Imieniny:
Szukaj w serwisieWyszukiwanie zaawansowane

Teatr 2. Strefa

2008.11.11 g. 18:50

Spektakl FIN w Teatrze Druga Strefa

Świetne recenzje, spektakl w dwóch wersjach językowych francuskiej i angielskiej


FIN – autorski spektakl Sylwestra Biragi, w którym autor, reżyser, w końcu zaś demiurg poszukuje odpowiedzi na pytanie o genezę i istotę ludzkiego zła.


 

8 bohaterów spektaklu opowiada swoje życie, w którym doświadczyli zła jako oprawcy i jako ofiary. Okrucieństwo otaczającego świata powoduję człowiekiem niczym kostką domina popychając go w stronę zła. Zła, które może przybierać niczym kameleon nawet barwy dobra. Z DNIA NA DZIEŃ stajemy się coraz bardziej obojętni na los drugiego człowieka. Ta obojętność powoduje, że nie dostrzegamy cierpienia wokół, a przyjmujemy je za rzecz codzienną i oczywistą. Orgia przemocy, ból, krew i zezwierzęcenie. Spektakl FIN to istne panopticum zła.

 

Najbliższe spektakle odbędą się w dniach 14, 15 i 16 października 2008 g.20.00 w Teatrze Druga Strefa przy ul. Magazynowej 14A.

 

PRAPREMIERA 15 LIPCA 2008
NA MIĘDZYNARODOWYM FESTIWALU TEATRALNYM AVIGNON-OFF 2008

 

  • Czas trwania 65 minut
  • spektakl w dwóch wersjach językowych francuskiej i angielskiej
  • widzowie otrzymują libretto w języku polskim, przed spektaklem.

 


Recenzje:

 

  • INNA KOMEDIA LUDZKA


    Poprzez serię obrazów malowanych jadowitą krytyką Teatr Druga Strefa przedstawia refleksję na temat Zła, jego przyczyn i skutków. Refleksję, która może stać się impulsem do dyskusji.


    Gwałty, kradzieże, tortury… Wszystko łatwiej przyjąć w piosence! Nawet największa okropność wydaje się mniej straszna, gdy się o niej śpiewa. Gdy jednak muzyka milknie, a tancerze znikają, pozostają tylko słowa i gesty. Uczucie odrazy – współczucie dla ofiary – tam – na scenie – przed naszymi oczami. Wstrząs wywołany tą zmianą jest jeszcze bardziej gwałtowny. Przemoc jest wszechobecna: rozwija się, atakuje kolejne sfery życia, aż do wstrząsającego finału. 


    Cyniczny show
    Siedem scen, siedem portretów. Portretów ofiar i oprawców: od wdowy po gwałciciela, a między nimi jeszcze głupi urzędnik i chciwy bankier. Wszystkie poszczególne historie składają się na obraz społeczeństwa, ujawniając skrywane ludzkie skłonności. Nie jest rzeczą prostą opisywać poważne tematy z dozą humoru. Niezbędne jest tutaj wyczucie równowagi. Artystom udało się uniknąć pułapki złego smaku i bezzasadnej złośliwości. Humor bywa czarny, czasem może wymuszony, ale nigdy nieprzyzwoity.


    Pusta scena, kilka krzeseł i gra świateł; prosta, czasem nienaturalna, choreografia – w swojej reżyserii Sylwester Biraga wybrał minimalizm, dzięki któremu to aktorzy znajdują się na pierwszym planie. Oczywiście muszą przez to zdwoić swoje wysiłki, aby przykuć uwagę widzów. Grający w języku francuskim Polacy wykazują zaangażowanie i talent, które pozwalają zapomnieć o barierach językowych – zbędnych, gdy mowa o doświadczeniach uniwersalnych.


    Główne przesłanie jest mimo wszystko przygnębiające. Czy Zło jest wszechobecne? Na naszych oczach lekkie, komediowe sceny zmieniają się w dramaty życia codziennego, a ich intrygujący bohaterowie stają się oprawcami. Chociaż kilka historii kończy się moralizatorskim happy endem, gdy oprawcy odczuwają wyrzuty sumienia i ponoszą karę, bilans opowieści jest zdecydowanie negatywny. Pesymizm? Być może...

