Imieniny:
Szukaj w serwisieWyszukiwanie zaawansowane

Wiadomości

2010.10.02 g. 13:16

Nasza podstawówka nr 143. Pamiętasz?

List z Kanady. Z cyklu Saska Kępa w listach, opisach, wspomnieniach.

...Pamiętasz? Jakżeby nie, przecież to było wczoraj. Nasza podstawówka nr 143, parterowy barak przy Zwycięzców, róg Wandy...

Siedzimy w twardych ławkach i z mozołem kaligrafujemy litery, suszymy białą bibułą kleksy i staramy się, by nasze bazgroły przypominały litery starannie napisane na tablicy przez panią Janinę Kuty.

 

Za chwilę zadzwoni dzwonek i pobiegniemy długim korytarzem, przy szatni skręcimy w prawo i znajdziemy się w sali gimnastycznej wśród tłumu dzieciaków ubranych w jednakowe, granatowe fartuszki z przypinanymi białymi kołnierzykami. Starsze dziewczynki regulują ruch, inne zajmują najlepsze miejsca siedzące na schodkach prowadzących na podium, czy scenę. Jej tło tworzy „Panorama Tatr", której i Jan Styka by się nie powstydził. No, może trochę przesadziłem, bo i kolorystyka szarobura, i ujęcie tematu raczej rodem z bazaru. Jeśli dzień jest ciepły, przerwę spędzimy na boisku, czyli na nędznym placyku między szkołą a ulicą, wtedy polną drogą - Wandy.

 

Barak szkolny przy ul. Zwycięzców na Saskiej Kępie

 

Barak szkolny przy ul. Zwycięzców róg Wandy.
Stolica 1947 nr 33, s. 10,
fot. Wł. Piotrowski

 

Nie będą szumieć topole, bo zasadzone zostaną dopiero za dwa lata, przez starsze klasy, co osobiście bardzo ciężko zniosłem, bo też chciałem sadzić zamiast siedzieć w klasie. Placu między ulicami Wandy a placem Przymierza także nie porasta zielsko, gdyż są to tereny należące do ogrodnika. Od Zwycięzców aż do Meksykańskiej były rabatki, grządki i szklarnie. Od strony ulicy Zwycięzców rósł żywopłot z głogów lub dzikich róż.

 

Mikołaj Gródecki u ogrodnika na rogu ulic Zwycięzców i Wandy, w tle barak szkolny, ok. 1957 

 

Mikołaj Gródecki u ogrodnika na rogu ulic Zwycięzców i Wandy, w tle barak szkolny, ok. 1957.
Z albumu rodzinnego

 

Przy Zwycięzców, ale tuż przy placu Przymierza stał mały, biały domek, w którym mieściła się stacja transformatorowa, za nim zaś, już na samym placu była zielona budka, w której oprócz piwa (które dzieci nie interesowało) można było kupić dropsy (po 40 gr), oranżadę w proszku (50 gr), którą jadło się „na sucho" prosto z brudnej dłoni, oraz przysmak nad przysmaki: tzw. tabliczkę mleczną, mającą smak nieco zbliżony do krówek. Tabliczka ta występowała w dwóch wymiarach: mała (l, 50 zł) oraz duża (2,80 zł). Była też oranżada w kilku smakach, z których pierwszy nie różnił się od drugiego, a drugi od pozostałych — jakby to ujął Kornel Makuszyński.

 


Obok budki z piwem znajdował się sklepik państwa Szypulskich z jarzynami i owocami, przeniesiony później już w wersji murowanej na ul. Paryską, w okolice seminarium prawosławnego.

 

Klasa w baraku szkolnym (SP 143), ok. 1954 r.

 


„Krzyś podczas lekcji wyskoczył przez okno i pobiegł na pole" - brzmiała uwaga w dzienniczku Krzysztofa Krasuckiego.
Klasa w baraku szkolnym, ok. 1954 r.

