Imieniny:
Szukaj w serwisieWyszukiwanie zaawansowane

Sport

2011.01.15 g. 18:37

Wisła-Azoty górą w ostatnim sparingu AZS PW

AZS PW - Wisła-Azoty Puławy 25:36

Nie było niespodzianki w trzecim - ostatnim - meczu sparingowym szczypiornistów AZS Politechniki Warszawskiej przed powrotem na pierwszoligowe parkiety.

W sobotnie popołudnie w hali przy Piaseczyńskiej „Inżynierowie” nie sprostali Wiśle-Azotom Puławy i przegrali 25:36.


Mecz z puławskim zespołem był określany jako ciekawe spotkanie z perspektywy kibicowskiej i sportowej. Wisła-Azoty to bowiem aktualny reprezentant Polski w Challenge Cup, mający w swoim składzie m.in. Wojciecha Zydronia czy Macieja Stęczniewskiego. Zgodnie z zapowiedziami, w Warszawie Puławianie pojawili się w najsilniejszym składzie (chociaż bez Piotra Wyszomirskiego, który wraz z reprezentacją Polski bierze udział w Mistrzostwach Świata) co już przed meczem wskazywało na to, iż nie zlekceważą oni zespołu Politechniki.


Na pierwszego gola w meczu widzowie nie musieli długo czekać. Po piętnastu sekundach od rozpoczęcia spotkania, golkipera „Inżynierów” pokonał Ukrainiec Dymitro Zinczuk. Jednak jeszcze w tej samej minucie gospodarze doprowadzili do remisu.
W 8. minucie meczu na tablica świetlna prezentowała wynik 6:3 dla gospodarzy, czyli... Wisły-Azotów. Trzeba bowiem nadmienić, iż z powodu błędu w systemie wyświetlającym rezultat meczu, bramki Politechniki wyświetlane były pod polem GOŚCIE, zaś bramki zespołu z Puław pod polem GOSPODARZE.
Trzybramkowe prowadzenie, na jakie wyszli podopieczni trenera Bogdana Kowalczyka było w dużej mierze zasługą skutecznych kontr lewym skrzydłem w wykonaniu Grzegorza Gowina i Wojciecha Zydronia i ataków środkiem przeprowadzanych przez Zinczuka.
„Akademicy” szybko wzięli się do odrabiania strat i po bramkach rozgrywających – Wojciecha Krawczyka i Łukasza Lisickiego doprowadzili do stanu 9:10. Gdy po faulu na jednym z Warszawiaków na linii siedmiu metrów stanął Jakub Pietrzak, wydawało się, że zespół Mirosława Robaka i Zygmunta Piwowarskiego doprowadzi do remisu. Niestety rzut karny Pietrzaka zatrzymał, znakomicie broniący tego dnia Maciej Stęczniewski. Od tego momentu gra przenosiła się spod jednej bramki pod drugą, zaś zdecydowana większość akcji kończyła się golem, na którego skuteczną kontrą natychmiast odpowiadał drugi zespół. Zawodnicy AZS-u mieli szansę na doprowadzenie do remisu także w 22. minucie przy stanie 12:13 i podwójnej przewadze Politechniki, jednak karnego nie wykorzystał Mateusz Wiak.
Ostatnią bramkę w pierwszej połowie spotkania dla Politechniki zdobył w 26. minucie Lisicki, końcówka tej odsłony meczu należała do przyjezdnych, którzy po bramkach Dmitrija Afanasjewa, Zinczuka, Michała Szyby i Zydronia schodzili na przerwę prowadząc 21:16.


Pierwsze pół godziny meczu pokazało, że trzeci zespół I ligi i czwarty zespół PGNiG Superligi grają jak równy z równym, zaś do remisu nie brakowało wiele.