 

Sébastien COTTE, www.ruedutheatr.info 28 lipca 2008

 

 

Opinie widzów:

 

  • „Wciągająca i wstrząsająca zarazem sztuka, przygotowana przez utalentowanych aktorów. Wspaniała reżyseria i choreografia. Siedem przedstawionych scen – niekiedy pesymistycznych – stanowi wnikliwą analizę naszego społeczeństwa.”


    Isabelle, 52 lata. psycholog
    Tłumaczenie recenzji: Grzegorz Kowalski

 

 

L’Entrepôt. Wstęp – wolny, sztuka – prawdziwe arcydzieło

Fin: teatr z Warszawy wystawia spektakl po francusku

 

  • Ośmiu doskonale przygotowanych aktorów; reżyseria niczym balet – dokładna co do milimetra i precyzyjna; wszystko zagrane z wielką precyzją – oglądać takie przedstawienie to czysta przyjemność. Tylko temat jest ciężki, nawet bardzo ciężki: poszukiwanie istoty ludzkiego zła.
    Osiem postaci przedstawia po kolei osiem różnych historii ze swego życia, opowiadając jakie zło wyrządzili lub jakiego zła doznali. Osiem obrazów zaaranżowanych w formie choreografii do wszechobecnej głośnej muzyki; dbałość o szczegół; śmiechy… tak łatwo przychodzi nam śmiać się z cudzego nieszczęścia, czasem śmiechem nieszczerym, a czasem czujemy także wstyd. Złośliwość, głupota, nieszczęście stykają się, zazębiają ze sobą i wzajemnie przenikają, czyniąc z nas gapiów oglądających społeczeństwo, w którym sami żyjemy, i sytuacje, które nas nie omijają, a przed którymi tak często uciekamy, których unikamy, których staramy się nie widzieć.
    Temat jest ponury, tak samo jak przedstawione opowieści. Historie bohaterów mogą jednakowo dotyczyć Polaków i Francuzów. Nie ma żadnej różnicy.


    Autorem sztuki, choreografii i scenografii, a także reżyserem przedstawienia jest Sylwester Biraga. Warto zapamiętać to nazwisko.
    Wszyscy aktorzy są znakomici i grają w języku francuskim. Artyści, być może mając na uwadze fakt, że teatr znajduje się nieco na uboczu, zrezygnowali z opłat za bilety.
    Sama lokalizacja również jest fantastyczna. L’Entrepôt jest jedną z najciekawszych sal festiwalu i warto przejść się nieco dalej, parę kroków za dworzec kolejowy, aby odkryć takie arcydzieła.

 

Jean Marie Gautier, La Marseillaise 28-07-2008

Tłumaczenie recenzji: Grzegorz Kowalski

 

Czy to już koniec?

 

  • Biurokrata, człowiek-pieczątka, którego ideą fix jest uprzykrzanie życia innym, zwłaszcza imigrantom. Nobliwy dyrygent chóru dziecięcego, w rzeczywistości pedofil.

    Amerykanka, żołnierz sil specjalnych, zajmująca się fachowym "robieniem", czyli rozmiękczaniem podejrzanych o terroryzm, fachowiec od rozwiązywania języków.

    Zbolała matka tonąca w żałobie.

    Porządnie wyglądający młody człowiek we władzy seksu, za lada podnietą gwałciciel.

    Dziewczyna, która marzy o tym jedynym, a stale ulega przemocy.

    Męska dziwka z przyklejonym uśmiechem reklamującym usługi, maskującym rozpacz.

    Mężczyzna, którego jednym celem jest bogactwo, a który, oczywiście, traci wszystko.


