Podjęli sie bardzo trudnego tematu.
Choć jakże na czasie.
Bo jak opowiedzieć tańcem o problemach jakie dotykają co raz częściej i co raz to młodszych ludzi?
To zadanie postawili przed sobą młodzi ludzie ze Stowarzyszenia Artystycznego B’Art.
Zdjęcie: Radek Świątkowski
Przygotowywali się do premiery ponad rok. Ciężko pracowali trenując w przyjaznym im Domu Kultury Dorożkarnia, a premierę przyjął pod swój dach Teatr Rampa na Targówku.
W ich spektaklu było jak w życiu.
Momentami nudno, a momentami akcja jak w przyspieszonym filmie. Momentami cichutko, a momentami tak tupali butami, że jak by to powiedział Walery Wątróbka - spać sie nie dało.
Matematyka taneczna
Podobno tancerze przygotowując swoje występy nie używają muzyki. Oni liczą. Jak księgowi. Raz, dwa trzy, cztery, pięć, sześć, siedem, osiem! Raz, dwa... I bilans taneczny też musi sie zgadzać, bo inaczej jest nierówno i trzeba czyścić. W pewnym momencie przychodzi muzyka (choć tak naprawdę ona jest od początku).
Podobno nie przy każdej muzyce można tańczyć. Zespół B’art udowodnił, że to nieprawda. Tańczyli przy takiej muzyce, że gdyby nie ich taniec, to nerwica gotowa.
Czarne białe, czarne białe...
Twórcom spektaklu należy sie spory plus za scenografię.
Co prawda krawiec czasem przyoszczędził na materiale sukienkowym, ale pomysł z ruchomymi ścianami dał bardzo duże możliwości przekazu.
I jakże politycznie i na czasie!
Raz czarne, raz białe, raz białe raz czarne. Jak w bolącej duszy.
Opinie...
Jeśli wczytać się w prospekt opisujący ludzi, którzy stworzyli to przedsięwzięcie artystyczne, należy zauważyć, że sporo osób swe pierwsze taneczne kroki stawiało pod okiem pani Beaty Mysińskiej w Studiu Artystycznym Metro przy Teatrze Buffo oraz Studiu Tanecznym Akcent.
Pani Beata znana jest jako osoba bardzo wymagająca, dlatego zapewne tak dobrze współpracuje jej się z Januszem Józefowiczem.
Powiedziała nam:
Scena teatralna stawia przed wykonawcami olbrzymie wymagania. To juz nie jest kilkuminutowy występ na konkursie czy pokazie. Tu przychodzi nieprzypadkowa widownia i płaci, więc wymaga.
Ale to dobry spektakl, choć można było zauważyć pewne niedopracowania. Druga część była naprawdę bardzo dobra i by być szczerym - lepsza od pierwszej. Swoje uwagi przekazałam Bartkowi (Bartłomiej Stec, prezes i założyciel B’Art).
Cieszę się, że powstał ten spektakl. I życzę im wszystkiego dobrego.
Beata Mysińska.
Spektaklowi przyglądał sie także Jakub Wocial,
Dyrektor Artystyczny Teatru Rampa, twórca m.in. takich spektakli jak BROADWAY STREET - the Show
Wypowiedź Jakuba Wociala:
JEGO - projekt ciekawy, intrygujący, a przede wszystkim wzruszający.
Siedząc na widowni i oglądając sceny, jedna po drugiej, dochodziłem do wniosku, że twórcy tego spektaklu tanecznego postawili przed sobą bardzo ciężkie zadanie. Stworzenie widowiska tanecznego, gdzie jedynym łączącym widza i aktora/tancerza elementem jest ruch ciała to wielkie wyzwanie. Trzeba umieć spiąć wszystkie inne składniki w jedna całość, aby widz mógł się tylko delektować i chłonąc historię, która. jak już wspomniałem, nie była łatwa.
Problemy egzystencjonalne to bardzo częsty i obecny temat we współczesnym Teatrze. Jednak nie w Teatrze Tańca (ale mogę sie mylić).
Według mnie cel został prawie osiągnięty. Widownia była skupiona i "zasłuchana" w kolejnych odsłonach.
Trudno wypowiadać mi się na temat poziomu tańca, ponieważ nie jest to moja działka. Jedyne co mogę stwierdzić to to, że u wielu osób brakowało mi emocji na twarzach, tych którymi przepełniony był ten spektakl, a u innych było ich wręcz za dużo. Główny bohater (Santiago Bello Labrador) nie został chyba do końca uświadomiony na czym polega jego droga przez ten spektakl. Za dużo było myślenia, łkania, a za mało ekspresji ciała oraz świadomości, której oczekiwałem od "JEGO". Widać niewątpliwy profesjonalizm młodego człowieka, natomiast tym samym odstawał od reszty zespołu, pozostawiając go daleko za nim. Nie zawsze jednak.
Projekt niewątpliwie polecam i wspieram.
Kto jak nie młodzi, ambitni ludzie maja tworzyć i dzielić sie swoimi pasjami?
Przypominało mi to moje początki, dokładnie tak samo zaczynałem i takim samym ładunkiem determinacji przekonywałem kolejne osoby o wartości tego co robiłem i tworzyłem. Tak mało tego w dzisiejszych czasach.
Jakub Wocial
Nomen omen.
Przed 30. laty odbyła sie premiera przebojowego musicalu „Złe zachowanie”, który był jednocześnie spektaklem dyplomowym IV roku Wydziału Aktorskiego PWST w Warszawie.
W tym właśnie spektaklu podwójną role przyjął Janusz Józefowicz. Był i aktorem i choreografem. W Teatrze Rampa zaś, święcił ten spektakl największe powodzenie.
Po 7 latach, w styczniu 1991 roku Janusz Józefowicz pokazał światu musical „Metro”, a jego kolejne realizacje mają olbrzymie wzięcie.
Jaki to ma związek ze spektaklem JEGO i B’Artem?
Otóż na Metro, jak też na inne swoje realizacje (w Teatrze Buffo), JJ i Przyjaciele nigdy nie dostali żadnej dotacji z kasy publicznej.
W przypadku JEGO jest podobnie.
Urząd m.st. Warszawy odmówił wsparcia podobnie jak i inne instytucje, których zadaniem jest wspieranie rozwoju inicjatyw kulturalnych.
Może więc jest to dobry znak dla młodych twórców, że ich też czekają sukcesy na miarę JJ i Teatru Buffo?
Niech im sie wiedzie jak najlepiej, ale jak chcą to osiągnąć to muszą bardzo ciężko pracować.