Druga połowa meczu miała jednak zupełnie inny przebieg. Zanim podopiecznym trenera Robaka i Piwowarskiego udało się po przerwie pokonać Stęczniewskiego, kolejne dwa gole dołożyli Puławianie, powiększając przewagę do siedmiu bramek. Niemalże koncertowo grał w tej partii Zydroń, który w drugiej połowie zaliczył „hat tricka”, rzucając trzy bramki pod rząd bramkarzowi Politechniki. Swoje celne rzuty dołożyli także Szyba i Gowin. W drużynie AZS-u na gole zawodników Wisły-Azotów bramkowymi akcjami byli w stanie odpowiedzieć tylko Tomasz Kasprzak i Lisicki. Dobrze należy ocenić także występ jednego z trzech bramkarzy Politechniki, którzy zagrali w tym meczu – Piotra Serafina, który swoimi kapitalnymi interwencjami zatrzymywał kontry graczy z Puław i niewątpliwie uchronił „Inżynierów” przed wyższą przegraną. W tym fragmencie gry szwankowała także skuteczność rzutowa Warszawiaków, którzy albo rzucali z nieprzygotowanych pozycji, albo przenosili piłkę nad poprzeczką puławskiej bramki.
Na dziesięć minut przed końcem spotkania Wisła-Azoty prowadziła 33:22 i wiadomo było, iż tego meczu zespół trenera Kowalczyka już nie przegra. Ostatniego gola w całym spotkaniu zdobył w ostatniej minucie Marcin Prokop, pokonując młodego zmiennika Stęczniewskiego - Kamila Kursę, który pojawił się w bramce gości na ostatnie minuty.


Ostatecznie drużyna z Puław pokonała AZS Politechnikę Warszawską 36:25.


(w ataku na bramkę Politechniki Wojciech Zydroń - w środku)

Po meczu swoimi uwagami podzielił się trener Wisły-Azotów, Bogdan Kowalczyk:
- Moi zawodnicy podeszli do tego spotkania bardzo poważnie. Czasami zdarza się, że w meczach, w których zespoły dzieli różnica klasy rozgrywkowej, zawodnicy lepszego zespołu mogą potraktować sparing ulgowo. Dziś tak się jednak nie stało i jestem z tego bardzo zadowolony – stwierdził Kowalczyk – Mimo dużej różnicy bramek nie można powiedzieć, że Politechnika zagrała słabo. Przeciwnie, zagrali dobry mecz. Długo czekaliśmy na to spotkanie, i trzeba przyznać, że warto było zagrać z takim zespołem jak Politechnika, gdyż jest to zespół z dużym potencjałem i w niedalekiej przyszłości powinien wejść do ekstraklasy – kończy trener Wisły-Azotów. Kowalczyk dodał także, że chętnie zagrałby niedługo z Politechniką mecz towarzyski w hali w Puławach.


AZS Politechnika Warszawska – Wisła-Azoty Puławy 25:36 (16:21)

AZS Politechnika:

T. Szałkucki – M. Wiak, T. Bulej, T. Kasprzak, Ł. Lisicki, J. Pietrzak, M. Zasikowski oraz P. Serafin, J. Czarnecki – M. Sokołowski, W. Krawczyk, P. Smołuch, M. Prokop, A. Prokop, Ł. Kolczyński. Trenerzy: M. Rybak, Z. Piwowarski.

Wisła-Azoty Puławy:

M. Stęczniewski – W. Zydroń, D. Zinczuk, M. Kus, G. Gowin, D. Afanasjew, O. Siemionow oraz K. Kursa – S. Płaczkowski, T. Pomiankiewicz, A. Witkowski, M. Szyba, P. Sieczka, P. Grzelak, P. Kowalik. Trener: B. Kowalczyk.

Najwięcej bramek: AZS Politechnika Warszawska – 6 - T. Kasprzak, Wisła-Azoty Puławy – 11 – W. Zydroń.

Sędziowie: Marek Baranowski i Bartłomiej Skwarek.

Hala „Warszawianka”, widzów: ok. 100.


Opublikowal: Kacper Napurka
-
Serwis oprogramował Jacek JabłczyńskiCopyright(c) 2002 - 2014 Fundacja Promocji m. st. Warszawy