Imieniny:
Szukaj w serwisieWyszukiwanie zaawansowane

Administracja

2011.01.05 g. 10:12

Do kogo należy miasto

Z życia miasta
Partycypacja społeczna to określenie znane, obecne też w polskim prawie. Dlaczego więc ten przejaw wolności obywatelskiej i demokracji tak słabo sprawdza się w praktyce?

 

 

Jednym z najważniejszych punktów programu zakończonej właśnie drugiej edycji festiwalu Warszawa w Budowie (WWB) był Departament Propozycji - projekt umożliwiający każdemu publiczne przedstawienie swojego pomysłu na rozwiązanie jakiegoś warszawskiego problemu lub polepszenie jakości życia w mieście. Podobnie jak rok temu, podczas pierwszej edycji imprezy, tak i teraz uczestnikom podsunięto tematy, do których mogli się odnieść. Tym razem dyskutowano o warszawskich drogach, bazarach, trawnikach oraz o tym, czy Warszawa ma szansę zostać Europejską Stolicą Kultury nie tylko n rok 2016. Swoje pomysły związane z tymi zagadnieniami przed stawiali bardzo różni prelegenci - od „zwykłych" mieszkańców miasta po działaczy społecznych, reprezentantów organizacji i stowarzyszeń, a nawet mniejszości narodowych. Niektóre koncepcje były odważne, ale przez to nierealne, większość jednak miała nie tylko realne podstawy, ale wynikała też z racjonalnych przemyśleń użytkowników miasta. Tymczasem wiceprezydent Warszawy, wyrażając zadowolenie z tego typu inicjatywy, powiedział, że może „coś tam" (!) z przedstawionych pomysłów Urząd Miasta weźmie pod uwagę.

 

Organizującemu festiwal WWI Muzeum Sztuki Nowoczesnej udało się wynegocjować, by w ramach współpracy (WWB jest sztandarową imprezą w ubieganiu się Warszawy o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2016) władze miasta spróbowały zrealizować jedną z wizji przedstawionych podczas Departamentu Propozycji.

 

Na temat przyszłego kształtu placu Defilad odbyła się tylko jedna debata publiczna

 

 

Konsultacje społeczne utrapieniem urzędników

 

Czy te dziesiątki pomysłów na miasto, ta burza mózgów, jaką bez wątpienia był cykl wystąpień warszawiaków z ich pomysłami (zazwyczaj bardzo profesjonalnie przygotowanymi), nie powinna być dla miejskich urzędników okazją do „łowienia" gotowych rozwiązań, do wsłuchania się w potrzeby mieszkańców, do dyskusji nad kierunkami rozwoju? Najwyraźniej nie, bo najczęściej pomysły mieszkańców są dla urzędników utrapieniem, a nie inspiracją. Podczas niedawnej konferencji poświęconej opiece nad zabytkami przedstawicielka urzędu konserwatorskiego jednego z miast wyraziła swoją niechęć do współpracy ze społecznymi obrońcami zabytków, mówiąc, że ich jedyną wiedzą jest umiejętność czytania i pisania (w domyśle: mieszkańcy miasta z powodu niewystarczającego przygotowania merytorycznego nie mają prawa współdecydować o wyglądzie ich miejscowości).

 

W ustawie o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym i funkcjonuje zapis dotyczący konsultacji społecznych. Nakłada on na gminę obowiązek konsultowania się z mieszkańcami podczas sporządzania projektu studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania gminy i miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego - projekty i plany w określonym czasie muszą być wyłożone do wglądu publicznego. Niestety, żeby znaleźć informacje o wyłożeniu planów, trzeba wykazać się sporą determinacją. Ponadto prawo nie reguluje tego, co dalej dzieje się ze złożonymi przez mieszkańców wnioskami i uwagami na temat przedstawionych propozycji - w praktyce większość jest po prostu odrzucana bez podania przyczyny. Architekt i urbanista Grzegorz Buczek zauważył kiedyś, że gdy mieszkańcy składają dużo wniosków i uwag do wyłożonych planów (co się zdarza), to jest to sygnał do ich zmiany. To akurat się jednak nie zdarza.

 

Istnieje oczywiście też druga stron a medalu. Warszawiacy interesują się zmianami w swoim mieście najczęściej tylko z własnej perspektywy - gdy na osiedlu brakuje miejsc parkingowych lub kiedy pod oknami zaczyna się budowa ruchliwej ulicy. Grodzenie już nie osiedli, lecz poszczególnych bloków też nie jest wyrazem dbałości o wspólną przestrzeń.

 

Problemy z zaangażowaniem się mieszkańców w rozwój przestrzenny Warszawy łatwo zdefiniować. Stolica ze względu na trudną historię cierpi na deficyt mieszkańców w pełni identyfikujących się z miastem, jego przeszłością i przyszłością, bo przecież - jak się pogardliwie mówi - „większość warszawiaków to przyjezdni". Jednocześnie władanie stolicą to działanie bardziej niż w innych miastach upolitycznione, a przez to priorytetowym celem urzędowania nie jest dbałość o jej tożsamość. Najogólniej mówiąc: tak naprawdę ani władze, ani mieszkańcy miasta nie mają dalekosiężnej wizji swojego miasta, nie wykraczają wyobraźnią i działaniami poza doraźne, jednostkowe interwencje.

 

Jak to się robi na Zachodzie

 

Choć oczywiście są wydarzenia, które pokazują powolne zmiany w warszawskich postawach obywatelskich. Obrona Supersamu czy Rotundy, które zintegrowały tysiące ludzi z różnych środowisk, w różnym wieku pokazały, że nie tylko budowa supermarketu na środku własnego osiedla może wzbudzić emocje i potrzebę działania w obronie miasta. Zainteresowanie i chęć udziału w życiu i przemianach miasta rosną - co udowodniła ogromna frekwencja podczas wydarzeń festiwalu WWB. Ten potencjał nie powinien być zmarnowany.

