Imieniny:
Szukaj w serwisieWyszukiwanie zaawansowane

Dla mieszkańca

2010.11.04 g. 20:24

Bazar Staroci

Jeszcze nie znikająca Warszawa jak dawniej
Centrum Warszawy wygląda obecnie jak typowy downtown w każdym europejskim mieście - wieżowce, hotele wszystkich największych sieci światowych, dziesiątki restauracji, pubów, fast-foods, outlets, czyli wszystko to, czego można się spodziewać w innych zakątkach świata.

O czasach octu i musztardy na pustych polkach już tu nikt nie pamięta...
Tylko czasu wszyscy mają coraz mniej, zaganiani, zapracowani, życie towarzyskie zanika, wyścig szczurów dotarł nad Wisłę.
Jak zwykle nie brakuje krytyków i naprawiaczy świata, im się nigdy nic nie podoba.

Bazar na Kole Bazar na Kole

Bazar na Kole
Zdjęcia pochodzą z serwisu
http://plakat.blox.pl/2008/10/Bazar-na-Kole.html

Jak był tylko przysłowiowy ocet na polkach, było źle.
Teraz, jak jest wszystko o czym tylko można zamarzyć, też jest niedobrze – za drogo.
Dla kogo te ceny, panie?…
Tak jakbyśmy tego nie przerabiali i ponownie zapomnieli, ze idea równości społecznej polegająca na tym, ze wszyscy mamy takie same żołądki, jednak się nie sprawdziła.
Żołądki może mamy takie same, ale portfele nie – tak było, jest i zawsze będzie.

Niedawno wybrałem się na jarmark staroci na Kolo, odwiedzić swojego kumpla Skorupę w jego mini-antykwariacie.
Ten rejon Warszawy to też swego rodzaju relikt przeszłości - wygląda to jak najprawdziwszy bazar sprzed trzydziestu lat, taki warszawski flea-market.
Jest to stały element krajobrazu Kola, wpasowany gdzieś w winkiel ulic Ciołka i Obozowej.

Bazar na Kole

Zdjęcie pochodzi z blogu
http://mia100lica.blox.pl/2006/12/Bazar-na-Kole.html

Na terenie targowiska stoją różnego rodzaju pawilony i tzw. budy, mniejsze i większe, a także duża ilość straganów rozkładanych głownie w dni targowe, czyli soboty-niedziele.
Jak już się jest w środku tego młyna, a ruch tam jak w ulu, to również nie można się opędzić od myśli, ze to ginący świat.

Bazar na Kole

Zdjęcie pochodzi z blogu
http://mia100lica.blox.pl/2006/12/Bazar-na-Kole.html

Ludzie, czego tam nie ma!
Oczywiście dominują starocie, jakieś meble, obrazy, rzeźby, bibeloty wszelkiego rodzaju, lampy, żyrandole, świeczniki, stara bron biała i palna również.
Dużo badziewia, ale trafiają się piękne sztuki. Dla zbieraczy staroci to istny raj.

Atmosfera jak na bazarze Różyckiego, chociaż towar nieco innego rodzaju.
I mimo, że nikt nie krzyczy: pyyyzy, pyyzy gorące, pyyyyyyzy!, też ma swój urok.

Musze tu wspomnieć, że Bazar Różyckiego, który był mekką folkloru Warszawy w latach powojennych odcisnął na mojej psychice niezatarte piętno na zawsze.
Były to wczesne lata sześćdziesiąte, chodziłem wówczas do Liceum na Pradze i Różyc znajdował się na mojej trasie do domu.
Dzięki tej topografii, w drodze ze szkoły pobierałem darmowe lekcje tego, czego w żadnym Liceum nauczyć nie mogą.
Niezastąpiona wiedza, przydała się w życiu nieraz…

Bazar Różyckiego - Różyc

Zdjęcie pochodzi z blogu Maruchy

Najbardziej podobała mi się wtedy odmiana bazarowej gry hazardowej "w trzy lusterka" (czasem nazywane też "w trzy karty"), w której warszawskie cwaniaki obrabiały przyjezdnych kmiotków, łaszczących się na pozorna łatwość wygranej, lecz przeważnie przegrywających spore czasami pieniądze.
Obserwowałem z zapartym tchem te spektakle na żywo i słuchałem bajerów nadawanych przez “krupiera”, który mieszał lusterkami.
Teksty te służyły głównie odwróceniu uwagi obstawiających i były częścią przedstawienia.

