www.warszawa.plLogin | Usenet | Klub | Linki
Tematy: AdministracjaHistoriaLudzieSpołecznośćGeografiaArchitekturaRozrywkaRozwójPrzyrodaTurystykaGastronomiaMediaEdukacjaKomunikacjaBezpieczeństwoSportUsługiKulturaProblemyPraca
Extra: MapaPanorama ▪ Wydawnictwa ▪ UE ▪ Galeria
reklama
Warszawa
 
2005-01-04, 13:50
Grzeczna sztuka z Polski
Zapraszamy na wystawę Młode polskie malarstwo
do Galerii Program

"Prezentacja ta daje możliwość zobaczenia w kraju tego, co zachwyca świat" - pisze galeria Program na swojej stronie internetowej o wystawie 11 młodych polskich malarzy. Mocne słowa. I raczej bez pokrycia. Wbrew sugestiom galerii wystawionym artystom jeszcze daleko do "zachwycenia świata". Niektórym daleko jest wręcz do zachwycenia kogokolwiek.

Program deklaruje, że urządził tę wystawę "odpowiadając na ogromne zainteresowanie polską młodą sztuką". W rzeczy samej, w Europie widać dziś ruch wokół nowej sztuki z Polski. Na kilku ostatnich targach sztuki mówiło się, że artyści z naszego kraju są hype; kilku z nich zrobiło błyskotliwe kariery. Tak się jednak składa, że nie są to artyści prezentowani przez Program. Dzięki takim postaciom jak Wilhelm Sasnal, Monika Sosnowska, Paulina Ołowska, Artur Żmijewski czy Paweł Althamer polska sztuka ma teraz swoje pięć minut. Każdy sukces ma to do siebie, że zawsze znajdzie się ktoś, kto spróbuje się pod niego podłączyć. Można na przykład zasugerować, że skoro grupa młodych polskich artystów ma na świecie dobrą prasę, to wszystko co jest młode i z Polski jest dobre. Impreza w Programie jest żywym dowodem, że nie ma tak łatwo.

Wystawa zbiera prace 11 świeżych absolwentów warszawskiej ASP, malarzy tuż przed trzydziestką. Galeria próbuje wykreować za pomocą ich obrazów zjawisko pod tytułem Młoda Polska Sztuka. To zabieg czysto marketingowy. Galerzyści dobrze pamiętają fenomen Young British Art - połowie lat 90. prace ometkowane hasłem "młoda sztuka brytyjska" sprzedawały się na świecie jak świeże bułeczki.

Niestety, zamiast pokoleniowego zjawiska, w galerii Program rzuca się raczej w oczy konformizm młodych artystów. Główną ambicją niektórych wydaje się być wpisywanie w obowiązujące mody; ci malarze bardzo chcą się podobać. Sylwia Narbutt celuje do nas ze swojego autoportretu z pistoletu. Uzbrojona artystka udaje, że jest niegrzeczna, ale to tylko kokieteria. Wręcz przeciwnie - większość artystów z Programu łączy jedno. Są grzeczni. Nie mam nic przeciwko grzeczności. A jednak smuci mnie trochę, kiedy młodzi artyści, po których można by się spodziewać odrobiny bezkompromisowości, buntu i zadziorności, już na samym początku kariery są układni, gotowi posłusznie spełniać oczekiwania rynku. Klasycznym przykładem takiej postawy jest Magda Bielesz - autorka słabych obrazów, która równie wiele wysiłku zdaje się poświęcać malowaniu, co autopromocji i kreowaniu się na gwiazdę. Ta strategia działa; niektórzy uwierzyli artystce na słowo. Drogą Bielesz może śmiało podążyć Piotr Sokołowski, który jawi się jako artysta równie kokieteryjny co jego koleżanka, a lepiej od niej maluje.

Z wyselekcjonowanej przez Program jedenastki najlepiej wypada Karol Radziszewski. To malarz, któremu chce się robić coś więcej niż podlizywać widzowi; propozycje Radziszewskiego są różnorodne, nieoczywiste, podbudowane przewrotnymi konceptami. Dobry poziom reprezentują też jego koledzy z kolektywu szu-szu, Piotr Kopik i Ivo Nikić. Obiecującą malarką jest Olga Lubacz. Nie wszystko co pokazał Program jest złe. Kiepski jest kontekst tego pokazu: kreacja pseudozjawiska, nadmuchiwanie komercyjnego balonika. Ten balonik zaraz pęknie - i jak to po baloniku, niewiele po nim zostanie.
Galeria Program
Do 21 stycznia

Stach Szabłowski
źródło: Życie Warszawy
Ludzie Fundacji | Wydawca | Informacje prasowe | Ochrona prywatności | Reklama | |
© 2002 Fundacja Promocji m. st. Warszawy Hosted by jHosting.pl - Java Hosting