Imieniny:
Szukaj w serwisieWyszukiwanie zaawansowane

Motoryzacja

2010.10.14 g. 12:41

Kilka zajawek o moim Harrym

Harley mój kumpel

OZZY opowiada o swoim Harleyu Davidsonie. Jaki jest, jak jeździ, jak kupował i gdzie. Ciekawostki, ceny i krytyka...


Ozzyiego HD Electra Glide Ultra Classic FLHTCUI

HD Electra Glide Ultra Classic FLHTCUI

  • 1449 cc (88 cali),
  • V-twin (2 cylindry),
  • moc 70 KM,
  • moment 110,00 Nm,
  • waga fabryczna (bez dodatków) = 372 kg. Moj z dodatkowymi akcesoriami = 405 kg.
  • skrzynia: 5 biegów,
  • pojemność baku (benzyna 96) = 18,9 l.


Przy "normalnej" jeździe (plus w ruchu miejskim) spalanie wynosi spokojnie 6l/100km, czyli na pełnym baku ok. 300 km. Takie niskie spalanie możliwe jest dzięki modułowi elektronicznemu - ponieważ taki sam silnik z dwoma gaźnikami "pociągnie" więcej paliwa.


  • Kola na 16"-kach.



Szybkość jazdy?


Jest na liczniku 120 mil.
Przyjmując milę =1,6 km daje 192 km/h.
Oczywiście sam testowałem, ale przy prędkości ponad 180km/h i posiadając jeszcze deko zapasu odpuściłem, ponieważ chciałem tylko przetestować motocykl po zakupie.


Jadąc 100, 110, 120, i.t.d. - aż do 180 km/h obserwowałem zachowanie motocykla, prace silnika, wskazania zegarów (m.in. ciśnienie i temperaturę oleju i.t.p..).
Test ten był konieczny ponieważ kupiłem motocykl używany, który przejechał 10 000 mil, czyli wprawdzie niewielkim przebiegu, ale gdyby motocykl był "tłuczony", po dzwonie lub tak zwanym „szlifie”, powstałyby jakieś zmiany geometrii, a co za tym idzie przy pewnych prędkościach pojawiłyby się na pewno odczuwalne objawy, czyli dziwne wibracje.


W moim opowiadaniu "Ukraina- Harley'e i popielniczki" (opowiadanie do drugiej części bestsellera „Harley mój kumpel”) napisałem:


"Kierunek Dorohusk - grzejemy tak: złoty pięćdziesiąt. U mnie na liczniku to tak około "stówki" - ale dotrzymuję kroku i nie odstaje".


Czyli zgodnie z prawdą - na "Japoniach" 150 km/h = u mnie niecałe 100 mil/h. A Harry spokojnie potrafi nawet na dłuższych odcinkach jechać 100 i więcej mil/h. Czyli nie było mowy o jakichkolwiek pościgach czy tez wyżyłowaniu osiągów przekraczających możliwości Harleya. Jedynym minusem jazdy z taka prędkością jest wysokie spalanie, bo wtedy nie pali 6 l/100, ale z 10 l/100 km.
Coś za coś!


O "rodzinie" pt. Electra Glide i typach tak zwanych „Touring”, czyli:


  • FLTRI Road Glide,
  • FLHT/FLHT/FLHTI Electra Glide Standard,
  • FLHTC/FLHTCI Electra Glide Classic,
  • FLHTCUI Electra Glide Ultra Classic,
  • FLHR/FLHRI Road King,
  • FLHRCI Road King Classic,
  • FLHRS/FLHRSI Road King Custom,


więcej informacji o niuansach oraz wyposażeniu można wygrzebać w Internecie.



Jak kupować? Jak kto chce!


Zacząć trzeba od wizyty u dealera, gdzie kupujący może sobie zamówić model standartowy, nota bene siermiężny, ze znikoma ilością "chromów", lub na życzenie (mam katalog 400 stron) z wybranymi dodatkami (oczywiście tak zwane "chromy") i tutaj zaczyna się zabawa w "ubieranie" Harrego.
Zabawa ta częstokroć jest liczona w ciężkich tysiącach dolarów (w USA)


W Polsce dealer ażeby cokolwiek sprowadzić za dolara liczy sobie 8 zł (!!!).
Stad , za Harrego, którego obecnie posiadam, jako-tako "ubranego", oczywiście nowego, trzeba w Polsce zapłacić ok. 130 000 tys. (!!!).
Cena bokserska= drogoż ha, ha, ha! (Drogosz – dawny polski bokser)
Dlatego ja kupiłem swój motocykl w USA.


