Barka, stojąc równolegle do innej barki stojącej w Porcie, w przeciągu pół godziny zanurzyła się pod wodę na znacznej części swoje długości. Wszyscy myśleli, że oparła się o dno ale nikt nie miał racji.
W środę, jak pochwalili się marketingowcy pani prezydent Warszawy na Facebooku, po roku została otwarta powodziowa brama wodna do Portu Czerniakowskiego. Nikt nie zauważył jednak, że dzięki temu zatopiona barka przemieściła się i zablokowała możliwość wejścia do portu większych jednostek.
Poziom wody w Porcie, przed otwarciem bramy wodnej był o około 15 cm wyższy niż w Wiśle, więc nagle woda znalazła ujście co sprawiło znaczy jej ruch.
Różnicę poziomów wody widać na zdjęciach na nowo obrukowanym zachodnim nabrzeżu Portu.
Barek mieszkalnych stoi w Porcie Czerniakowskim jeszcze sześć.
Jak twierdzą ich właściciele, choćby chcieli, to z Portu wypłynąć nie mogą. Zostali w nim zaaresztowani przez wybudowanie powodziowej bramy wodnej.
Decyzję o budowie tych wrót wodnych podjęto w 1998 r. choć jej uzasadnienie do dziś jest niejasne. Ta stalowa brama o dwóch skrzydłach ma 6 m szerokości, 11 m wysokości, waży 30 ton, a jej fundament wkopany jest 8 m poniżej dna Wisły.
Tymczasem szerokość typowej barki to 6 m 30 cm. I klops. Barka wypłynąć w całości nie może.
Oczywiście jak powiadają żeglarze z Klubu Rejsy: „Wypłyną, wypłyną! Jak nie całe to w kawałkach”
Ale czy do tego chce doprowadzić zarządca Portu Czerniakowskiego?
Barka, która zatonęła, najprawdopodobniej trafi po prostu na złom. Kto, jak i gdzie się tym zajmie jeszcze nie do końca wiadomo. Pozostaje pytanie, czy gdyby barka mogła wcześniej opuścić Port, by dokonać koniecznych remontów, nie musiało się tak skończyć?
Do roku 1969 w Porcie Czerniakowskim funkcjonowała Warszawska Stocznia Rzeczna. Być może gdyby nie zlikwidowały ją ówczesne władze barki mogły być tam dziś konserwowane i remontowane.
Był to jeden z pierwszych zakładów pracy jaki uruchomiono w Warszawie po II wojnie światowej.
Ciekawostką jest, ze właśnie tu, jako ostatnią w historii Stoczni, zbudowano i zwodowano jednostkę dla filmu "Faraon" (1965) Jerzego Kawalerowicza. Był to statek egipski, a jego budowę wzorowano na rysunkach sprzed
4 000 lat.
Fot. Michał Pawlik.