Imieniny:
Szukaj w serwisieWyszukiwanie zaawansowane

Pamięć miasta

2012.11.10 g. 14:31

Dwa miasta, dwa cmentarze, dwa Krzyże Virtuti Militari

Lwów i Warszawa

73 lata temu 9 listopada 1939 roku Naczelny Wódz generał Władysław Sikorski nadał Warszawie order Virtuti Militari V klasy.

Krzyż Srebrny Orderu Wojennego Virtuti Militari V Klasy dla Miasta Stołecznego Warszawy został nadany 9 listopada 1939 roku w Paryżu przez Naczelnego Wodza generała dywizji Władysława Sikorskiego w uznaniu bohaterskiego i wytrwałego męstwa dowiedzionego przez ludność Warszawy w obronie przeciw najazdowi niemieckiemu. Uchwałę o odznaczeniu miasta krzyżem podjęła w dniu 2 października 1939 roku Rada Ministrów RP w Paryżu.


Krzyż Srebrny Orderu Wojennego Virtuti Militari V Klasy dla Miasta Stołecznego Warszawy


Warszawa jest jedynym miastem w obecnych granicach Polski odznaczonym Srebrnym Krzyżem Orderu Virtuti Militari, a drugim w historii Polski miastem po Lwowie.


Herb Warszawy ze Srebrnym Krzyżem Orderu Virtuti Militari Herb Lwowa ze Srebrnym Krzyżem Orderu Virtuti Militari

Herb Warszawy i Lwowa
ze Srebrnym Krzyżem Orderu Virtuti Militari


Warszawa nie miała szansy wysłuchać przemówienia Naczelnego Wodza wręczającego i dekorującego miasto Orderem.
Lwów, wspaniałe polskie miasto (dziś na Ukrainie), taką szansę miał i dziś w 73 rocznicę, chcemy przypomnieć słowa Marszałka Józefa Piłsudskiego, które wypowiedział na pl. Mariackim u stóp pomnika Adama Mickiewicza.
Jakże wiele z tego przesłania można by powiedzieć w Warszawie.


Tekst został opublikowany w Społeczno - Kulturalnym Miesięczniku Polski na Ukrainie (reprint z 2005 r.) specjalnie poświęconemu Orlętom Lwowskim i dużej części Cmentarzowi Orląt Lwowskich.


22 listopada 1920 r. Marszałek Piłsudski przybył do Lwowa, by dekorować miasto orderem Virtuti Militari. Uroczystość odbyła się na pi. Mariackim, u stóp pomnika Mickiewicza. Dekorując herb Lwowa, Marszałek powiedział: „Za zasługi położone dla polskości tego grodu i jego przynależności do Polski, mianuję miasto Lwów kawalerem Krzyża Virtuti Militari".


PRZEMÓWIENIE MARSZAŁKA JÓZEFA PIŁSUDSKIEGO


Lwów! - któreż polskie serce nie drgnie na to miano.


Za dawnych czasów Lwów był takim miastem, jakich dawna Rzeczpospolita Polska miała wiele: miał swoje dni sławy i klęski, lecz niezapomniana jego w historii rola zaczyna się w noc najczarniejszej niewoli.
Po roku 1863 Lwów był miastem najmniej ugodowym. Wówczas to wszędzie panowała ugoda, wszędzie hasłem była tzw. rozwaga, tak często równoznaczna z tchórzostwem, wszędzie panował tzw. rozsądek, który jakże często był tylko bojaźnią. Lwów był zawsze najbardziej bez trwogi. Tu serca Polski biły najśmielej. Kto pragnął odetchnąć uczuciem wolności i nawiązać nić tradycyjną myśli, czy walki o niepodległość Polski, musiał oprzeć pracę o Lwów, gdzie biły serca goręcej rwące się do wolności.


Na tarczy waszej herbowej 'wypisane są słowa „Zawsze wierny!" - i dlatego iluż tu wiernych szukało ucieczki. Ilu wiernych złożyło tu głowy, by swym duchem otoczyć opieką to, co tu w sercach najgoręcej żyło - wiarę, że jeszcze nie zginęła. Niech mi będzie wolno, jako temu, który tu, we Lwowie, o ruchu zbrojnym marzył i w czyn realizować się go starał, złożyć osobistą podziękę miastu, które mnie i moich uczniów chowało, gorącym swym uczuciem grzało.


W chwili, kiedy zginęła zmowa naszej niewoli, wam przypadł honor pierwszej walki przy waszych murach i domach. Tak, jakby na zakończenie marszu pogrzebowego, który grano nad Polską, u was zabrzmiał ostami akord - nie pogrzebu, lecz tryumfu.


Pozwólcie panowie, że przypomnę, w jakich warunkach była Polska wówczas - przed dwoma laty. Nie była to Polska dzisiejsza, która rozporządza setkami tysięcy dłoni, zdolnych pochwycić żelazne bagnety, i setkami paszcz armatnich, które jej bronić są w stanie. Polska sprzed dwu lat, powołując synów do broni, nie miała bagnetów, które by w ręce żołnierza włożyć mogła; gdy miała broń, nie miała odzienia; gdy miała odzienie, nie miała naboi. Taką była wtedy Polska, gdy w łachmany wojenne ubrane zastępy szły pod Lwów, by go od najazdu bronić.