 

Wiosną ubiegłego roku w duńskim mieście Aarhus rozpoczęła się budowa największej publicznej biblioteki w Skandynawii. Konsultacje społeczne w wypadku tej inwestycji rozpoczęły się na ostatnim etapie konkursu architektonicznego - jako, że obejmował on nie tylko sam budynek, ale i dużą przestrzeń publiczną wokół, do wglądu i oceny wystawiono kilka projektów zakwalifikowanych do finału konkursu. Mieszkańcy miasta oceniali jakość organizacji przestrzeni w poszczególnych propozycjach, ich głos miał znaczenie przy wyborze ostatecznego zwycięzcy - projektu do realizacji. Podobnie rzecz się miała w Toronto. Tutaj projektowanie przebudowy terenu Harbourfront nad północnym brzegiem jeziora Ontario podzielono na dwa etapy. Pierwszy obejmował plan rozmieszczenia parków i terenów zielonych - w ramach jego tworzenia odbył się cykl spotkań z mieszkańcami, którzy wskazywali najlepsze z ich punktu widzenia położenie terenów rekreacyjnych czy skwerów. Dopiero, gdy rozplanowano zieleń, rozpoczęły się kolejne konsultacje - tym razem dotyczące przyszłej zabudowy i jej funkcji.

 

Kiedy w 2008 r. Norman Foster wygrał konkurs na projekt budowy nowej dzielnicy Sztokholmu, Slussen, mającej powstać na zniszczonym terenie portowo-przemysłowym, projekt pokazano na wystawie, podczas której każdy mógł zgłosić do niego swoje uwagi - wszystkie będą rozpatrywane przed stworzeniem ostatecznego planu. Trzy lata temu Nicolas Sarkozy ogłosił swoją wizję rozbudowy Paryża - Grand Paris. Prezydent Francji postanowił odmienić oblicze stolicy, zapraszając do przygotowania nowych wizji dziesięć pracowni architektonicznych i urbanistycznych. Gdy ich propozycje były gotowe, przez siedem miesięcy w znajdującym się w samym sercu miasta Musee de la Cite trwała wystawa zaproponowanych projektów; ponadto w tym samym miejscu odbyła się całodniowa publiczna debata, podczas której dyskutowane były ekonomiczne, społeczne, środowiskowe, architektoniczne aspekty potencjalnej przebudowy. Debata była niezbędna także ze względu na liczne kontrowersje, które pojawiły się wokół projektu - jego założenia ingerują bowiem także w zabytkową część miasta. W szkockim regionie Aberdeenshire, który dynamicznie się rozwija, w ramach partnerstwa publiczno--prywatnego powstała organizacja Aberdeen City and Shire Economic Future (ACSEF), której jednym z zadań jest organizowanie spotkań z mieszkańcami i konsultacji społecznych związanych z różnymi inwestycjami i zmianami w mieście.

 

Zanim wybuchnie konflikt...

 

Skoro prawo ani obyczaj tego nie wymagają, sensowne i skuteczne konsultacje społeczne w Polsce mogą odbywać się tylko dzięki determinacji którejś ze stron. Od 2008 r., w ramach europejskiego programu „Rewitalizacja miejskich przestrzeni nadrzecznych" (REURIS), trwa przebudowa doliny rzeki Ślepotka w Katowicach. Projekt koncentruje się na regulacji biegu rzeki, przywróceniu dolinie jej naturalnej roślinności i zamienieniu zdegradowanego obszaru w teren rekreacyjny. Jednym z podstawowych punktów projektu były liczne konsultacje społeczne - odbyło się ich prawie 40! Brali w nich udział nie tylko urzędnicy czy architekci, ale też socjologowie i ekonomiści, a niektóre ze spotkań miały formę kilkuosobowych warsztatów, podczas których mieszkańcy na podstawie zaproponowanych projektów tworzyli własne rozwiązania dla terenu, który będą użytkować. W organizację i przebieg konsultacji zaangażowany był nie tylko urząd miasta, ale też miejscowy dom kultury, spotkania były nagłośnione i cieszyły się dużym zainteresowaniem. W tym wypadku liczne konsultacje społeczne były wymogiem programu REURIS i sprawdziły się doskonale.

 

W czerwcu tego roku Instytut Architektury Krajobrazu Politechniki Krakowskiej w ramach projektu Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego wydał dwutomowy (dystrybuowany za darmo) zbiór pod wiele mówiącym tytułem „Zanim wybuchnie konflikt. Idea i metody partycypacji społecznej w ochronie krajobrazu i kształtowaniu przestrzeni". Poziom debaty publicznej w Polsce wokół ochrony krajobrazu i kształtowania nowych form zagospodarowania przestrzennego jest tak niski, że trafniejsze byłoby określenie „kłótnia publiczna" - piszą twórcy wydawnictwa. Jego celem ma być więc poprawa i jakości, i skuteczności komunikacji społecznej przy zmianach w zagospodarowaniu przestrzennym. Taka lektura na pewno przydałaby się i urzędnikom, i obywatelom, bo zaangażowanie w kształtowanie przestrzeni wokół to przede wszystkim sprawa chęci i poczucia odpowiedzialności, których nie da się narzucić przepisami prawa.

 

 

Źródło: Stolica nr 11-12, listopad-grudzień 2010



Autor: Anna Cymer
Opublikowal: Michał Pawlik
-
Serwis oprogramował Jacek JabłczyńskiCopyright(c) 2002 - 2014 Fundacja Promocji m. st. Warszawy