    Oto zainfekowany dem schyłkowy świat, który odmalowuje w swoim spektaklu autorskim "Fin" Sylwester Biraga. Rzeczywiście, jest w nim charakterystyczne dla wielu tekstów, obrazów, spektakli katastroficzne przeczucie kresu, jeśli ludzie się nie opamiętają. Biraga nie moralizuje, ale przedstawia Nawiązuje do dawnej awangardy studenckiej, do Akademii Ruchu, budując sceny pełne dynamicznego rytmu, stale narastającego, w którym czynności i teksty powtarzają się, powielają, tracą moc indywidualności, ale zyskują walor uogólnienia. Każdy z aktorów pokazuje tu swojego napiętnowanego przegraną bohatera, ale na koniec w wirujący ruch figur na szachownicy świata wprowadzeni są naraz wszyscy w szaleńczym rytmie zmierzający do końca.


    Starannie przemyślane, konsekwentnie zbudowane przedstawienie, które wprawdzie nie odkrywa nowych horyzontów, ale uczula na to, co dzisiaj szczególnie dolegliwe: na obojętność świata wobec zła. Paradoksalnie to nowa "Nasza mała stabilizacja", późne dziecko fenomenalnego dramatu Różewicza otwierającego długą listę utworów katastroficznych, a jednak podszytych etyczną nadzieją.


    Spektakl doskonale przyjęty na festiwalu Avignon-off nie tylko dlatego, że grany po francusku (a częściowo po angielsku), zresztą tekstu tu naprawdę niewiele. Biraga stworzył tym widowiskiem czytelny przekaz niezależnie od tego, jakim językiem kto włada. Mowa przecież o podstawach człowieczeństwa.

    Widziałem to skromne, a natchnione przedstawienie w Noc Teatrów zorganizowaną staraniem ENTER (porozumienie Niezależnych Teatrów Repertuarowych w Warszawie). Sprzed teatru odeszło z kwitkiem więcej niż pół setki widzów (brak miejsc). Bardzo to krzepiące.


Tomasz Miłkowski, Trybuna nr 226/26.09, 27-09-2008

 

Fin

 

  • Noc Teatrów - lubię takie inicjatywy, nie tylko dlatego, że swobodnie można za darmo pójść na przedstawienie - również dlatego, że wybór jest dość pokaźny, choć w tym roku inicjatywę podjęło kilka teatrów offowych.

    Mój wybór padł na “Fin” Teatru Druga Strefa. Może dlatego, że premiera miała miejsce latem w Avignonie? A może dlatego, że temu właśnie teatrowi grozi eksmisja? Czy też dlatego, że większość oglądanych przeze mnie tam spektakli miało swoją klasę? W każdym razie obejrzałem “Fin”, czyli ponoć opowieść o otaczającym nas Źle.


    Czy rzeczywiście pokazane jest Zło? Wszechobecne Zło? Przecież w metrze tylko się pchamy wsiadając lub wysiadając. Najwyżej krzywo na siebie patrzymy spiesząc do swych obowiązków. A biurokracja? Taka normalna sprawa. Tu pieczątka, tam pieczątka. Nic nas nie zdziwi. Kolejne sceny (bo “Fin” - grany przede wszystkim po francusku - to niepowiązane ze sobą scenki) pokazują nam świat w coraz czarniejszych barwach. Ot, brutalnie zgwałcona dziewczyna nie znajdzie u nikogo pomocy. A obóz żołnierzy amerykańskich jest miejscem, gdzie ludzi przerabia się na jednostki służące nie tylko do automatycznego zabijania, ale także do torturowania złapanego przeciwnika. Nawet lekcja muzyki zamienia się w wielki pokaz demoralizacji, gdy dyrygent-pedofil wyprowadza za kulisy kolejnych swych wychowanków. Wracają oni na scenę zupełnie odmienieni…


    Otaczają nas wspomnienia o tych, których zabrała nam wojna, otacza nas magia pieniądza, wśród nas są ludzie chorzy na AIDS, ale sprzedający swe ciało… Tak, trudno powiedzieć, że to, co przedstawił Sylwester Biraga, nie jest fragmentem prawdziwego świata. Niestety, gdy zakończy się widowisko, musimy powiedzieć: To prawda, smutna, brutalna, koszmarna prawda.
    Warto pójść do Drugiej Strefy, aby to sobie uświadomić.

  

Adam Czetwertyński,



-
Serwis oprogramował Jacek JabłczyńskiCopyright(c) 2002 - 2014 Fundacja Promocji m. st. Warszawy