Niektóre z nich pamiętam do dzisiaj:

Grać i wygrywać Panie i Panowie,
Czarna przegrywa, czerwona wygrywa,
Ja mam pieniądze w Krakowie a żonę we Lwowie
Bo to nie koń i kobyla, żeby w jednem miejscu była,
Obstawiamy, prosiemy bardzo,

Odejdź mały, idź do szkoły…

...i dalej

Czarna przegrywa, czerwona wygrywa,
Tu się sprzedaje, tu się kupuje,
Odejdź szczeniaku, bo cię opluje...

I tak mogli bez przerwy.

Wokół krążyła ich obstawa, kilku szemranych, którzy pilnowali, żeby się nie nadziać na tajniaka.
Jak cos zauważyli, natychmiast rozlegało się tajemnicze słowo-ostrzeżenie: ZEKS!! ZEKS!! i cały kram, czyli skrzynka od pomidorów, kawałek kocyka oraz główny rekwizyt, czyli trzy lusterka, znikały jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki po to, żeby za 5 minut pojawić się w innej części bazaru.

Bardzo mnie to zainspirowało i po pewnym czasie, jak już opanowałem podpatrzone na bazarze triki żonglowania lusterkami, postanowiłem z kumplem otworzyć w szkolnej toalecie prywatną kolekturę tej gry.
Niestety, z powodu notorycznego braku pieniędzy potrzebnych na oddawanie się przyjemnościom hazardu wśród szkolnej braci, idea upadla.
Zostaliśmy z plikiem weksli wypisanych na kartkach wyrwanych z zeszytów.
Całkowite bankructwo, ale piękne wspomnienia.

Na bazarze na Kole doszedłem na miejsce.
Dareczek (Skorupa) jak zwykle ucieszył się na mój widok, pogadaliśmy trochę o starych czasach i nowych zmartwieniach, poplotkowaliśmy na tematy poruszane na naszym forum HMK2. (od. red.: Autor i Dariusz są współautorami bestsellerowej książki „Harley mój kumpel” oraz przygotowywanej drugiej jej części)

Nagle podszedł do nas znajomy kupiec z sąsiedniej budy i konspiracyjnym szeptem wystękał:


- Panowie, patrzcie na te starsza kobitke co ogląda towar na sąsiednim straganie, przecież to ta folksdojczka!

Juz chciałem wrzasnąć, „łapać folksdojcza!!!, ale obaj panowie mnie spacyfikowali, a sąsiad wyjaśnił po cichu:

- Panie, to jest ta aktorka, no ta, co w "Zakazanych Piosenkach" grała folksdojczkę, pamiętasz Pan?

Spojrzałem na starsza Panią i odpowiedziałem - w życiu bym jej nie poznał.
Zakazane Piosenki oglądałem jako małe dziecko na wycieczce z 1 klasa do kina. Jak mógłbym ja pamiętać...

Sąsiad popatrzył na nas wyrozumiale. No tak, za młodzi jesteście, powojenna produkcja.
Od razu poczuliśmy się z Darkiem lepiej.

Pogadaliśmy jeszcze trochę, kupiłem od Skorupy po bardzo koleżeńskiej cenie stary, ciężki, mosiężny, ośmioramienny żyrandol niemieckiej roboty z lat międzywojennych i pojechałem do domu na niedzielny rosół..


Żyrandol od Darka (Skorupy)

Zdjęcie z archiwum Autora



Opublikowal: Michał Pawlik
-

Dziś w Warszawie

Jutro w Warszawie

Zobacz także


2010.02.09 g. 23:41

Nasi Partnerzy










2009.12.06 g. 23:04

Warszawa – przecieramy szlaki

Projekt "Przetarty Szlak" - ułatwiamy życie
Nasza Fundacja chce wziąć czynny udział w ułatwianiu życia mieszkańcom stolicy. Również osobom niepełnosprawnym ruchowo, które mogą napotykać trudności w przemieszczaniu się po mieście na wózkach inwalidzkich czy o kulach.

Serwis oprogramował Jacek JabłczyńskiCopyright(c) 2002 - 2014 Fundacja Promocji m. st. Warszawy