Imieniny:
Szukaj w serwisieWyszukiwanie zaawansowane

Kultura

2013.05.17 g. 12:27

Potrójna promocja w MHŻP

Niezwykłą gratką była możliwość udziału w jednoczesnej premierze trzech utworów: biografii „Marek Edelman. Życie. Do końca”, wyboru tekstów „Prosto się mówi – jak się wie” oraz płyty „Colorovanka”.

Była gratką, ponieważ nie uczestniczę zbyt często w wieczorach promocyjnych, więc chętnie przyjąłem zaproszenie na spotkanie promocyjne pod hasłem „Marek Edelman. Kolory życia”, zorganizowane 14 maja 2013 roku w Muzeum Historii Żydów Polskich w Warszawie.

 

Muzeum Historii Żydów Polskich w Warszawie

 

Muzeum Historii Żydów Polskich
Fot. Mamik
Źróło Wikipedia

 

Widzowie, zgromadzeni w pięknej Sali Audytorium, obejrzeli fragmenty wypowiedzi na temat Marka Edelmana oraz wysłuchali samego bohatera wieczoru.  Okazało się, że był On wrażliwy na kobiece piękno: kiedy wybierano pielęgniarki do kierowanego przez Niego szpitalnego oddziału, musiały one być kompetentne, ale również… piękne. Jeden z przywódców powstania w warszawskim getcie był bezkompromisowy nie tylko w życiu codziennym. Fragment wywiadu emitowanego  na ekranie pokazał, jak rugał On swoich rozmówców za niewłaściwie postawione pytanie. Jak stwierdził jeden z autorów biografii, Witold Bereś, w tym przypadku nie ziściło się powiedzenie, że nie ma głupich pytań. Drugi współautor, Krzysztof Burnetko, opowiedział, że nie wolno było im spóźniać się na spotkania z Doktorem, który nie przyjmował do wiadomości choćby faktu, że pociąg się ślimaczył. A tak się dziwnie składało, że to właśnie pan Krzysztof był wypychany, by jako pierwszy stanął przed drzwiami łódzkiego mieszkania.

 

W porównaniu z pierwszym wydaniem, z 2008 roku, biografia Marka Edelmana jest znacznie grubsza. Autorzy poszerzyli ją o dwieście stron. Zmienili również końcówkę tytułu: zamiast „… Po prostu” napisali „… Do końca”. No, ale to wynikło z nieubłaganej kolejności losów. Bohater książki zmarł w październiku 2009 roku.

 

Krzysztof Burnetko wraz z Paulą Sawicką ze Stowarzyszenia Otwarta Rzeczpospolita są współautorami książki „Prosto się mówi – jak się wie”. Jest to wybór wygłoszonych i niewygłoszonych, publikowanych i dotychczas niepublikowanych tekstów Marka Edelmana. Spectrum tematów poruszanych przez Doktora było bardzo szerokie. Dotyczyły one zarówno powstania w getcie, jak i problemów współczesnych, spraw społecznych i politycznych, miłości i nienawiści, sztuki i szarego życia codziennego, kwestii globalnych i lokalnych. W życiu Marka Edelmana bywały okresy, kiedy milczał. Kiedy jednak odzywał się, to zawsze był to głos „po coś”. Paula Sawicka, która, wraz z rodziną, opiekowała się Doktorem w ciągu ostatnich lat Jego życia, również nie stroniła od anegdot. „Najcenniejszą” pamiątką po dwuletnim pobycie w warszawskim mieszkaniu stały się… spalone od papierosów blat stołu i część podłogi.

 

W nastrój wieczoru doskonale wpasował się wielki aktor Janusz Gajos, który przeczytał fragmenty „Listu do polskiego towarzysza” - niedawno odnalezionego materiału z podziemnej prasy getta. Nikt z widzów nie spodziewał się, że właśnie te fragmenty wywołają mały skandal. Otóż, pewien pan z oburzeniem powiedział, że minęło ponad dwadzieścia lat od zmiany ustroju w Polsce, a tu … używa się słowa znanego z posiedzeń partyjnych. Ów widz wyszedł, a pani Paula przypomniała, że wyraz „towarzysz” był znany już od znacznie dawniejszych lat, zaś jego znaczenie zostało spostponowane dopiero w czasach PRL-u. Niespodziewane wyjście dało asumpt do rozważań o tolerancji – zwłaszcza w kontekście ostatniego podpalenia    w Białymstoku. Z kolei Witold Bereś skonstatował, że wydawanie podziemnej prasy podczas okupacji było bardzo trudne, ale w getcie te problemy były zwielokrotnione, co wymagało odwagi znacznie większej, niż wyjście z sali w dzisiejszych czasach.

 

Dyskusja współautorów obydwu książek była przeplatana piosenkami z płyty „Colorovanka”, które śpiewała solistka, a zarazem altowiolistka, Magda Brudzińska wraz z zespołem. Zamysł płyty narodził się na krakowskim Kazimierzu. Utwory sięgają do tradycji muzyki klezmerskiej i bałkańskiej; są wykonywane w pięciu językach (jidysz, polskim, serbskim, macedońskim i angielskim), co – w połączeniu ze świetną oprawą instrumentalną – dało znakomity, ponadczasowy i uniwersalny efekt.

 

Sądzę, że efektem tego wieczoru u licznych widzów było nie tylko artystyczne przeżycie. Osobiście dużo dowiedziałem się o tym, jaki był Marek Edelman i z wielką przyjemnością kupiłem do swojej biblioteczki kolejną biografię – tym bardziej, że udało mi się uzyskać autografy współautorów.

 

Warto nadmienić, że pięknym zwieńczeniem opisywanego spotkania było nadanie, następnego dnia, imienia Ireny Sendlerowej alejce biegnącej tuż obok Muzeum Historii Żydów Polskich. Moim zdaniem, warto zaglądać na warszawski Muranów: dzieje się tam coraz więcej. Następną dużą okazją będzie zapewne nadchodząca Noc Muzeów, zaplanowana na osiemnastego maja.



Opublikowal: Michał Pawlik
-
Serwis oprogramował Jacek JabłczyńskiCopyright(c) 2002 - 2014 Fundacja Promocji m. st. Warszawy