Tam zbłąkanym turystom, prascy obywatele pozbyć się pomagają zbędnej gotówki i odzieży.
Spokój i larw dostatek docenił Dzięcioł Czarny i w pniu spróchniałym stuletniej wierzby dziuplę lęgową wykuł.
Przejeżdżając Mostem Świętokrzyskim widać z nasypu zarośnięte lasem łęgowym starorzecza.
To właśnie tam, w dziupli głębokiej mieszkała spoko familia dzięcioła czarnego, z góry patrząc na kloszarda z kulawą nogą i Chińczyka, co śmieci wyrzuca w obszar NATURA 2000.
Nie ma już tej dziupli i nie ma uschniętego drzewa. Przez środek uroczyska jest za to droga techniczna, dla ciągnika co drewno wywozi.
Odbyło się cicho i szybko. Odbyło się bez zgody ministra, konserwatora, ani nawet naczelnika wydziału ochrony środowiska w dzielnicy Praga Północ.
Choć dzięcioł czarny jest w Aneksie Pierwszym Dyrektywy Ptasiej, a zielona część Portu Praskiego do obszaru NATURA 2000 należy.
Nikt się nie zgodził, bo nikt o zgodę nie pytał, nikt nie pilnował, bo nikt pilnować nie kazał.
Prace porządkowe na zlecenie spółki Port Praski przeprowadziła firma prywatna w zamian za drewno na opał. Zniknęły pnie spróchniałe i stare. Kto by się tym przejmował?
PS:
Do zobaczenia na Euro 2012. W barze Wilcza Wyspa, na plazmie dzięcioł czarny będzie wyglądał jak żywy.