Imieniny:
Szukaj w serwisieWyszukiwanie zaawansowane

Wystawy

2006.03.01 g. 13:00

Judyta Papp

Rozmowa o fotografii, malarstwie i Krakowie
22
27 lutego 2006 roku, w warszawskim Hotelu Le Royal Meridien Bristol, odbyła się Noworoczna Aukcja Charytatywna fotografii Judyty Papp. Zlicytowanych zostało piętnaście zdjęć przedstawiających kulisy filmu „Karol – Człowiek, który został papieżem”, m.in. portrety aktorów, reżysera filmu Giacomo Battito, a także - chyba najważniejszy w całej galerii – portret Ś.P. Jana Pawła II. Dochód z aukcji przekazany został na rzecz Fundacji TVN „Nie jesteś sam”.

Skąd wzięło się u Ciebie zainteresowanie fotografią? Od czego się zaczęło?

Tak naprawdę nic szczególnego się nie wydarzyło. Jak każde dziecko szukałam sposobu, by się wypowiedzieć. Rodzice uczyli mnie rysunku, wiec miałam dobry start.

To znaczy, że masz też zdolności w dziedzinie malarstwa?

Rodzice namawiali mnie do malowania. Oboje są artystami, więc starali się zainteresować mnie właśnie na sztuki plastyczne. Przekazali mi sporo swoich doświadczeń, ale lekcje rysunku brałam też poza domem. Muszę jednak przyznać, że byłam upartym dzieckiem i nie chciałam tak łatwo dostosować się do wymagań i ambicji rodziców. Pomimo, że podobały się moje prace i często byłam chwalona, wybrałam coś innego.

Dlaczego w takim razie wybrałaś robienie zdjęć?

Nie czułam tej lekkości malowania, więc próbowałam innej formy wypowiedzi . Fotografia od początku przychodziła mi dość łatwo. Szybko odnalazłam się w tej dziedzinie. Prawdę mówiąc, robienie zdjęć stało się dla mnie czynnością tak naturalną, jak jazda na rowerze. Fotografia niespodziewanie zawładnęła moją codziennością.

Co na to rodzice? Czy nie byli zawiedzeni, że nie poszłaś w stronę plastyki?

Nie wierzyli, że wytrwam w fotografowaniu. Być może sądzili, że to chwilowy bunt, ale tak naprawdę nie mieli wyjścia, musieli to zaakceptować, postawiłam na swoim. Poza tym malarstwo i fotografia, to tak naprawdę zbliżone dziedziny...

A z punktu widzenia obserwatora: bardziej interesuje Cię fotografia, czy może malarstwo?

Malarstwo, grafika i rzeźba. Może wynika to z tego, że fotografia stała się już moim powszednim sposobem wypowiedzi.

Czy masz jakiś autorytet w dziedzinie fotografii? Może jest jednak ktoś, kogo zdjęcia wyjątkowo Ci się podobają, kogo podziwiasz za warsztat, technikę, niebanalne pomysły? Może zdarza Ci się czerpać inspirację do stworzenia własnej galerii właśnie z prac innych fotografów?

Nie poświęcam zbyt dużo czasu, by poznawać innych autorów. Częściej inspirują mnie sztuki plastyczne, np. obrazy klasyków. Oczywiście, szanuję wiodących fotografów, jak np. Helmuta Newtona czy Richarda Avedona. Na pewno nie kieruję się ambicją konkurowania z moimi kolegami z branży. Zawiść wśród artystów jest pozbawiona sensu. Warto skupić się na swojej pracy i tym, co się ma do powiedzenia od siebie. Jest to sprawa ukierunkowania twórczej inwencji, której nie posiadamy przecież nieskończenie wiele.

Zajmujesz się m.in. fotografowaniem sławnych osobistości. Która ze sław jako pierwsza znalazła się na zdjęciu Twojego autorstwa?

Pani Szymborska podczas promocji swojej książki w Wydawnictwie Literackim: skończył się czas dla fotoreporterów, a ja schowałam się na balkonie i z góry obserwowałam imprezę. Byłam bardzo przejęta...

A w jakich okolicznościach udało Ci się nawiązać współpracę z Czesławem Miłoszem?

Po prostu zadzwoniłam i poprosiłam o zgodę na zrobienie kilku zdjęć i się zgodził. Umówiliśmy się na spotkanie, zrobiliśmy serię zdjęć. Po spotkaniu długo zastanawiałam się, które zdjęcia odrzucić, które są warte pokazania. Pan Czesław Miłosz odebrał to tak, że nagle zerwałam z nim wszelkie kontakty, nie dzwoniłam, po prostu uniknęłam z jego zdjęciami, których był ciekaw. Wydzwaniał po wszystkich redakcjach, pytając „gdzie podziała się Judyta!”. <śmiech> W końcu zadzwoniła do mnie „Polityka” z wiadomością: „pan Czesław cię szuka!”. Umówiliśmy się na drugie spotkanie, a potem następne i następne...

Co w fotografowaniu sław wydaje Ci się najtrudniejsze?

