Imieniny:
Szukaj w serwisieWyszukiwanie zaawansowane

Rozrywka

2013.06.04 g. 18:01

Koncert we wiankach

Lana Del Rey w Warszawie
Przyznam się bez bicia, że do niedawna nie słyszałem o Lanie Del Rey. Kiedy jednak zobaczyłem na internetowej stronie Agencji Artystycznej GO-AHEAD z Poznania informację o jej koncercie i posłuchałem Jej piosenek, rozpocząłem poszukiwanie biletów.

Okazało się to dosyć trudne, bo … zostały one wyprzedane kilka miesięcy przed koncertem. Udało mi się jednak ubłagać przesympatyczną przedstawicielkę organizatora i bilety na płytę Torwaru zostały kupione.

 

Wprawdzie w niedzielę, 2 czerwca 2013 roku, zawyżyłem średnią wieku na widowni, a o ponad godzinę opóźniło się otwarcie drzwi wejściowych Torwaru, ale od razu napiszę, że warto było!

 

Lana Del Rey (zdjęcie ze strony oficjalnej)

 

Lana Del Rey 
(zdjęcie ze strony oficjalnej Leny)

 

Oczywiście, wcześniej przeczytałem kilka artykułów na temat Elizabeth Woolridge Grant (tak brzmi prawdziwe nazwisko piosenkarki). Z artykułów wynikało, że nie jest to jedna z plastikowych gwiazdek, jakich teraz dużo: inaczej, niż one, śpiewa i zachowuje się. Wprawdzie w jakimś stopniu uległa modzie na tatuaże, ale – w porównaniu z innymi – jest to skromny i dosyć intrygujący napis „Nie ufaj nikomu” na prawej ręce. Słyszałem również o jej problemach z alkoholem, które – mam nadzieję – ma już za sobą. Kupiłem też płytę „Born To Die”, żeby lepiej poznać piosenki w jej wykonaniu.

 

Jednak daleko mi do młodzieży, która podczas koncertu pokazała, że zna wszystkie jej piosenki. Mam wrażenie, że artystka była zaskoczona burzliwym przyjęciem i od razu poczuła sympatię do polskiej publiczności. Po pierwszej piosence - wzbudzającej (ze względu na tekst) kontrowersje „Coli” - zeszła ze sceny    i zaczęła rozdawać autografy oraz … odbierać wianki od wielbicielek. Okazało się bowiem, że Lana Del Rey lubi występować we wiankach. Zatem młode dziewczęta przyszły na koncert ze stosownymi rekwizytami, z których część trafiła na głowę piosenkarki.

 

Wianki nie były jedynymi rekwizytami, z jakimi pojawiła się publiczność. Podczas jednej z piosenek widzowie wyjęli papierowe serca i Torwar został udekorowany polskimi barwami narodowymi. Zadziałał „patent” z innych koncertów: sektory – biel, płyta – czerwień. Oczywiście, na wielu czerwonych sercach można było przeczytać, kto jest adresatem uczuć. Zresztą, kiedy ktoś z widowni powiedział, że kocha Lanę, ona natychmiast odpowiedziała: „Ja Ciebie też”. Improwizacji było więcej. W utworze „Born To Die” zmieniła słowa i wyszło na to, że w deszczowej aurze, zamiast całować się, woli „pieprzyć” się.

 

Być może zmiany w treści piosenek zostały zainspirowane przez zachowanie kibiców Legii, którzy po drugiej stronie ulicy Łazienkowskiej, a właściwie na jej środku i po obydwu stronach, świętowali zdobycie tytułu Mistrza Polski. Nie będę opisywał wszystkich ekscesów, ale ucieszyłem się, że zostawiłem swój samochód dosyć daleko: może i po jego dachu skakaliby niektórzy „kibice”?

 

Pewna nonszalancja pojawiła się również podczas wykonywania utworu „Video Games”, zdarzyły się jej drobne potknięcia podczas wykonywania coveru słynnego „Blue VelvetTony Bennetta. Ale to są drobiazgi!

 

Nic to, że niektórzy złośliwi recenzenci nazywają ją „drewnianym Elvisem”, zgłaszając pretensje do choreografii. Zdecydowanie wolę podczas koncertów słuchać pięknie wykonanych piosenek, niż oglądać sztuczne zachowania kolejnych lalek Barbie.

 

Bardzo ładnie w konwencję koncertu wpisał się, występujący jako support, Dawid Podsiadło. Sądzę, że młody artysta – jeśli nie ulegnie pewnym manierom czy zagrożeniom – ma duże szanse na dłużej zaistnieć na muzycznej scenie.

 

Dawid Podsiadło. Zdjęcie zFB Dawida

 

Dawid Podsiadło.
Zdjęcie z FB Dawida

 

W jednym z wywiadów Lana Del Rey powiedziała, że scena nie jest jej żywiołem… - „Zdarza się, ze muszę przyklęknąć, by opanować drżenie, albo dotknąć kogoś z publiczności, żeby nie czuć się tak zagubiona” („Czarująca nostalgia Lany”; „Gazeta Stołeczna” z dn. 29.-30.05.2013 r.). Jeśli taki sposób postępowania jest sposobem na tremę, to ja bardzo proszę o następne takie występy! Podczas koncertu dwa razy schodziła ze sceny. Oprócz wspomnianych autografów rozdawała całusy, pozowała do wspólnych zdjęć. Widać, że kontakt z życzliwą publicznością sprawiał jej przyjemność. Pod koniec koncertu wyraziła bowiem chęć szybkiego powrotu do Polski.

 

Lana Del Rey  (zdjęcie ze strony oficjalnej)

 

Lana Del Rey 
(zdjęcie ze strony oficjalnej Leny)

 

Jak tylko dowiem się o jej następnym koncercie, będę chciał pójść nań ponownie.



Opublikowal: Michał Pawlik
-
Serwis oprogramował Jacek JabłczyńskiCopyright(c) 2002 - 2014 Fundacja Promocji m. st. Warszawy