| 2004-04-30, 12:21 Wstęp Wolny opiniuje (TAM BYLIŚMY) |
 | |
--------------- TAM BYLIŚMY ---------------
W tym tygodniu zakończył się Festiwal Filmów Żydowskich. Pracowałam tam jako wolontariusz. Jak powiedział dyrektor festiwalu Mirek Chojecki - nasza praca była bardzo potrzebna i publicznie nam za pomoc dziękował. Bardzo mnie ucieszyły jego słowa. Po raz kolejny się przekonałam, że warto iść do innych ludzi i dzielić się tym co mam: mój czas, moja fascynacja tematyką żydowską, chęć pomocy tym, którzy przyjeżdżają na festiwal i nie znają ani Polski ani języka polskiego. Ku mojej uciesze film _Kiedyś była Odessa_ Vladimira Dvinskiego (przypomnę czytelnikowi, że ostatnio pisałam, że wspomagałam tego reżysera podczas pobytu na Festiwalu w Warszawie) dostał wyróżnienie. To naprawdę piękny film. Opowieść o mieście, gdzie kiedyś na ulicach śpiewano włoskie arie operowe, handel morski rozwijał się przepięknie, ludzie żyli dość radośnie i barwnie. Tamte czasy minęły i Odessańczycy rozjechali się po świecie, daleko, za Pacyfik i tam teraz tworzą swoją Odessę. Piękną, rozśpiewaną i pełną nadziei. Zobaczcie ten film. Warto.
Ula
----------------- LISTY DO REDAKCJI -----------------
Napisał do nas Wlepkarz Ziutek i podzielił się wrażeniami z dwu imprez.
From vziutek małpa xxx.pl Thu Apr 29 08:56:16 2004 Date: Fri, 23 Apr 2004 12:57:26 +0200 From: V. Ziutek <vziutek małpa xxx.pl To: piotr_sobolewski małpa xxx.pl Subject: Sol et Luna - opis do WW
22-go kwietnia 2004 w Galerii Kordegarda około 21:00 rozpoczął się koncert mistycznego duetu SOL ET LUNA. Był to wieczór kompozycji Mieczysława Eligiusza Litwińskiego nazwany "Pieśni Stamtąd" oparty na bardzo starych i trochę nowszych mistycznych przekazach. Sol et Luna rozpoczęli transowo na harmonium (notabene bardzo ciekawy instrument stanowiący jakby połączenie malutkich organów i akordeonu) pieśnią "O bogowie" - do słów modlitwy Apoloniusza z Tiany (z I w n.e.). Zaraz potem zabrzmiało "Słowo Tajemne" Novalisa - po niemiecku a czas przesunął się nieco bliżej naszym dziejom - na koniec XVIII wieku - klimatyczne wokale i wokalizy plus pulsujące harmonium kojarzyło mi się trochę z dokonaniami fińsko-niemieckiej Lacrimosy ale też trochę z płynącymi transami Kapeli Brodów... Z czasem zabrzmiały także flet i bardzo folkowo brzmiące skrzypce i cymbały (na których M.E. Litwiński grał jednocześnie smykiem i palcami) - także w kawałkach instrumentalnych. Mimo, że Sol et Luna to duet, przez cały czas malowali muzycznie przestrzenne obrazy z różnych stron świata i różnych czasów - zabrzmiały między innymi pieśni perskie, starośląskie, rosyjska z przełomu XIX i XX wieku (do wiersza Konstantina Balmota) a także fragment z IV części "Dziadów" Mickiewicza - w wersji litewskiej. Najstarszym utworem był kończący część oficjalną "Serce z matki mojej" wg zaklęcia z "Księgi Umarłych Piastunki Kai" (czyli z papirusu z około XIV wieku p.n.e., który pieczołowicie przechowuje warszawskie Muzeum Narodowe). W tym momencie rozległy się długie brawa a zespół bisował tylko raz. Półtorej odziny minęło - nawet nie wiadomo kiedy... To był kolejny muzyczny czwartek w Kordegardzie - i kolejny bardzo udany. Przyciemnione światło, świece, sporo ludzi, bardzo dobra akustyka i świetny zespół. A do tego wspaniałe wyciszenie po trudach darmowego czwartku w Zachęcie. V.Ziutek
From vziutek małpa xxx.pl Thu Apr 29 08:56:22 2004 Date: Sun, 25 Apr 2004 12:20:16 +0200 From: V. Ziutek <vziutek małpa xxx.pl To: piotr_sobolewski małpa xxx.pl Subject: kolejna recka do WW
W ostatni weekend w Warszawie miało miejsce ważne wydarzenie dla nurtu folkowego - odbył się siódmy już festiwal "Nowa Tradycja". Koncert oficjalne odbywały się w studiu S1 przy ulicy Woronicza (czyli w kompleksie publicznej TV) i były płatne a części nieoficjalne, czyli tak zwany "Klub Festiwalowy" - w małej, szanciarskiej knajpce (z której nikt nie wyganiał) "Barakuda" na Mokotowie, gdzie wstęp był jak najbardziej bezpłatny. Mnie udało się być tamże drugiego i trzeciego dnia festiwalu. Z piątku na sobotę ludzi nie było specjalnie dużo - to znaczy około 22:30 znaleźliśmy z ekipą wolny stolik a tymczasem na scenie prezentowała się rdzennie warsiawska Ferajna z Biglem (gospodarz klubu festiwalowego) z repertuarem bliskiem sercu każdego rdzennego Warsiawiaka - od "Czarnej Mańki" i "Felka Zdankiewicza" począwszy na "Zimnem Draniu" skończywszy a nie zabrakło i wielkiego socjalistycznego szlagieru o jechaniu rano 18-tką... Potem, już po północy klimat zmienił się i na scenie zapanowała okołoirlandzka (z keyboardem) formacja The Irish Connection, która jednak tej nocy miała swój "słabszy dzień" i pod koniec nieco męczyła, zwłaszcza, że akustyka nieco leżała... (chociaż niektórzy usiłowali nawet skutecznie tańczyć). Potem sytuację opanowały cztery młode dziewczyny z wrocławskiej formacji Semenca (które już przed ajriszami coś próbowały skutecznie rozkręcać) - na szczęście grały akustycznie i był to szeroki przekrój twórczości ludowej, jaka ma miejsce w Karpatach.
Nockę później klimat był dużo, dużo lepszy - znów na rozgrzewkę klymaciki zapodawała Ferajna z Biglem a potem od razu wskoczyła Serencza i dziewczyny łoiły folk wschodni i karpacki dobre godzinki - a robiły to na tyle zajebiście, że ludzie nie dali im zejść ze sceny. Z czasem koncert przekształcił się w jam session, do którego dołączyli laureaci "Nowej Tradycji" - turkowsko-łódzka folkmetalowo-pogańska formacja "ich troLe" (pisownia oryginalna) i lider białoruskiej WZ Orkiestry, która tego dnia była gwiazdą w S1 - Żmicar Wajciuszkiewicz. Wszyscy razem stworzyli tak niepowtarzalną atmosferę, że aż żal, że nikt nie miał ze sobą minidysku i nie nagrał. Ale wspomnienia pozostaną na długo! V.Ziutek
|