Stanowczo wszystko! Chociażby fakt, że mają już tysiące zdjęć. Przez to trudniej powiedzieć coś nowego. Ale to zmusza do koncentracji i pobudza wyobraźnię.

Ciekawi mnie, czy portrety sławnych osób są pozowane, czy raczej mają charakter naturalny, reportażowy?

Interesuje mnie wyłącznie wrażenie chwili – ulotna sytuacja, sprzyjająca zrobieniu nie pozowanego portretu.

Fotografowałaś już tak znane postacie jak Jan Paweł II, Roman Polański, Ryszard Kapuściński, Leszek Kołakowski, Grzegorz Turau, Janusz Glowacki, Beata Tyszkiewicz, Bp Tadeusz Pieronek..Czy Twoje osobiste sympatie i antypatie do osób fotografowanych wpływają na kształt portretu?

Tak, jestem bardzo nieobiektywna, wolę by fotografia opowiadała o moich prawdziwych odczuciach. Również w życiu mówię, co myślę – to mi pozostało z dzieciństwa.

A jak jest z etyką fotografowania. Gdzie według Ciebie leży granica prywatności osoby fotografowanej? Czy czasem na potrzeby zrobienia istotnego dla Ciebie zdjęcia naginasz tę granicę?

Tę granicę trzeba w każdej sytuacji wyczuć. Same reguły nie wystarczą...

Wcześniej powiedziałaś, że interesuje Cię wyłącznie wrażenie chwili, ale też, że fotografując ludzi znanych chcesz, by zdjęcie opowiadało o Twoich rzeczywistych odczuciach, które wobec nich żywisz. Ten opis bardzo pasuje mi do impresjonistycznego nurtu w sztuce, którego istotą jest właśnie subiektywne utrwalenie wrażeń i uchwycenie przemijającej chwili. Czy w fotografii, podobnie jak impresjoniści w malarstwie, cenisz sobie odrzucenie obiektywnego realizmu i rzeczywistości, w celu nadania zdjęciu charakteru pewnego odrealnienia i nastroju tajemnicy? A może starasz się właśnie za pomocą zdjęcia oddać realną rzeczywistość, nie ubarwiając jej i w żaden sposób nią nie manipulując?

Fotografia zawsze będzie manipulacją, subiektywnym wyrazem rzeczywistości. Myślę, że prawda obiektywna nie jest sprawą sztuki, lecz nauki...

Bardziej interesujące wydaje Ci się fotografowanie sław, czy ludzi szarych, nierozpoznawalnych?

No właśnie... myślę, że etap fotografowania ludzi znanych w moim przypadku dobiega już końca. Nie chcę dłużej zajmować się wciąż tym samym, mam już pomysły na zupełnie nowe realizacje chociaż przez cały okres fotografowania znanych ludzi, starałam się też realizować fotografię reportażową, równolegle robiłam więc coś innego. Podsumowaniem mojej pracy nad portretami sław będzie wystawa „POLACY”. Jest to kolekcja portretów ludzi, którzy kształtują wizerunek Polski na świecie. Oczywiście uważam, że tematu ludzi znanych nie wyczerpałam do końca, zawsze znajdą się postacie, które chciałabym poznać przez fotografię. Jedną z takich osób jest na przykład Kardynał S. Dziwisz czy L. Pavarotti, myślę jednak, że fotografowanie osób nieznanych, przeciętnych, jest równie fascynujące. Wszystko zależy od tematu, najważniejszy jest przecież pomysł!

A jak było z wystawą ilustrującą kulisy filmu „Karol – człowiek, który został papieżem”? Co było motywacją do stworzenia galerii zdjęć z planu, skąd wziął się pomysł?

Chyba z intuicji. Potraktowałam ten temat jako nowe wyzwanie. Staram się rozwijać, poznawać rzeczy nowe. Sztuka przecież polega na odkrywaniu nowych obszarów.

Na planie spędziłaś 2 tygodnie. Jak układała się współpraca z ekipą filmową, reżyserem, aktorami?

Byłam obca, bo nie należałam do ekipy, oczywiście niektórych aktorów wcześniej znałam, jak np. Edwarda Linde Lubaszenko. Traktowałam ten pobyt wyłącznie zawodowo, wiec raczej skupiałam się na pracy.

Czy któryś z nich był szczególnie ‘trudny do fotografowania’? Który z nich okazał się postacią najbardziej interesującą?

Nie zastanawiałam się nad tym, bo nie czułam się dokumentalistą planu filmowego, który analizuje aktorów i ich kreacje. Poszukiwałam raczej sytuacji, które by mnie w jakiś sposób poruszały.

W takim razie, która z sytuacji utkwiła Ci szczególnie w pamięci?

Piorunujące wrażenie zrobił na mnie widok ekipy filmowej, pracującej we wnętrzu monumentalnej, ozdobionej niesamowitymi witrażami Katedry Wawelskiej.

Co było dla Ciebie szczególnym wyzwaniem, jeśli chodzi o pracę za kulisami tego filmu?