Bój był prowadzony o miasto oblężone. To nie jest zwykły bój, proszę panów. Miasto wywiera wpływ na żołnierza niesłychanie silny. Każda trwoga, każdy niepokój, każde drgnięcie serca miasta niewidzialnymi nerwami bieży tam, gdzie na krańcach jego bój się toczy, do najdalej wysuniętej placówki żołnierskiej. Żołnierz staje się obywatelem miasta, miasto staje się żołnierzem. Miasto i żołnierz żyją wspólnym życiem. Trwoga i lęk, czy ufność i wiara mieszkańców, to potęgi ciemne lub jasne, które dają klęskę lub zwycięstwo. Żołnierz staje się zależny od siły lub słabości tych, których broni, tak, że nie wiadomo nieraz, co ważniejsze - czy żołnierz, czy duch miasta, które żołnierz ten broni.


Lwów w dniach dla niego ciężkich stał się zbiorowym żołnierzem. Od jego pewności i jego wiary zależało, czy każdy żołnierz stać będzie spokojnie na placówce. A miasto jest w cięższych warunkach, niż żołnierz na froncie. Miasto nie widzi nieprzyjaciela, nie widzi bezpośrednio rezultatów strzałów, nie zna podniecenia, jakie daje walka oko w oko. Miastu przypadają w udziale tylko same męki i trwogi. Dzieciom zagraża nędza, rodziców chwyta śmiertelna obawa. Miasto musi brać udział w zbiorowym wysiłku, musi opanować swój lęk, trzymać na wodzy swą niepewność, by strachem nie zarazić tych, którzy stoją na jego straży.


Tych kilkadziesiąt dni walki uczyniły ze Lwowa dzielnego żołnierza.


Dlatego ja, jako naczelny wódz, który ma za zadanie odznaczać najdzielniejszych wśród dzielnych, najwaleczniej-szych wśród walecznych, z całą sumiennością, a zarazem z uczuciem szczęścia rozstrzygnąłem, że mogę dać zbiorowemu żołnierzowi miastu waszemu - najwyższą odznakę wojskową.


Marszałek Józef Piłsudski


Reprodukcja obrazu artysty malarza Stanislawa Batowskiego.

Reprodukcja obrazu malarza Stanislawa Batowskiego.
Przedstawia on chwilę nadania miastu krzyża Virtuti Militari
przez ówczesnego Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego na placu Mariackim.

Polscy lwowiacy o Cmentarz Obrońców Lwowa wspaniale dbają i wygląda on pięknie!
Czy my, warszawiacy możemy to samo powiedzieć o Cmentarzu Powstańców Warszawy?


Otóż niestety nie.
W przeddzień Dnia Niepodległości, w rocznicę nadania Warszawie pierwszego Orderu Krzyża Virtuti Militari, w perspektywie nieodległej 70. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego serca nasze wypełnia smutek, gdy odwiedzamy to miejsce, jakże mało znane nawet wielu Warszawiakom.


Od lat, wysiłki Społecznego Komitetu Cmentarza Powstańców Warszawy napotykają się na wiele barier.
Kiedy już w 2009 roku wydawało się, że wiele uzgodnień z Radą Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, w osobie nieodżałowanego Andrzeja Przewoźnika będzie możliwych do zrealizowania, to Komitet napotyka na trudności.
Trudności w komunikacji z osobami w ROPPWiM, w których kompetencjach leży sprawa Cmentarza Powstańców Warszawy, pracownikami Urzędu Miasta, Urzędu Dzielnicy Wola.


Powinniśmy brać przykład od naszych Rodaków ze Lwowa, jak należy dbać o pamięć tych, którzy polegli w imię wolności następnych pokoleń. Tych którzy nie wahali się przelać swej krwi za Polskę, za Warszawę.


Przypominam, że na Cmentarzu Powstańców Warszawy spoczywa 104 105 osób.
W większości to mieszkańcy naszego miasta.
W większości bezimienni.


Tak jak Orlęta Lwowskie, tak uczestnicy Powstania Warszawskiego (bo prócz warszawiaków walczyli żołnierze z całego kraju, a także z zagranicy) walczyli o Polskę i należy im się godne miejsce spoczynku.
Do wszystkich, dla których słowo patriotyzm nie jest pustym frazesem, wszystkim, którym Powstanie Warszawskie jest bliskie, apelujemy o życzliwość i wsparcie inicjatyw Cmentarza Powstańców Warszawy.


Komitet Cmentarza Powstańców Warszawy


  • Wanda Traczyk Stawska
  • Ewa Czerniawska
  • Barbara Siedlicka
  • Michał Pawlik


Przydatne linki:





Opublikowal: Michał Pawlik
-
Serwis oprogramował Jacek JabłczyńskiCopyright(c) 2002 - 2014 Fundacja Promocji m. st. Warszawy