Spotkanie odbędzie się w ramach cyklu „Czarny Wtorek w Czarnej Koszuli”
Tomasz Konatkowski
„Nie ma takiego miasta”
Tym razem akcja powieści rozgrywa się nie tylko w Warszawie, ale w znacznej części również w Londynie. Z punktu widzenia kibica „Czarnych Koszul” warto zauważyć, że nie oznacza to mniejszej intensywności wątków polonijnych. Komisarz Nowak, mimo zagranicznej delegacji, o Polonii wciąż myśli, czasami rozmawia z angielskimi kolegami, np. o kontrowersyjnej sprawie fuzji z Groclinem (s.81). Od czasu do czasu coś mu się z klubem kojarzy, np. słynne „osiem minut” (s. 132).
Możemy nawet zapoznać się z SMS-ową relacją z ubiegłorocznych derbów na Konwiktorskiej. Nie trzeba dodawać, że wiernie oddającą przebieg wypadków: „Legia nie istnieje, Polonia gniecie, ale strzela Panu Bogu w okno”.
Ciekawym wątkiem są angielsko-polskie konfrontacje futbolowe komisarza Nowaka, oczywiście w sensie porównania obu kultur piłkarskich. Warto zwłaszcza zwrócić uwagę na opis wizyty naszego bohatera na meczu Charlton Athletic (s.114). „To, co dzieło się na murawie, przypominało najgorsze mecze Polonii w drugiej lidze, kiedy przygotowana przez trenera taktyka jakoś nie mogła przełożyć się na grę” – brzmi całkiem krzepiąco.
Kibica Polonii nie zdziwi chyba taki dialog Nowaka z nieodłącznym inspektorem Zakrzewskim, starym milicjantem i kibicem Legii:
- Idziesz na Arsenal? – zainteresował się Zakrzewski. Grają z Sunderlandem.
- Nie – rzucił Nowak. Pójdę jutro na Fulham. Wolę mniejsze i starsze stadiony.
Miło, że w roku jubileuszu stulecia urodzin Władysława Szczepaniaka nie omieszkał autor wspomnieć o tej szlachetnej postaci: „Właśnie zamierzał wygłosić opinię, że najbardziej szanuje piłkarzy, którzy przez całe życie grają dla jednego klubu blisko miejsca urodzenia, jak Gerard, Carragher, Maldini czy Totti. Jak Szczepaniak!”.
Znajdziemy w książce także „ kontrowersyjne” przemyślenia bohatera, jak np. opinia na temat kibiców Legii: „Nie każdy kibic Legii jest człowiekiem z gruntu złym”.
No cóż, materiał do przemyślenia.
Oczywiście książkę warto przeczytać także dla wciągającej jak zwykle intrygi oraz barwnych opisów dwóch tym razem miast – Warszawy i Londynu.
„Książki Tomasza Konatkowskiego można już brać w ciemno!” – zachęca na łamach „Dziennika Gazety Prawnej” Piotr Kofta.
Wypada tylko przyłączyć się do tej opinii.
Tomasz Konatkowski,
„Nie ma takiego miasta”,
W.A.B., Warszawa 2010, s. 444