RAFAŁ ZUR / LANCASTER HOUSE 2004-2008
Zapraszamy na wernisaż w piątek 19 września
w godzinach od 19.00 do 21.00
Wystawa potrwa do 13.10.2008
Galeria LETO, ul. Hoża 9c, Warszawa
galeria@leto.pl, www.leto.pl
0501 696 440, 0224995916
Galeria czynna codziennie od godz.12.00 do 18.00,
w soboty po umówieniu się, w godzinach od 11.00 do 15.00
Rafał Zur
Urodzony w 1981 w Pszczynie. 2000-2005 Studia na Wydziale Malarstwa Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, oddział w Cieszynie. 2006 Dyplom z malarstwa w pracowni Prof. Lecha Kołodziejczyka.
Wybrane Wystawy:
2007 Wolność, Równość ... Sztuka!
Świat artystyczny między represją a emancypacją.
Galeria Szara, Czeszyn; Galeria Szyb Wilson, Katowice.
2006 Dyplom, Galeria Przewiązka, Cieszyn.
2004 "cliche/fetish", Galeria Szara, Cieszyn.
Co się wydarzyło w Lancaster House?
Na tryptyku „Ogród ziemskich rozkoszy” Hieronima Boscha w nieznanej krainie współżyją w rajskiej symbiozie zwierzęta, oddając się wyszukanym pieszczotom w rytualnym tańcu. Zilustrowane osiąganie pełni doświadczenia ma miejsce właśnie podczas orgii, jako sytuacji przekraczania wszelkich norm i zakazów. Do tego co transgresyjne sięga Rafal Zur, który w swoim nowy cyklu rozdrapuje ledwo zabliźnione rany by móc scalić się na nowo. Dręczące go obrazy rozkłada na czynniki pierwsze żonglując zestawem symboli na sobie jedynie znanych zasadach. Transgresyjny wydźwięk scen, naruszający tabu i granice dobrego smaku działa na widza na zasadzie zaskoczenia. Małe formaty prac, ich jasne kolory i wyciszona kompozycja po chwili ujawniają bogactwo budzących wstręt szczegółów. Jego obrazy działają na podobnej zasadzie jak kadry z filmu „Nieodwracalne” reż. Gaspar Noé ze scenami drobiazgowo odtworzonego, brutalnego mordu, mającego miejsce w klubie dla gejów „Rectum”, w którym mężczyzna w afekcie miażdży innemu czaszkę gaśnicą. Okropności, każą zamknąć oczy, a równocześnie patrzeć z ciekawością przez szczeliny pomiędzy palcami, spod wpółprzymkniętych z obrzydzenia powiek, balansując na przyjemnie omszałej, choć śliskiej kładce pomiędzy wstydem a zachwytem.
Bohaterowie obrazów Rafała Zura są dalecy od powszechnych wyobrażeń na temat pluszowych zwierzątek –postaci z kreskówek, żeby przywołać Disneyowskiego Bambi o lśniących, melancholijnych oczach. Okazują się być niezaspokojonymi bestiami, obsesyjnie penetrującymi obszary własnej płciowości. Sarnie odcina się łeb, robi przekrój jej narządów niczym w podręczniku akademickim, owija workiem nylonowym, podłącza do gumowych węży gaśnic, gwałci, wreszcie uświęca spadającym na nią światłem i kandelabrowo - symetrycznym, przypominającym układ ołtarza, otoczeniem przez inne zwierzęta - satelity. Jego twórczość ewoluuje, od obrazów będących echem uwikłanego w zagadnienia lśnienia malarstwa Lecha Kołodziejczyka, przez obrazy chłodne, pastelowe, na których bezlistne kostury drzewek, rachityczne choinki, sputniki i spodki kosmiczne, medyczne narzędzia: haczyki, szczypce, kroplówki, pigułki, protezy stają się powtarzanymi w różnych konfiguracjach modułami. Wydobyte z wnętrz gabinetów lekarskich, metalowe sprzęty, które kojarzą się jednoznacznie ze strachem przed bólem odczuwanym podczas medycznych zabiegów, zostają perwersyjnie zrównoważone scenami wybuchów zwierzęcej seksualności, stają się swoistymi fetyszami. Najnowszy cykl artysty „Lancaster House” to historie drapieżne, bezpruderyjnie dopowiadające wątki wcześniej jedynie sygnalizowane. Dominują na nich gaśnice: połyskujące, podłużne, pełniące funkcje ochronna, zabezpieczającą. Jako elementy wertykalne dzielące przestrzeń płótna wprowadzają rytmy, grodząc przestrzeń obrazu. Zgodnie ze słowami artysty są wyobrażeniem skompresowanej odzwierzęcej seksualności, piany ograniczanej metalową obudową, gotową do wybuchu, rozsadzenia od wewnątrz. Te destrukcyjne konotacje gaśnicy wiązane są również z sytuacją zapalenia, żarzenia się, eksplozji, pieczenia. Zmieniające się odcienie gaśnic: czerwienie, róże, zielenie, błękity, przywodzące na myśl procesy dopalania, wysychania, zamrażania, zapominania.
