Eagles rozpoczęli spotkanie mocnym akcentem. W akcji biegowej Kamil Krekora zdobył kilkanaście jardów i efektownie przeskoczył nad rywalem. Wkrótce potem wydawało się, że warszawianie obejmą prowadzenie, kiedy piłkę w okolicach pola punktowego złapał Tyrone Landrum. Jednak niestety nie zdołał wylądować przed linią końcową. Wynik jako pierwsi zmienili Devils, kiedy przyłożenie zaliczył, świetnie grający tego dnia, Niles Mittasch.
Orły nie kazały długo czekać na odpowiedź. Najpierw niewiele zabrakło do szczęścia Grzegorzowi Janiakowi, który prawie złapał piłkę w polu końcowym. Po chwili serię zagrań wykończył jego kolega – Piotr Osuchowski, który zdobył przyłożenie. Za jeden punkt podwyższył Brett Peddicord. Akcje głośnymi owacjami nagradzali kibice Eagles, którzy licznie stawili się we Wrocławiu i prowadzili żywiołowy doping swojej drużyny: - Wiele zawdzięczamy naszym fanom. Ich oklaski i okrzyki bardzo mobilizowały do dalszej walki – powiedział Adam Nawrocki, running back Orłów.
Fot. Marcin Fijałkowski, Warsaw Eagles
Diabły i Orły szły łeb w łeb. Po punktach Tomasza Tarczyńskiego i podwyższeniu za jeden punkt gospodarze wyszli na prowadzenie. Ale nie cieszyli się nim długo. Grzegorz Janiak złapał piłkę w polu punktowym zaś za jeden skutecznie podwyższył Brett Peddicord. Kiedy Devils starali się sforsować defensywę warszawian piłkę przejął Maciej Traczyk. Orły znów ruszyły do ataku, który tym razem wykończyły kopnięciem z pola i prowadziły 16:14. Ale do głosu doszedł znów Niles Mittasch i zdobył przyłożenie: - To bardzo dobry zawodnik. Zatrzymywaliśmy go wielokrotnie, ale czasem niestety uciekał naszym obrońcom – wyjaśnił Marek Włodarczyk, defensywny liniowy Eagles.
Tracąc do rywali pięć punktów pod koniec drugiej kwarty warszawianie rzucili się do zmasowanego ataku. Zdołali zepchnąć Devils pod ich pole punktowe i mocno przycisnąć, ale w kluczowej zagrywce wrocławski obrońca zdołał przechwycić piłkę i tym samym udaremnił Eagles pogoń punktową. Po przerwie zaś Orłom nie udało się zatrzymać Mittascha i straciły przyłożenie. Światełkiem w tunelu znów okazało się kopnięcie z pola, które skutecznie wykonał Peddicord. To dodatkowo zmobilizowało Devils. Już po kilku akcjach cieszyli się z przyłożenia Piotra Wisa, podwyższenia za jeden punkt i prowadzenia 35:19.
Kiedy wydawało się, że mecz jest rozstrzygnięty do boju poderwali się zawodnicy Eagles. Niesamowitą i zaskakującą akcją popisał się duet Kevin Lynch-Tyrone Landrum. Tyle, że tym razem piłkę odbierał ten pierwszy zaś podawał ten drugi. Ta niezwykła zamiana zdezorientowała wrocławską obronę, która nie mogła nic poradzić na oddalającego się Lyncha. Kiedy gospodarze próbowali znów uciec Eagles, piłkę przechwycił Claude Tindong i umożliwił ofensywie powrót na boisko. Ta nie potrzebowała więcej zachęt i niedługo później Piotr Osuchowski zdobył przyłożenie. Eagles przegrywali już tylko 32:35.
Ostatnie minuty czwartej kwarty to heroiczna obrona Orłów pod własnym polem punktowym. Gdy Devils nie zdołali zyskać 10 jardów w czterech próbach warszawiacy mogli wejść do ataku. Tym razem ofensywa nie zdołała sforsować obrony rywali. W czwartej próbie i uciekającym czasie trener Eagles nakazał odkopać piłkę. Decyzję Phillip Dillon tłumaczył tak: – Nasza defensywa grała coraz lepiej i liczyłem, że po puncie odbiorą piłkę Diabłom. Poza tym nie chciałem ryzykować tego, że oddamy im tak dogodną lokalizację dla ich ofensywy. Moglibyśmy wtedy stracić szybko siedem punktów. Niewiele zabrakło, żeby Eagles powstrzymali Devils, jednak w kluczowym zagraniu Niles Mittasch wypracował dramatycznym skokiem pierwszą próbę i gospodarzom pozostało już tylko czekać aż upłyną ostatnie sekundy meczu.
- Przegraliśmy z powodu własnych błędów. To było bardzo widoczne na boisku. Popełniliśmy wiele przewinień a w kluczowych akcjach pod polem punktowym przeciwnika byliśmy za mało skuteczni – podsumował Nawrocki. Po pierwszej porażce w tym sezonie Orły jednak się nie załamują: - Czasami jest tak, że musisz zrobić krok do tyłu, żeby móc pójść dwa do przodu. Pokonamy ich, kiedy przyjadą do Warszawy – zapowiedział Dillon.
Devils Wrocław - Warsaw Eagles 35:32 (7:6, 14:10, 7:3, 7:13)
I kwarta
II kwarta
III kwarta
IV kwarta