Anwil nie licząc majowego efektywnego zwycięstwa w paly-off, w Warszawie nie wygrał już od kilku lat. Gracze z Kujaw mieli więc nadzieję, iż uda im się wreszcie przerwać złą passę. Kiedy mieli to uczynić, kiedy ich rywale ostatnio wszystko przegrywali, popełniając typowo juniorskie błędy w końcówkach? Pierwsza kwarta zdawała się potwierdzać nie najlepszą dyspozycję warszawiaków. Ulegli w niej gościom 17:23, lecz kolejne trzy partie należały do podopiecznych Wojciecha Kamińskiego.
„Kamyk” przed meczem zapowiadał zmianę taktyki, i jak widać, powiódł mu się ten manewr. Był to bardzo miły prezent na otwarcie roku dla zmagającej się od lat z problemami sekcji „Czarnych Koszul”, która obchodzi właśnie 85 lecie istnienia.
Tak konsekwentnie grającej Polonii z rywalem klasy Anwilu już dano nie widzieliśmy. Poloniści systematycznie odrabiali sześcipunktową stratę z pierwszej kwarty, co zaowocowało wygraną 77:75. Stołeczną piątkę do victorii poprowadził Tony Easley, potwierdzając swój nieprzeciętny talent. Zdobywając 24 pkt oraz notując aż 15 zbiórek zdobył tzw. „doubel-doubel”. Nie zawiódł też Darnel Hinson jak i młody Marcin Nowakowski, przyczyniając się walnie do zwycięstwa Polonii. Zdobyli oni odpowiednio 17 i 13 pkt.
Miejmy nadzieję, że kolejna wygrana z włocławianami da Polonii pozytywnego kopa, czego efektem będą kolejne triumfy, o które jednak nie będzie łatwo. W następnych dwóch kolejkach warszawiacy zmierzą się bowiem z mistrzem Prokoem Gdynia i Turowem Zgorzelec. W wygranych powinien pomóc nie tylko dobrze rozpoczęty Nowy Rok, ale i żywiołowo reagujący kibice z „Rady Puchaczy” którzy nie raz dodawali skrzydeł swoim ulubieńcom.
Najbliższe spotkanie Polonia rozegra już w środę w przedostatnim meczu fazy grupowej Pucharu Polski z przeżywającą ogromne problemy Siarką Tarnobrzeg. W pierwszej rundzie w PLK „Czarne Koszule” dość gładko poradziły sobie z ligowym beniaminkiem. Nie grającą już praktycznie o nic Polonia w pucharze będzie mogła bez presji dograć do końca , dając więcej minut młodszym obiecującym zawodnikom, co powinno zaowocować w przyszłości. Tak m.in zaczynał lider reprezentacji Polski Łukasz Koszarek.