Imieniny:
Szukaj w serwisieWyszukiwanie zaawansowane

Praga Południe

2011.01.18 g. 10:00

Nawierzchnie saskokępskich ulic

Z cyklu Saska Kępa w listach, opisach, wspomnieniach.
...Podczas gdy większość ulic Saskiej Kępy (Zwycięzców, Styki, Nobla, Obrońców, Walecznych, Dąbrówki) była brukowana „kocimi łbami" (do dziś dźwięczy mi odgłos specjalnych młotko-kielni, którymi brukarze uderzali w te kamienie, przekładając je co jakiś czas), o tyle ulica Królowej Aldony była wysypana żużlem i to na całej swojej długości od Zwycięzców do Walecznych.

Dopiero w 1955 roku, a może w 1956, wyasfaltowano ją, wykładając rynsztoki dwoma rzędami pomarańczowo-czerwonych klinkierowych cegieł. Z takich samych cegieł zostały zrobione podjazdy do garaży na tejże ulicy.

 

Nawierzchnia ulic Kępy też mogłaby być tematem jakiegoś artykułu. Dlaczego np. asfaltując wszystko co się dało, ulice: Wandy, Meksykańską, Kubańską i inne w tej okolicy wyłożono trylinką? Czemu tylko Aldony otrzymała klinkierowe obrzeża? Kto do tego dojdzie? A czy aleja Waszyngtona była kiedyś cała wyłożona czarną, bazaltową kostką i dopiero później ją wyasfaltowano, zostawiając bazalt tylko na paśmie jezdni „pobocznej'? Z jakich powodów trawniki na ulicy Zwycięzców (i nie tylko) od jezdni dzielił nie tylko krawężnik, ale i pojedynczy rząd płyt chodnikowych? Inna sprawa, kogo to zainteresuje, poza kilkoma saskokępskimi maniakami?

 

Mikołaj Grodecki, topola, Saska KępaA czy wiesz, że wszystkie te ulice Saskiej Kępy, wybrukowane „kocimi łbami", nadal są nimi wybrukowane? Tyle tylko, że bruk przykryto kilkoma centymetrami asfaltu (kiepskiej zresztą jakości). Jedyny dobry asfalt znaleźć można na ulicy Aldony. Zawiera on dużo żwiru i nie był „wylewany" tylko „rozsypywany" i następnie ubijany przy pomocy walca. Dzięki temu samochody w upalny dzień nie wygniatały w nim dołów, poza tym żwir zapewniał dobrą przyczepność oponom i można było nie bać się poślizgu na mokrej nawierzchni.

 

Ulicę Zwycięzców natomiast zalano czymś w rodzaju smoły. Było to na pewno gładsze niż asfalt z Aldony, ale zdarzyło mi się „zaparkować" przed własnym domem na tylnej części mojego ciała, gdy niewielki deszczyk sprawił, że motor pięknie się położył, gdy lekko naciskałem hamulec...

 

Skoro jesteśmy przy ulicach: pisząc o ulicach Kępy wiele ciekawych miejsc pominąłem dotąd milczeniem.
I tak, ulica Elsterska nie mająca jezdni, której w swoim czasie tak bronił Bohdan Lachert. Czy była to jego koncepcja?

 

A ulica Saska, szerokością dorównująca Marszałkowskiej, z dziwnym układem ciągu „kortów tenisowych", ciągnących się wzdłuż jezdni od Zwycięzców aż do Waszyngtona? Czy w pierwotnych założeniach miała to być jakaś „trasa przelotowa"? A jeśli tak, to dlaczego kończy się trafiając w środek parku Skaryszewskiego? Z drugiej strony kończyła się na Zwycięzców, a dalej już była tylko polna droga, wysypana żużlem, którą dojść można było w okolice tzw. sadzawki, czyli małego jeziorka, zamieszkanego przez hordy żab i pijawek, zarośniętego z jednej strony tatarakiem. Być może ulica Saska miała łączyć tereny wystawowe z lotniskiem na Gocławku i temu zawdzięcza swą szerokość?

 

Zresztą według mnie, większość ulic Kępy projektowana była „rozwojowo", tzn. po likwidacji ogródków i trawników można by było poszerzyć jezdnie co najmniej dwu krotnie, pozostawiając chodniki, takie jakie są w centrum dzielnicy, czyli tuż przy budynkach. Mam nadzieję, że na taki pomysł nie wpadnie żaden z idiotów, od których mogłaby zależeć „rozbudowa" Saskiej Kępy.

 

Są też i ulice, które zakwalifikować można jako „przejścia dla pieszych". Pierwsza z nich jest przedłużeniem Obrońców i łączy ulice Saską i Niekłańską. Druga zaś łączy Kryniczną z Zakopiańską, jest dość długa, rozgałęziona i występuje nawet na niektórych planach Warszawy. No i oczywiście ulica Radziłowska, a właściwie ta jej część, która rozpoczyna się bramą od ulicy Zwycięzców, a kończy na Szczuczyńskiej. Przyznać muszę, że Saską Kępę projektowali fachowcy dużego formatu i to nie tylko ze strony architektonicznej, ale także od planowania przestrzennego, pozostawiając tyle zieleni, ile tylko się dało. Nawet ulica Zwycięzców, zabudowana „wysokimi", trzypiętrowymi kamienicami, ma mnóstwo zieleni. Praktycznie, cały obszar obramowany domami ulic Zwycięzców, Aldony, Styki i Obrońców jest jednym wielkim ogrodem. Rzucało się to w oczy szczególnie na wiosnę, gdy wszystkie te jabłonie, grusze, śliwy, bzy i forsycje kwitły tworząc istny poemat wizualno-zapachowy...

 

Mikołaj Grodecki, Brampton, 26 kwietnia 2002

 

Opowiadanie pochodzi z książki
Saska Kępa w listach, opisach, wspomnieniach
opracowanej przez Hannę Farynę-Paszkiewicz
w 2004 roku.

 

Wydawnictwo Kowalska/Stiasny

 

Inne wspomnienia Mikołaja Grodeckiego:

 




Opublikowal: Michał Pawlik
-
Serwis oprogramował Jacek JabłczyńskiCopyright(c) 2002 - 2014 Fundacja Promocji m. st. Warszawy