Powielanie kilku postaci w twórczości Zura może być kluczem do odczytywania jego prywatnych baśni, w których to co łagodne i płochliwe staje się wyuzdane i mordercze. Przewijające się na jego płótnach bohaterowie to nieodmiennie: sarny, króliki i baranki (wczesne cykle). Wszystkie kodowane są jako mediatorzy (trickstery) czyli łącznicy pomiędzy światami. Dominująca postać sarny/jelenia ma długą tradycje ikonograficzną, ponadczasowość tego toposu zostaje potwierdzona dużą ilością jego przedstawień na obszarach oddalonych od siebie kultur. Jako święte zwierze, z rytuałem godowych walk i cyklicznym zrzucania poroża, król lasów (celtycki Hern, bóstwo płodności i urodzaju, inaczej zwany Cernnunosem), pośmiertny przewodnik duszy zmarłych przez ciemny las, szeroko używany był w średniowiecznych bestiariach, w których opisywany bywał jako nieprzejednany pogromca węży, symbolizując duchową walkę toczoną przez chrześcijan z wężem jako upostaciowieniem ciemności i zła. Z powodu nawarstwienia różnych mitycznych znaczeń i kosmologicznych sensów, jeleń ukazywany w świetle księżyca wśród leśnych ostępów szybko stał się ikoną złego smaku. Dla Zura temat wypasających się jeleni na rykowisku, tak intensywnie eksploatowany przez malarstwo Biedermeieru, jest bazą do agresywnej trawestacji. Sarną towarzyszą na płótnach zające bądź króliki. Z uwagi na tryb życia są one poświęcone Księżycowi, wiązane z nocą i snem – jako zwierzęta zamieszkujące nory, a także charakteryzujące się niezwykłą płodnością, kojarzone są z Matką Ziemią, światem podziemnym, tajemnicami obumierania i odradzania się. Z tymi ostatnimi łączona jest też barwa biała, stanowiąca tło wszystkich obrazów Zura symbolizująca w rytuałach przejścia procesy wtajemniczenia. Bohaterowie cyklu „Lancaster House” zapraszają widza w długą drogę, w głąb własnej pamięci i nieświadomości. Przypatrując się ich zawieszonym w pustce niezróżnicowanego tła postaciom, przypominają się słowa ludowych kołysanek będące swoistymi pożegnaniami przed podróżą do nieznanego celu, zapadaniem się w sobie. Sam tytuł powstałego w ciągu ostatnich dwóch lat cyklu obrazów nasuwa skojarzenia z dziewiętnastowiecznymi powieściami grozy traktującymi o nawiedzonych posiadłościach. Podążając tym tropem trafiamy do pełnej futer starej szafy z opowieści C. S. Lewisa, w której to czeluściach mała dziewczynka ku swemu zaskoczeniu odnajduje zaśnieżoną krainę pełną dziwnych stworów i zostaje wplątana w szereg ich psychodelicznych historii. Zur pogrążony w narkotycznych transach zapada w świat rojeń, chwiejąc się na granicy utraty świadomości. Jak bohaterka, której udało się dostać do mitycznej Narnii zawiesza się w momencie kiedy zamiast znajomego dotyku materiałów wypełniających szafę/przejście pomiędzy światami, czuje na sobie przejmujący chłód ośnieżonych gałęzi. Krąży po pełnym labiryntowych korytarzy domu, odkrywając w każdym z pokojów coraz bardziej makabryczne sytuacje.
Zagadkowość twórczości Rafał Zura przywołuje „Wielką szybę – panna młoda rozbierana przez swoich kawalerów, jednak”: z jej ślizgaczami i precyzyjnie wykreślonymi młynkami do mielenia czekolady, ideą wymiany pomiędzy strefami panny młodej i kawalerów. Alchemiczno – kabalistyczna interpretacja tego enigmatycznego dzieła Marcela Duchampa, po której artysta definitywnie rozstał się ze sztuką i poświęcił grze w szachy może otwierać pole dla wygrzebanych przez Zura z najgłębszych pokładów świadomości, hermetycznych opowieści nie do rozkodowania.