Pierwsze zdarzenie miało miejsce w ostatnich dniach ubiegłego roku. Pociąg złożony z dwóch pojazdów dwukrotnie rozpiął się na trasie z Warszawy do Łodzi. Na szczęście nikomu nic się wtedy nie stało, ale Związek Zawodowy Maszynistów Kolejowych zaalarmował Urząd Transportu Kolejowego. W piśmie skierowanym do UTK-a, czytamy m.in: "Tego typu sytuacja może spowodować najechanie zespołu trakcyjnego na drugi, doprowadzając do katastrofy kolejowej".
"Do czasu wyjaśnienia przyczyny awarii pociągi kursujące pomiędzy Warszawą a Łodzią będą w godzinach szczytu obsługiwane tradycyjnymi składami gwarantującymi odpowiednią liczbę miejsc siedzących. Poza godzinami szczytu na tory wyjadą pojedyncze pociągi ED 74" - oznajmił Paweł Ney, rzecznik PKP.
Powołana komisja badająca przyczyny zaistniałej sytuacji określiła zdarzenie jako incydentalne. Niestety w dniu dzisiejszym z przyczyn technicznych pociąg ED-74 relacji Warszawa-Łódź przyjechał z ponad półgodzinnym opóźnieniem. Skład który dotarł do Łodzi został rozłączony i do Warszawy wrócił już tylko jeden pojazd. To chyba nie koniec problemów bydgoskiej PES-y.