Optycznych oględzin, w USA, dokonał (oczywiście za opłatą) Polak - pośrednik, który następnie uregulował w moim imieniu sprawy papierkowe, skrzynię, transport do portu, wysyłkę, odprawę celna itd.


Z byłym właścicielem tego motocykla przeprowadziłem wiele rozmów telefonicznych. Szczerze opowiedział jak motocykl był użytkowany , co zmienił, jakie dodatki dołożył i.t.d.
Otrzymałem od niego 30 szczegółowych zdjęć motocykla. Na dowód rzeczywistego stanu pojazdu.


Żeby nie wchodzić w szczegóły, cala zabawa kosztowała mnie ekstra parę tysięcy dolarów, ale było warto, bo mam naprawdę bezwypadkowe cacko, które doposażyłem według swojego smaku, kupując w USA oryginalne, pochromowane akcesoria metalowe. Stad dodatkowa waga i te obecnie - 405 kg (z płynami).


Jazda to przyjemność granicząca z orgazmem, pneumatyczna amortyzacja pozwala na słuchanie muzyki bez zakłóceń z instalacji założonej na zamówienie jeszcze w USA ( 6 głośników nie fabrycznych ale firmy Polk =2 basowe , 2 średniotonowe, 2 twitery wysokotonowe, 100 Watt), oraz radio/odtwarzacz CD firmy Sony. Harley wyposaża swoje Electry w Harman-Kardon (radio/CD) plus tylko cztery speakery, niestety -nie tak wodoszczelne jak to moje Sony , a na Zlotach - ZAWSZE LEJE !!! (kurgowmorgo!)


Motocykl, w bogatej w zegary (6 szt.) desce rozdzielczej, posiada tez obrotomierz dzięki któremu zauważyłem, że Harry nie lubi obrotów poniżej 2000/min.
Czyli aby oszczędzić silnik trzeba tak manipulować biegami, aby powyższego warunku dotrzymywać. Żeby wrzucić najbardziej ekonomiczny 5 bieg muszę jechać przynajmniej te 65 mil/h czyli ok. 105 km/h.


Od momentu kupna - styczeń 2008 - dokręciłem do licznika ponad 9 000 mil czyli ponad 14 000 km (trzy sezony). Reasumując , zaobserwowałem ze najekonomiczniej jeździ się na Elektrze w okolicach 120 km/h. Wtedy Harry niewiele spala, cos człowiek zobaczy, a stan polskich dróg nie zawsze pozwala na wyższe prędkości.



Teraz coś na temat żywotności i wytrzymałości technicznej motocykli marki HD.


Mamy w Bractwie (red: Bractwo HD Lublin) 70-cio letnie Harleye , które wymagały małego remontu dopiero po - uwaga! - 200 000 km !!!


Opinie o niedomagających, przeciekających i rozpadających się Harleyach pochodzą od użytkowników -"byleczegozjadów", którzy lali polskie oleje, stosowali podróbki zamiast oryginalnych części zamiennych i uszczelek rodzimej i chałupniczej produkcji!
I tak jest do dnia dzisiejszego - dupy szkłem nie wytrzesz!
A chciałbym zobaczyć jakąkolwiek „Japonię" po 70 latach!?! O ile cokolwiek by z tych lipnych plastików pozostało! Miałem kilka japońskich „wynalazków" gdzie, a to łańcuszki rozrządu padały, a to łożysko odśrodkowe sprzęgła. 1380 zl!!!! Za oryginalne łożysko!!!


Harley ma tez kilka swoich, tak zwanych słabych punktów, drobnych, błahych, ale przy odrobinie pomyślunku do zapobieżenia. Mógłbym podać w oparciu o własne doświadczenia kilka szczegółów, ale są to nieistotne duperelki, które jednak jako perfekcjonista - rozwiązałem.


Jestem chorobliwie dumny z posiadania Elektry, z jej osiągów, niepowtarzalnego gangu silnika, komfortu jazdy, a co najważniejsze - imponującego wyglądu!




Opublikowal: Michał Pawlik
-
Serwis oprogramował Jacek JabłczyńskiCopyright(c) 2002 - 2014 Fundacja Promocji m. st. Warszawy