Imieniny:
Szukaj w serwisieWyszukiwanie zaawansowane

Komunikacja

2011.08.22 g. 20:00

Autobus linii 114

Rok 1973. Wspomnienie.
Dekada Gierka. Polska rozwija się dzięki zachodnim pożyczkom. Planują wybudować w Warszawie Trasę Łazienkowską. Mieszkamy przy Wawelskiej. Trasa przebiegnie obok naszego domu. Raczej nas wysiedlą.

Będzie nowe mieszkanie a więc nowe, inne meble. Nowe wydatki. Trzeba być na to przygotowanym. Rodzina cztery osoby a tylko jedna pensja.
Nadarza się okazja, dodatkowa praca. Nocne sprzątanie restauracji. By po nocnej imprezie znów na ósmą rano sala była gotowa na przyjęcie nowych gości.
Musimy razem z żoną wstać wcześnie rano. O trzeciej czterdzieści pięć. Szybko umyć się i przygotować do pracy.

 

Jedziemy pierwszym nadjeżdżającym tramwajem jadącym z zajezdni Woronicza. Tramwaj jedzie Aleją Niepodległości na którąś z tras do Śródmieścia. Numer tramwaju jest nam obojętny, aby do Hożej. Dalej idziemy pieszo Hożą, do restauracji. To tu razem z żoną Agnieszką rozpoczynamy sprzątanie wielkiej sali restauracji Odra. Najbardziej oblegana, znana restauracja na Marszałkowskiej prawie róg Hożej.

 

Tu mieściła sie Restauracja Odra

 

Tu, gdzie jest teraz siedziba maklerów
mieściła sie Restauracja Odra

 

Pracę podzieliłem tak. Ja zbieram obrusy ze stolików, resztki talerzy czy sztućców. Agnieszka ściera stoliki do połysku. Na czyste stoły stawiam krzesła siedzeniami do blatu. Teraz idzie odkurzacz w ruch i w ciągłym biegu sprzątamy.

 

Ja mam czas do szóstej. Agnieszka nieco dłużej ale rano musi iść szybko do pozostawionych śpiących w domu małych synów. Później starszego odprowadzić na ósmą do przedszkola. Z młodszym jest w domu na urlopie wychowawczym.

 

Perspektywa, w której mieściła się Restauracja Odra

 

Perspektywa, w której mieściła się Restauracja Odra

 

Wychodzę z restauracji o szóstej rano. Szybko idę Marszałkowską w kierunku MDM-u aż do ul. Koszykowej. Tam na przystanku wsiadam w autobus 114 który zawiezie mnie do właściwej pracy w hangarze PLL LOT . Wsiadam najczęściej sam do autobusu. Na przystanek przy Koszykowej autobus przyjeżdża z pętli na pl. Trzech Krzyży. Trasę obsługują wygodne, dobre, francuskie autobusy Chausson. Mają wygodne siedzenia.

 

Autobus Chausson na Pl. Trzech Krzyrzy.

 

Autobus Chausson na Pl. Trzech Krzyży.
Zdjęcie z witryny inż. Rafała Wodzickiego

 

Zajmuje siedzące miejsce i zasypiam. Trzeba dokończyć przerwany nocny sen. Snu w autobusie nie mam za dużo. Muszę spać jak Napoleon krótko ale wydajnie. Autobus jedzie dwadzieścia kilka minut. Z początku kluczy po ulicach Śródmieścia wjeżdża na Mokotów i przez Rakowiec na Okęcie. Koszykową jedzie prosto do Al. Niepodległości. Kilka przystanków i skręca w Madalińskiego, znów kawałek prostej, skręt w lewo i krótka prosta do Racławickiej. Dojeżdża do Żwirki i Wigury i kawał prostej po granitowej kostce. Skręca w prawo w ul. 17 Stycznia. Tu na pierwszym przystanku wysiadam. Na zakręcie muszę się obudzić.

 

Otwieram oczy, kontroluje sytuację, lecz siedzę dalej nieruchomo, by jak najdłużej wypoczywać. Autobus jest pełen spieszących do pracy. Dużo wysiada przed bramą techniczną LOTu, ale sporo jedzie dalej do portu krajowego lotniska Okęcie.

 

Lotnisko krajowe Okęcie (obecnie nie istnieje) fot. PLL LOT

 

Lotnisko krajowe Okęcie (obecnie nie istnieje)
fot. PLL LOT

 

Nieraz słyszę w dojeżdżającym autobusie rozmowy znajomych i kolegów:

 

  • Jak się w nocy bawiło to teraz trzeba pospać.
  • Młody to musi się wyszaleć!
  • Ale żeby tak codziennie. Ma chłopak zdrowie tak codziennie do rana.

 

Raz jeden z kolegów widział mnie wychodzącego o szóstej rano z restauracji Odra. Zapytany, odpowiedziałem, że trochę się zasiedziałem.
Ja, starszy mistrz, kierownik, nie mogłem przyznać się do pracy przy sprzątaniu restauracji.

 

Lotnisko krajowe Okęcie (obecnie nie istnieje), fot PLL LOT

 

Lotnisko krajowe Okęcie (obecnie nie istnieje)
Przed wejściem na płytę i do samolotu
fot. PLL LOT

 

Wychodziłem z autobusu jako jeden z ostatnich. Nieraz ktoś ruszył mnie siedzącego za ramię. Dla mnie był to koniec snu i trasy.


Autobus linii 114 jechał dalej do pętli na lotnisku Okęcie.
Za płotem stały lub startowały samoloty.

 

Szedłem od przystanku wolno za grupą pracowników, rozprostowując kości i odprężając mięśnie.
Taka mała niewidzialna gimnastyka. Kilka głębszych oddechów, po kurzu restauracji. Trzeba się było przygotować do ośmiu godzin pracy.

 

Od redakcji:

 

Opowiadanie pochodzi z przygotowywanej do druku książki Romana Woźniaka „Przespany życiorys
Będzie w niej około 40 opowiadań. Spanie w samolocie i inne figle.
Copyright © Roman Woźniak

 

Dziękujemy Polskim Liniom Lotniczym Lot za udostępnienie zdjęć dawnego Portu Krajowego.



Opublikowal: Michał Pawlik
-
Serwis oprogramował Jacek JabłczyńskiCopyright(c) 2002 - 2014 Fundacja Promocji m. st. Warszawy