Imieniny:
Szukaj w serwisieWyszukiwanie zaawansowane

Kultura

2013.03.11 g. 09:15

Baron w Sali Kongresowej

Opisuje Roman Soroczyński
Kilka lat temu miałem przyjemność przebywania w Operze Śląskiej w Bytomiu. Powiedziałem wówczas jej przedstawicielom, że mają ładny i ciekawy repertuar. Sugerowałem, by prezentowali spektakle również w Warszawie.

Usłyszałem w odpowiedzi, że widowiska są zbyt skromne, zaś zespół aktorski i scenografia będą „ginąć” na przepastnych scenach stolicy.

 

Opera Śląska - logo

 

Minęło kilka lat i… w 2010 roku Opera Śląska trafiła do warszawskiej Sali Kongresowej. Z dużym uznaniem przyjęto skomponowaną przez Carla Orffa kantatę sceniczną „Carmina burana”, w której wykorzystany został XIII-wieczny zbiór utworów poetyckich. W następnym roku Opera pokazała musical Katarzyny Gaertner i Tadeusza Kijonki Zaczarowany bal” oraz dwie opery Giuseppe Verdiego: „Nabucco” i „Aidę”. Warto dodać, że w tej drugiej inscenizacji wystąpiła gościnnie Małgorzata Walewska. Na początku 2012 roku mogliśmy obejrzeć widowisko „The Beatles & Queen”, będące koprodukcją Opery Śląskiej i Gliwickiego Teatru Muzycznego. Natomiast 8 marca 2012 r. pokazana została „CarmenGeorges’a Bizeta. Narzekałem wówczas, że – mimo, iż ten termin wydaje się najlepszym na prezentację widowiska o kobiecie - Sala Kongresowa nie była pełna. Wydawało się, że przyczyną był fakt, iż wówczas był to czwartek, a zatem niemal środek tygodnia.

 

Baron cygański - Opera Śląska

 

Fot. Opera Śląska.

 

Kolejna wizyta Opery Śląskiej w Sali Kongresowej przypadła również w czwartek - siódmego marca 2013 roku, a więc w przededniu Święta Kobiet. W tym roku jednak sala była pełna. Jestem przekonany, że ci, którzy przyszli, nie żałowali. Bowiem „Baron cygańskiJohanna Straussa (syna) – to arcydzieło! Nie bez kozery inny wybitny kompozytor, Johann Brahms, napisał: „Poza Czarodziejskim fletem Mozarta ani jedno dzieło niemieckich twórców opery komicznej nie osiągnęło tego poziomu doskonałości co Baron cygański” (cyt. za programem „Barona cygańskiego” wydanym przez Operę Śląską). „Baron cygański” był ostatnią - stworzoną na cztery lata przed śmiercią „Króla walca” - operetką jego autorstwa. Praca nad nią trwała dwa lata i wymagała żmudnej współpracy kompozytora z węgierskim librecistą Ignazem Schnitzerem, który został wskazany przez Maurycego Jókaia - autora pierwotnego utworu, zatytułowanego „Saffi”. Światowa prapremiera „Barona cygańskiego” odbyła się (jakżeby inaczej!) we Wiedniu. Nie był to jednak wymarzony przez Straussa gmach Hofoper – Opery Dworskiej. Okazało się bowiem, że Ignaz Schnitzer, bez konsultacji z kompozytorem, obiecał oddać premierę zaprzyjaźnionemu dyrektorowi Theater an der Wien. Może niektórzy czytelnicy nie uwierzą, ale były takie czasy, kiedy dotrzymywało się danego słowa. Zatem 24 października 1885 roku, w przededniu sześćdziesiątych urodzin Johanna Straussa, jego dzieło zostało zaprezentowane po raz pierwszy, odnosząc niebywały sukces. Po obejrzeniu widowiska cesarz Franciszek Józef I miał podobno powiedzieć do kompozytora: „Bardzo mi się podobała pańska opera”. Słowa te wywołały zachwyt Straussa, bo jego marzeniem było, by został on uznany za twórcę poważnych dzieł, a operetki za takie wówczas nie uchodziły. Od tej pory „Baron cygański” krąży po największych scenach operowych świata, jest wykonywany przez najważniejsze orkiestry, które są kierowane przez najwybitniejszych mistrzów batuty.

 

13 stycznia 1979 roku „Baron cygański” trafił na scenę Opery Śląskiej w Bytomiu. Swój komediowy talent pokazał wówczas, w roli Kalmana Żupana, Stanisław Bursztyński (nota bene: w czasie II wojny światowej – żołnierz AK). Wielki zachwyt wzbudzały inscenizacja Haliny Dzieduszyckiej oraz efektowna scenografia Wojciecha Zielezińskiego. Był to przysłowiowy „strzał w dziesiątkę”. Nic dziwnego zatem, że ów sceniczny hit był wystawiany … 384 razy!

 

Niemal 34 lata po pierwszej premierze, 15 grudnia 2012 roku, zaprezentowano kolejną wersję. Tym razem rolę reżysera i choreografa wziął na siebie Henryk Konwiński, zaś kierownictwo muzyczne objął Krzysztof Dziewięcki. Podczas wystawienia w Sali Kongresowej mój zachwyt wzbudzały – zwłaszcza podczas prezentacji tańców cygańskich - lekkie, zwiewne i kolorowe kostiumy Małgorzaty Słoniowskiej. Duże brawa otrzymywali wykonawcy poszczególnych arii, a zwłaszcza Swietłana Kaliniczenko w roli Arseny. Podczas dwóch pierwszych aktów dekoracje Ireneusza Domagały (obrazujące wiejskie gospodarstwo i cygańskie obozowisko) działały kojąco na oczy widzów  – po to, by w trzecim pokazać blask sali balowej w wiedeńskim pałacu. Podczas przerw ujawniła się zaleta sal, w których nie stosuje się kurtyn: można było obserwować bardzo sprawną pracę dekoratorów, którzy zmieniali scenografię. Wszak większość widzów skupia się na tym, co się dzieje na scenie, nie widząc żmudnej pracy obsługi technicznej.

 

Do tej pory w moich uszach brzmią melodie niektórych arii z „Barona cygańskiego”. Zastanawiam się, czy – przy profesjonalnym podejściu prezentowanym przez Operę Śląską w Bytomiu – adekwatne są w stosunku do niej słowa, śpiewane przez tytułowego bohatera: „Wielka sława, to żart”? Wróżę raczej kolejne sukcesy tej scenie.



Opublikowal: Michał Pawlik
-
Serwis oprogramował Jacek JabłczyńskiCopyright(c) 2002 - 2014 Fundacja Promocji m. st. Warszawy