 

No i właśnie... Przed chwilą grzecznie siedziałem w klasie, a już wagaruję po Saskiej Kępie. Wracam więc po kocich łbach ulicy Zwycięzców (nie bój się, nic mnie nie przejedzie, jako że ulicą jeżdżą głównie furmanki), dochodzę do baraku szkoły, mijam lipę rosnącą po lewej stronie wejścia, za szkołą skręcam w prawo i już widzę zza płotu z siatki przyszkolny sad, niedostępny dla uczniów i... budzę się w Kanadzie, 43 lata później. Za oknem sypie śnieg, w pokoju moje siedemnastoletnie dzieci, bliźniaki, dyskutują o muzyce młodzieżowej... Kończę na dziś pisanie. Jutro postaram się zacząć wypełnianie tej 43-letniej luki. Między innymi opiszę i ostatnie lata działalności „barakowej" szkoły nr 143. A więc do jutra...

 

No, i już jest jutro. Wracam do opisu szkoły. Po Twoim przeniesieniu się do Prusa, czyli „35", nasza barakowa „143" istniała jeszcze rok. Nic nadzwyczajnego się nie wydarzyło tego roku, może poza faktem, że pani Kuty zmieniła nazwisko na równie krótkie — Buko. Początek klasy szóstej obfitował za to w wydarzenia. Połowę września spędziliśmy jeszcze w baraku, później natomiast nastąpiło uroczyste „przeniesienie" szkoły do budynków obecnie zajmowanych przez liceum im. Adama Mickiewicza przy ul. Kubańskiej.

 

Przemarsz był efektowny, z rozwiniętym sztandarem szkoły, z dyrektorem i całą kadrą administracyjno-pedagogiczną oraz z nami, maszerującymi dwójkami. Widok musiał być przedni, gdy tak wędrowaliśmy przez pole zarośnięte chwastami.

 

Szkoła była nowoczesna, z widnymi klasami, z PC W na podłogach, z centralnym ogrzewaniem itp., ale po raz pierwszy w życiu zrozumiałem, że pewien etap mego życia się zakończył, że nigdy już nie będzie rozbrzmiewał gwar naszych głosów w starej „143", że już nie przytulę się do ciepłego kaflowego pieca stojącego w naszej klasie...
Mama nie mogła tego zrozumieć, gdy przyszła wieczorem do pokoju, by sprawdzić, czy już śpię, dlaczego moja poduszka była mokra od łez. Nowa szkoła była ładna, ale jednego jej brakowało. Chyba rzeczy najważniejszej - duszy. Była nijaka, bez wyrazu i prawdę powiedziawszy niewiele z niej zapamiętałem.

 

 Leszek Gródecki z synem przed barakiem szkolnym, róg ulic Zwycięzców i Wandy, ok. 1954.

 

Zdjęcie Leszek Gródecki z synem przed barakiem szkolnym, róg ulic Zwycięzców i Wandy, ok. 1954.
Z albumu Mikołaja Gródeckiego

 

W następnym roku (1964 r.) budynek, a właściwie trzy pawilony, przejął „Mickiewicz", a „143" przeniosła się na ul. Saską, gdzie pewnie egzystuje do dnia dzisiejszego. Mnie zaś, w ramach „rejonizacji", przeniesiono do nowo powstałej szkoły nr 168 (Zwycięzców róg Międzynarodowej). Prawdopodobnie do dziś gdzieś tam wisi moje zdjęcie, jako że byliśmy pierwszym rocznikiem, który szkołę tę ukończył. Do naszego baraku zaś „wmeldowała" się szkoła zawodowa (chyba przy fabryce pomp). Od czasu owego „wymarszu przez pole" moja noga nigdy więcej tam nie stanęła.

 

Mikołaj Grodecki, Brampton, 27 lutego 2002

 

Opowiadanie pochodzi z książki
Saska Kępa w listach, opisach, wspomnieniach
opracowanej przez Hannę Farynę-Paszkiewicz
w 2004 roku.

Wydawnictwo Kowalska/Stiasny

 

Inne wspomnienia Mikołaja Grodeckiego:

 

 



Opublikowal: Michał Pawlik
-
Serwis oprogramował Jacek JabłczyńskiCopyright(c) 2002 - 2014 Fundacja Promocji m. st. Warszawy