Jak zwykle w takich okolicznościach: bycie niewidzialnym!

Co poza fotografią jest Twoją największą pasją?

Codziennie uprawiam sport: jeżdżę na rowerze i pływam. Ważną częścią mojego życia są rozmowy z ludźmi, interesuje mnie medycyna, muzyka i taniec.

Widzę, że pierwsze miejsce w Twoim życiu zajmuje praca. O tej sferze Twojego życia traktują też wcześniej publikowane wywiady. Czy to znaczy, że cechuje Cię pracoholizm?

Ja bym tego tak nie nazwała, może raczej pasja dążenia do warsztatowej i artystycznej doskonałości. Ale z drugiej strony, mam do mojego zajęcia spory dystans, dlatego interesuję się wieloma rzeczami.

Czy w Twojej karierze fotografa znalazł się moment, w którym miałaś ochotę rzucić to zajęcie?

Oczywiście! Poza fotografowaniem robię wiele innych rzeczy: jestem producentem, grafikiem projektowym, zajmuję się kreacją wizerunku, promocją... Dlatego często przerywam fotografowanie.

Ale potem do niego wracasz?

Zawsze.

Powiedziałaś, że zajmujesz się m.in. promocją. Czy to znaczy, że sama organizujesz wszystkie swoje projekty, rozmawiasz z mediami, szukasz sponsorów?

Tak. To zajmuje mi sporo czasu. Projektuję np. okładki książek, płyt, ale również wszystkie druki towarzyszące moim wystawom – zaproszenia, plakaty, reklamy.

Wiem, że miastem, z którym czujesz się silnie związana, jest Kraków. Powiedz, skąd u Ciebie miłość do tego miasta?

Jestem rodowitą krakowianką, wiec zawsze będę miała do Krakowa sentyment. Najbardziej w tym mieście lubię to, że mam tam święty spokój. Kocham też jego malownicze uliczki, wzgórza i pagórki, rynek i kamienice. I ten błogi klimat, który uczy dystansu. Minusem Krakowa jest zaś jego swoiste uśpienie, bo jestem ciekawa nowych wyzwań.

Łatwiej więc o te wyzwania w Warszawie?

Zdecydowanie tak. Warszawa jest miastem dynamicznym, które zmusza do pokory. Pod tym względem Stolica w pewnym stopniu upodabnia się do Nowego Jorku. Ale niestety, w Warszawie nie potrafię odpoczywać, nawet gdy znajdę na to czas.

Czy myślałaś o stworzeniu w stolicy galerii, jakiegoś stałego miejsca, umożliwiającego korespondencję sztuki z innymi dziedzinami życia kulturalnego?

Tak, myślę poważnie o takim miejscu w Warszawie. O galerii, która byłaby połączona z miejscem spotkań, mogłaby to być na przykład kawiarnia, rodzaj klubu. Bardzo podoba mi się idea prezentacji sztuki w miejscach publicznych – tam, gdzie są ludzie...

Czy miałaś już okazję wystawić swoje prace w jednej z takich kawiarni?

Tak. Kilka lat temu jedna z krakowskich kawiarni zakupiła sześć moich prac. Były to pierwsze zdjęcia polskiego fotografa wśród prac zagranicznych artystów, prezentowanych w tej kawiarni, toteż klub szybko stał się dla turystów obowiązkowym punktem na liście zwiedzanych w Krakowie obiektów. Pewnego dnia siedziałam przy jednym ze stolików i obserwowałam zwiedzających, przysłuchując się ich rozmowie. Było to miłe, usłyszeć opinie gości o swoich pracach, bo oni nie zdawali sobie sprawy z mojej obecności! Właśnie w takich momentach fotografia daje mi najwięcej satysfakcji, wtedy widzę, że moja praca ma jakiś sens. Kilka dni później jedno z moich zdjęć zostało skradzione, a były to wielkoformatowe odbitki, wcale nie proste do wyniesienia.

Czy poza sukcesami i zdobywaniem kolejnych doświadczeń w dziedzinie fotografii stawiasz sobie jakieś inne cele? Jakie są Twoje pozazawodowe marzenia i ambicje?

Chciałabym adoptować kilka dzieciaków i stworzyć im dom, to jest moje marzenie główne, które mam od dzieciństwa. Chcę być mamą i to jest mój życiowy cel! Tak naprawdę czy będę malować, pisać, tańczyć – nie ma znaczenia. Muszę być kimś, żeby swoim dzieciom stworzyć warunki i chciałabym, żeby były ze mnie dumne.

Jakie są Twoje plany na najbliższą przyszłość zawodową?

Cały rok mam już zaplanowany. Jak mówiłam, przygotowuję się do dużej wystawy POLACY - pokażę wielkoformatowe portrety wspaniałych Polaków. 6 marca lecę do Dubaju na bardzo ekscytujące sesje. O szczegółach planów wolę nie mówić, zanim się nie wydarzą...



Opublikowal:
-
Serwis oprogramował Jacek JabłczyńskiCopyright(c) 2002 - 2014 Fundacja Promocji m. st. Warszawy