Wystarczyło go posłuchać, a czuło się warszawiaka. 18 grudnia 1992 roku odszedł od nas niezapomniany aktor, urodzony 9 stycznia 1926 r. w Warszawie.
Był mistrzem, choć nie pierwszoplanowym. Jego kreacje takich filmach jak „Czterej pancerni i pies” (Fiedia - jołki połki), „Droga” (jako kierowca-podrywacz na pończoszki), „Brunet wieczorową porą” (jako podchmielony kierowca parkujący w budce telefonicznej) czy „Warszawskie gołębie” (gołębiarz Wacek Kaczmarski) to tylko nieliczne z wielkiego dorobku.
Józef Nalberczak i Marian Łącz
w filmie "Co mi zrobisz jak mnie złapiesz"
Od roku 1948 był związany z teatrami warszawskimi: Rozmaitości, Nowej Warszawy, Klasycznym, Współczesnym, Polskim, Narodowym.
Był wielokrotnie odznaczany i nagradzany.
Spoczywa na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie (kwatera 296-VI-7).
Przypominamy wspaniały tekst na Dworcu Gdańskim „Mleko ma najszybszy transport” z filmu Stanisława Barei "Co mi zrobisz jak mnie złapiesz" w dialogu z Marianem Łączem (chłopak z Rzeszowa, ale grał w Polonii Warszawa i reprezentacji Polski w piłkę nożną).
Ja to, proszę pana, mam bardzo dobre połączenie: wstaję rano, za piętnaście trzecia; latem to już widno. Za piętnaście trzecia jestem ogolony, bo golę się wieczorem. Śniadanie jadam na kolację, więc tylko wstaję i wychodzę.
No, ubierasz się pan.
W płaszcz. Jak pada. Opłaca mi się rozbierać po śniadaniu?
Aaa... fakt!
Do pekaes mam pięć kilometry. O czwartej za piętnaście jest pekaes.
I zdanżasz pan?
Nie. Ale i tak mam dobrze, bo jest przepełniony i nie zatrzymuje się.
He, he, he, he.
Przystanek idę do mleczarni - to jest godzinka. Potem szybko wiozą mnie do Szymanowa (mleko, widzi pan, ma najszybszy transport, inaczej się zsiada). W Szymanowie zsiadam, znoszę bańki i łapię EKD. Na Ochocie w elektryczny i do Stadionu, a potem to już mam z górki. Bo tak: 119, przesiadka w trzynastkę, przesiadka w 345 i jestem w domu, znaczy - w robocie. I jest za piętnaście siódma! To jeszcze mam kwadrans - to sobie obiad jem w bufecie. To po fajrancie już nie muszę zostawać żeby jeść, tylko prosto do domu. I góra dwudziesta druga pięćdziesiąt jestem z powrotem. Golę się, jem śniadanie i idę spać