryna Handke

- językoznawca, slawistka, od lat związana z Instytutem Slawistyki PAN. Jej dorobek naukowy liczy ponad 350 publikacji, w tym wiele prac oraz książek dotyczących nazewnictwa miejskiego i porównawczego. Jest przewodniczącą Zespołu Nazewnictwa Miejskiego Warszawy, istniejącego od 1990r.

  

Artykuł ukazał się w numerze 1 (2202) Warszawskiego Magazynu Ilustrowanego STOLICA  i zamieszczony tu został za zgodą Redakcji

 

Stolica to magazyn, który został zreaktywowany w 2006 roku.
W tym miesiącu wchodzi w 3 rok swego nowego wcielenia.

 

 



Opublikowal: Michał Pawlik
-

Dziś w Warszawie

Jutro w Warszawie

Zobacz także


2010.02.09 g. 23:41

Nasi Partnerzy










2010.05.06 g. 13:10

OTWARTA TWARDA

Poznaj współczesną żydowską Warszawę
Pokazy filmowe, wycieczki, warsztaty, koncerty, wykłady, gra miejska, wystawy, panele dyskusyjne to tylko niektóre atrakcje rozpoczynającego się niebawem festiwalu

OTWARTA TWARDA 2010”.

Serwis oprogramował Jacek JabłczyńskiCopyright(c) 2002 - 2014 Fundacja Promocji m. st. Warszawy