Marsz pod tęczową banderą
Osiem tysięcy uczestników i piętnaście kolorowych platform, pokazy artystyczne, ludzie w wielobarwnych przebraniach- tak przebiegała główna manifestacją w dniu wczorajszym - parada równości. Uczestnicy przeszli do placu Bankowego do placu Konstytucji. Na stracie parady na przybyłych czekali kontrmanifestanci chcący zablokować przemarsz. Jednak ze wszystkim szybko poradziła sobie policja zabezpieczająca imprezę.
Było kolorowo, wesoło, pokojowo i sympatycznie, lecz maszerujący nie tylko od dobra zabawę chodziło. - Impreza na pewno się udała, była największą tego typu, jaka kiedykolwiek odbyła się w Warszawie – zauważył Tomasz Bączkowski, prezes Fundacji Równości - Pokazaliśmy, że jesteśmy i że jesteśmy silni. Manifestujący domagali się ustawy o związkach partnerskich, uchwalenia prawa antydyskryminacyjnego i rzetelnej edukacji w szkołach. Chcieli pokazać, że homoseksualiści to normalni ludzie, że ni ma w tym nic złego. Poza tęczowymi flagami, kolorowymi balonikami nieśli też transparenty, na których widniały takie hasła jak: „Pod Grunwaldem też walczyli geje” czy „Równość i prawa człowieka dla wszystkich”.
Uczestnicy parady
Maszerowali kolorowo poubierani ludzie, towarzyszyli im motocykliści z tęczowymi piórami w stylu husarii. Przyjechali również goście zagranicy – członkowie gejowskich chórów londyńskiego i sztokholmskiego. Wszyscy razem śpiewali „Hej sokoły” po polsku. Wśród maszerujących można był spotkać polityków lewicy: Ryszarda Kalisza i Wojciecha Olejniczka.
Pięć kontrmanifestacji
Paradzie równości towarzyszyło pięć innych manifestacji, które sprzeciwiały się organizacji tego typu przedsięwzięciu w Warszawie. Pierwsza z nich był marsz Grunwaldzki zorganizowany przez Młodzież Wszechpolską, który rozpoczął się przy placu na Rozdrożu. Ludzie zbierali się rówżnie na „Protest przeciwko obrażaniu uczuć religijnych i promowaniu zachowań niemoralnych", „Marsz w obronie chrześcijańskich korzeni Europy" czy „Pikietę przeciwko promocji zboczeń”. Przeciwnicy tęczowego marszu wnosili hasła wyrażające ich niechęć do parady równości były to m. in.: „"To nie demokracja - to syfilizacja!!! Sodomie i Gomorze mówimy nie", „Gdzie forsa na ratunek arcydzieł Jana Matejki. Geje won z muzeum!”. Choć zetknęły się tak różnorakie światopoglądy obyło się bez większych zakłuceń.
Policja na straży porządku
Gdy jedni się bawili, a inni wyrażali swoje poglądy, policja musiała pilnować by wszystko przebiegało w pokojowej atmosferze. W działaniach poza warszawskimi policjantami wzięli również udział funkcjonariusze z Katowic, Lublina, Kielc, Łodzi i Białegostoku. Na czas przemarszu uczestników manifestacji stołeczna drogówka wstrzymywała ruch pojazdów , kierując samochody na drogi objazdowe. Na miejscu pracowali także funkcjonariusze Straży Miejskiej, Straży Pożarnej, załogi pogotowia ratunkowego, a także wiele innych służb miejskich.
Choć wszystko przebiegało bardzo spokojnie policjanci musieli zatrzymać kilka osób. Wśród nich 22-letni Błażej G. naruszył nietykalność cielesną policjanta ze Śródmieścia. Kolejny z zatrzymanych odpowie za czynną napaść na funkcjonariusza. Natomiast policyjni wywiadowcy wypatrzyli wśród uczestników mężczyznę, który miał przy sobie ponad 3 gramy amfetaminy. W trakcie parady policjanci wylegitymowali 227 osób i w grupie tej w rejonie ulicy Marszałkowskiej trafili na poszukiwanego mężczyznę. Do komendy na Śródmieściu zostało doprowadzonych również sześć innych osób, które odpowiedzą za popełnione wykroczenia. Cztery spośród nich zostały ukarane mandatami karnymi, a dwie odpowiedzą za wykroczenia przed sądem.
Fot.:Artur Polański